autor: Damian Pawlikowski
Najgorsze gry z Bondem. James Bond 007 - najlepsze i najgorsze gry z agentem Jej Królewskiej Mości
Spis treści
Najgorsze gry z Bondem
Quantum of Solace – PC, Xbox 360, PlayStation 3
Jeśli już sam film nie pozostawia widza w dobrym nastroju, to co dopiero może uczynić gra na jego podstawie, która z założenia powinna trwać kilka, jeśli nie kilkanaście, godzin dłużej? Na (nasze) szczęście twórcy postanowili dorzucić do niej opowieść wzorowaną na Casino Royale, dzięki czemu w trakcie przechodzenia około pięciogodzinnej kampanii odwiedzamy również lokacje z pierwszej odsłony Bonda z Danielem Craigiem. Oba filmy w mniej lub bardziej przemyślany sposób łączą elementy akcji z opowiadaniem historii, zaś gra skupia się przede wszystkim na monotonnej wymianie ognia, fabułę przedstawiając w formie krótkich i nieciekawych przerywników. Kto oglądał oba obrazy pełnometrażowe, wie, że współczesny 007 nie bawi się w półśrodki w postaci futurystycznych gadżetów, tylko od razu rzuca w wir wydarzeń. Jednak jeśli podczas rozgrywki będziemy zgrywać kozaka i z bojowym okrzykiem na ustach wskoczymy pomiędzy wrogów, prędko staniemy w obliczu śmierci. Schemat zabawy okazuje się zatem banalnie prosty – wbiegamy za niezniszczalną osłonę, celujemy w nieprzyjaciół, naciskamy spust. Przeciwnicy są zawzięci jak osy, aczkolwiek nie ma co oczekiwać po nich jakichś bardziej skomplikowanych działań strategicznych typu flankowanie bohatera czy trafienie go granatem (te zazwyczaj padają kilka metrów dalej). Innymi słowy: nuda!
Dzieło Activision nie jest oczywiście najgorszą grą dostępną na rynku, jednak monotonna rozgrywka, nieciekawa stylistyka oraz brak „bondowskiego” charakteru sprawiają, że szybko odkładamy grę Treyarchu na półkę, skąd ponownie zdjąć może ją chyba jedynie trzęsienie ziemi. Nawet sekwencje kultowego pościgu parkour znanego z Casino Royale, prowadzenie zatrutego i mającego omamy agenta do auta czy średnio absorbujący tryb dla wielu graczy nie zachęcają do powrotu do wirtualnego świata Quantum of Solace. Dodatkowo boli fakt, że najciekawsze fabularnie momenty odegrać możemy wyłącznie w postaci QTE, będących jednymi z niewielu naprawdę interesujących fragmentów gry. Gry, która poza znajomą facjatą protagonisty oraz charakterystycznymi głosami wcale nie prezentuje się, jak przystało na produkcję ze szpiegiem, który nas kochał. Ten nas nie znosi – z wzajemnością.