Najwredniejsze filmowe potwory, które pokochaliśmy
Umówmy się, że oglądanie samych ludzi na ekranie potrafi zwyczajnie znudzić, dlatego obecność w filmach wszelkiego rodzaju potworów jest często obowiązkowa. Które z nich najbardziej zapadły nam w pamięć? Sprawdźcie sami!
Spis treści
Kino nie od początku kojarzyło się ludziom z tworzeniem fikcji. Wręcz przeciwnie, pierwszym filmowcom zależało najbardziej na rejestracji rzeczywistości i początkowo zachwycano się zwykłymi przedstawieniami czynności codziennych – od męskiej partyjki w karty aż po zwyczajne podlewanie kwiatów. Takie błahostki wystarczyły, aby zaangażować widza w seans.
Mijały lata, scenki rodzajowe zaczęły nużyć, widzowie domagali się od twórców większej kreatywności i – co najważniejsze – bardziej złożonych historii. Powstały więc pierwsze dramaty i komedie slapstickowe, lecz rzadko kiedy wychodziły one poza ramy realizmu. To dopiero niemieccy ekspresjoniści w przededniu lat 20. XX wieku wpadli na to, aby do opowieści o człowieku dołożyć element grozy, który najczęściej występował w postaci jakiejś demonicznej kreatury, robota czy wybryku natury. Do świata filmowego wkroczyły potwory.
Nie muszę chyba mówić, że przyjęły się one wśród odbiorców dosyć dobrze. I to na tyle, aby pozostać gorącym towarem nawet dziś, a pomysłów na ich przedstawienie wciąż przybywa. Poznajcie monstra, które stały się prawdziwymi legendami filmowego medium i regularnie nawiedzają nasze głowy w nocnych koszmarach.
Godzilla (1954) – Gojira
- W jakich filmach wystąpiła: Godzilla (1954), Godzilla (1998), Godzilla (2014)
- Gdzie obejrzeć te filmy: Netflix, Chili, iTunes Store, Rakuten, Player
- Czy choć raz broniła ludzi: Czasem po prostu skupia się na walce z innymi gigantami, chociażby w filmie Godzilla II: Król potworów.
Japończycy mogą cieszyć się naprawdę bogatą tradycją oraz mitologią – również w kwestii potworów. Dosyć szybko postanowili czerpać z opowieści o yokai, czyli fikcyjnych stworzeniach wszelkiej maści. To właśnie z nich wziął się kolejny trudny termin, kaiju, oznaczający, najprościej rzecz ujmując, monstrum, ale stworzone na rzecz programu telewizyjnego, dzieła kinowego lub mangi. I tak oto krok po kroczku zbliżamy się do Gojiry – najpopularniejszego przykładu kaiju, w stu procentach powstałego na rzecz filmu, a konkretnie Godzilli z 1954 roku.
Wszyscy raczej kojarzycie tego wyrośniętego gada, który pomimo swojej smoczo-jaszczurzej postury przypominał raczej krzyżówkę goryla z wielorybem. Ale nie wnikajmy głębiej w intencje projektantów i skupmy się na samej genezie potwora, bo ta kryje dosyć drażliwą historię. Pierwszą Gojirę zobaczyliśmy w latach 50., a więc nad Japonią nadal unosiło się widmo tragicznego wydarzenia, jakim było zrzucenie bomby atomowej na Hiroszimę oraz Nagasaki. Godzilla to dosyć bezpośrednia metafora niekontrolowanego zniszczenia związanego z bronią jądrową i jedna z pierwszych filmowych prób przepracowania narodowej traumy.
Minęło już jednak ponad 65 lat, a Gojira z symbolu atomowej masakry stała się jednym z najbardziej reprezentatywnych potworów światowej popkultury. Otrzymaliśmy 36 filmów z jej udziałem, a część z nich zdążyła zyskać miano kultowych. W pewnym momencie marka ta została przejęta przez Amerykanów. Na początku Stany Zjednoczone rozwodniły tę charakterystyczną postać, spłaszczając ją do groźnego, kłapiącego płaszczą jaszczura w wysokobudżetowych akcyjniakach. Dziś Godzilla jest poważną częścią MonsterVerse i często odbiera się ją jako symbol walki człowieka ze zmianami klimatycznymi. Nie znaliście takiej interpretacji? No to teraz już znacie.
KING KONG
Rozmawiając o Godzilli, nie sposób pominąć króla dżungli i przywódcy wszystkich małp (nie licząc Caesara) – Konga. Ten gigantyczny goryl pojawił się po raz pierwszy w amerykańskim filmie Meriana C. Coopera, pt. King Kong. Był to 1933 rok, a więc mowa o dużo starszym braciszku naszej Gojiry. Współczesna widownia kojarzy zwierza głównie z popularnego remake’u z roku 2005. W obydwu produkcjach poruszono znany motyw pięknej i bestii, a także pokazano, że ta kupa mięsa i futra kryje w sobie sporo znanych nam emocji, w tym niepohamowane pokłady miłości.