autor: Damian Pawlikowski
Mario, Peach i Bowser (seria Mario). Najbardziej patologiczne i dziwaczne pary w grach wideo
Spis treści
Mario, Peach i Bowser (seria Mario)
Klasyczny przypadek toksycznego związku, i to jeszcze w wersji fatalnego trójkąta. Biedny, niedoceniony i wiecznie zalatany włoski hydraulik zrobi dla swojej ukochanej księżniczki wszystko, by wyrwać ją ze szponów oprawcy. Nie ma nawet czasu przetkać rury, tylko snuje się po kolejnych zwariowanych światach, próbując odzyskać blondynę swoich marzeń. A ta, na dobrą sprawę, nie próbuje nawet bronić się przed zakusami zmutowanego żółwia, Bowsera. Daje się mu porwać za każdym razem (nawet w snach), spędza z nim od groma czasu (co w Super Mario Sunshine jest wyjątkowo podejrzane, biorąc pod uwagę, że syn Bowsera uważa Peach za swoją mamę, bez jej wyraźnego sprzeciwu), a jedyne, co wąsacz dostaje w nagrodę po n-tym przejściu przez kolorowe piekło, to buziak w nabrzmiały nochal. To wszystko, żadnych innych profitów. Niech nikt nawet nie próbuje nikogo usprawiedliwiać, przywołując ideę bezwarunkowej miłości, etosu heroicznego rycerza w niebieskich szelkach, czy innych fanaberii o platonicznych stosunkach w związku na odległość. Relacje pomiędzy Mario, a Peach są zwyczajnie w świecie chore, a Bowser tylko dolewa oliwy do ognia. Niech ją sobie weźmie, skoro tak mu na niej zależy. Mario zasługuje na coś więcej, inaczej skończy jako uzależniony od grzybków żebrak zbierający drobniaki... zaraz...