Warframe udowadnia, że dużo nie zawsze znaczy dobrze. Gry tak trudne, że gracze robią do nich instrukcje
Spis treści
Warframe udowadnia, że dużo nie zawsze znaczy dobrze
Digital Extremes pokazało, że da się zrobić uczciwą grę free-to-play, która będzie w stanie dobrze zarabiać. Studio to udowodniło również, że w ramach jednej produkcji potrafi stworzyć dziwnie rozbudowany twór, którego początku i końca nie widać. Witajcie w Warframie!
Warframe to wciąż szalenie popularna gra sieciowa o ninja w kosmosie. Najprościej tytuł ten potraktować jako połączenia strzelanki ze slasherem, ostatnio wzbogaconej o statki kosmiczne, bo czemu by nie. Początkowo produkcja ta nie miała mieć otwartego świata.
Z czasem jednak pojawiły się otwarte strefy, oferujące możliwość natknięcia się na innych graczy, a do tego pozwalające na eksplorację oraz większą swobodę. Problem jednak w tym, że Warframe od 2013 roku dorobił się tak dużej zawartości, iż ciężko się w tym wszystkim połapać. Twórcy regularnie dorzucają nowości, zapominając o początku przygody. W efekcie nowa osoba może pogubić się w tym gąszczu, zwyczajnie nie wiedząc, w co ma ręce włożyć.
Misji do wykonania nie brakuje, ale wypełniać je wszystkie czy pędzić na złamanie karku, by tylko odblokować otwarte strefy, a zwłaszcza Orb Vallis? Którego frame’a warto zdobyć jako pierwszego? Na co wydać początkową walutę premium? Czy jest sens brać udział w kosmicznych wojażach? Mody ulepszać czy zostawiać na później?
Warframe jest ogromny i wydawać by się mogło, że twórcy zwyczajnie zapomnieli o nowych osobach. Jest jednak zupełnie inaczej, zapowiedzieli oni bowiem całkowite przerobienie początku rozgrywki w taki sposób, aby był on przystępny i nie dezorientował gracza. Problem tylko w tym, że poza mglistą obietnicą, iż tak będzie, nie wiadomo nic więcej.
Od siebie dorzucę prostą radę – jeśli zaczynacie zabawę z Warframe’em, wyłączcie opcję dobierania do niej innych graczy. Przez pierwszych kilka godzin grajcie sami i odkrywajcie ten tytuł, uczcie się go. Sam bowiem przekonałem się, że grając od nowa, dostawałem doświadczonych zawodników, którzy pędzili przed siebie, by jak najszybciej ukończyć poziom. W ten sposób amator niczego się nie nauczy…