autor: Michał Pajda
Gry, na które czekamy, ale których prawie na pewno się nie doczekamy w 2019 roku. Najważniejsze polskie gry 2019 - znajdzie się hit?
Spis treści
Gry, na które czekamy, ale których prawie na pewno się nie doczekamy w 2019 roku
Cyberpunk 2077
Fragment rozgrywki z Cyberpunka 2077 zademonstrowany przez CD Projekt RED wyglądał obłędnie i chyba nikt na świecie – poza Adrianem Chmielarzem – nie skomentował negatywnie tej wczesnej wersji gameplayu. Sam śledziłem całą prezentację z wypiekami na twarzy – po trosze nie mogąc uwierzyć, że oto nastał już czas, kiedy twórcy chwalą się 40-minutowym zapisem rozgrywki, prezentując nie tylko mechanikę produkcji, ale i jej zasadniczą dojrzałość (wyrażoną chociażby przez nieskrępowaną w sztuczny sposób nagość) oraz elementy fabuły.
Gra ta jednak ma raczej znikome szanse na premierę w 2019 roku. Twórcy wyraźnie zaznaczyli, że każdy pokazany element ma prawo jeszcze się zmienić w trakcie dalszej produkcji. Nam pozostaje oglądać po raz wtóry filmik z gameplayu i wyglądać nowej generacji konsol – Adam Kiciński z CD Projektu wprost mówił, że nowa gra studia jest gotowa na nowe pokolenie sprzętu.
World War 3
Pod koniec zeszłego roku na Steamie pojawiło się we wczesnym dostępie World War 3. Początkowo wiązałem z tym tytułem duże nadzieje – podobnie zresztą jak wielu innych graczy – będąc dumnym, że Polacy dorobili się swojego klona Battlefielda, którego akcja rozgrywa się w dodatku na ulicach Warszawy (a także Moskwy i Berlina). WW3 sprzedawało się świetnie, ale deweloper zderzył się ze ścianą rzeczywistości w postaci kłopotów z infrastrukturą sieciową, przez które wielu nie mogło grać.
Problem rozrósł się do takich rozmiarów, że The Farm 51 oficjalnie przeprosiło graczy za pośrednictwem Steama za aktualny wygląd swego dzieła. Tytuł ten raczej nieprędko opuści program Early Access, a obecna liczba użytkowników, podawana przez Steam Charts, nie nastraja pozytywnie. Grze potrzeba kilku miesięcy stabilnej rozbudowy, a potem nowego otwarcia. Trzymamy kciuki.
Dying Light 2
Tak jak w Cyberpunku 2077, tak i w Dying Light 2 zakochałem się bez opamiętania (wiem – ja taki kochliwy chłopak jestem, jeśli o gry wideo chodzi) – jest to jednak miłość od pierwszego wejrzenia, którą przeżyłem po obejrzeniu raptem kilku udostępnionych w internecie materiałów wideo.
I chociaż tytuł ten wygląda na gameplayu niemal jak finalny produkt, wymagający jedynie paru szlifów i wysłania do tłoczni, to Techland musi mieć przy tej produkcji wciąż mnóstwo roboty – wokół gry w ostatnich miesiącach zapadła bowiem niemal zupełna cisza, a deweloper nie wydaje się być zainteresowany nakręcaniem szumu w związku z tą pozycją. My jednak poczekamy – cierpliwie jak nigdy. Bo Dying Light 2 wydaje się warte doprowadzającego do szaleństwa oczekiwania.
Witchfire
Zaginięcie Ethana Cartera było tylko rozbiegówką dla ekipy The Astronauts, której sakwa napęczniała od monet po premierze tej debiutanckiej produkcji. Ciepłe przyjęcie tamtego tytułu (ponad 600 tysięcy graczy na samym Steamie) pozwoliło Adrianowi Chmielarzowi zwiększyć zespół i zacząć fantazjować o stworzeniu nowej gry, osadzonej w klimatach dark fantasy.
Witchfire – przynajmniej częściowo – oddaje hołd oldskulowym pozycjom, takim jak Painkiller (który w swoim czasie także był hołdem dla strzelanek sprzed lat). Czując finansowe bezpieczeństwo Astronauci raczej nie będą spieszyć się z wydawaniem gry na siłę jeszcze w tym roku – tym bardziej że może i mają komfort pewnej pracy, ale „muszą” stworzyć dzieło lepsze od Cyberpunka 2077. Poprzeczka została bowiem ustawiona niezwykle wysoko przez samego lidera The Astronauts, który ostro skrytykował grę CD Projektu RED. „Nic mnie w demie nie zaskoczyło. Wszystko to są przeżute kalki, zmęczone pomysły, cytryny wyciśnięte do sucha” – pisał na Twitterze twórca Bulletstorma.