Star Wars: Flight of the Falcon (2003). Najgorsze gry ze świata Star Wars
Spis treści
Star Wars: Flight of the Falcon (2003)
Do roku 2003 miłośnicy marki Star Wars mieli niebywałe szczęście, jeśli chodzi o gry skupiające się na kierowaniu pojazdami kosmicznymi. Począwszy od przeboju z automatów z 1983 roku, zatytułowanego po prostu Star Wars, przez wybitny symulator Star Wars: X-Wing i jego nie mniej udanych następców, po świetne zręcznościowe strzelanki z serii Rogue Squadron i Starfighter – entuzjaści walki powietrznej i kosmicznej mogli do woli przebierać w ofercie firmy LucasArts. Cała ta renoma mogła jednak pójść w diabły wraz z wypuszczeniem Star Wars: Flight of the Falcon przez THQ na Game Boya Advance.
Jak zwykle wszystko zapowiadało się obiecująco – quasi-trójwymiarowa grafika, kilkanaście etapów pozwalających prześledzić zza sterów statku najważniejsze wydarzenia z całej sagi, a do tego zróżnicowane maszyny i środowiska. Miał być handheldowy odpowiednik Rogue Squadron, a wyszło jak zawsze. Gwoździami do trumny „Lotu Sokoła” okazały się: szwankujące sterowanie (z nieprecyzyjnym systemem celowania na czele), nieczytelna grafika, bardzo niska liczba klatek na sekundę podczas rozgrywki, sztucznie wydłużone, monotonne etapy oraz brak opcji zapisu gry – zamiast tej ostatniej zastosowano archaiczne już kody, których wklepanie pozwalało rozpocząć zabawę od wskazanego poziomu po restarcie konsoli. Podobnie jak w przypadku opisanego wcześniej Attack of the Clones za jedyną większą zaletę można było uznać filmowe udźwiękowienie – ale to zdecydowanie za mało, by nie potraktować Flight of the Falcon jako wypadku przy pracy, który nigdy nie powinien się zdarzyć.