autor: Damian Pawlikowski
007 Racing – PlayStation. James Bond 007 - najlepsze i najgorsze gry z agentem Jej Królewskiej Mości
Spis treści
007 Racing – PlayStation
James Bond, niczym brytyjski Chuck Norris, potrafi absolutnie wszystko. Strzelać, walczyć wręcz, skakać ze spadochronem, prowadzić każdy pojazd znany człowiekowi, wyrywać najpiękniejsze i najniebezpieczniejsze panny i kto wie – być może nawet sikać w pociągu, nie oblewając sobie mokasynów. Jestem natomiast pewny, że mimo wielu talentów nie potrafiłby jednego... sterować kartonowymi pojazdami w tej, pożal się Bondzie, produkcji skierowanej na pierwsze Playstation. 007 Racing ciężko tak naprawdę zaklasyfikować i określić jego gatunek. Nie jest to w zasadzie ani gra akcji, ani tym bardziej typowa gra wyścigowa, bowiem jako uwięziony w samochodzie agent MI6 rozbijamy się (dosłownie) po mieście, zbieramy rozrzuconą tu i ówdzie broń, zdobywamy punkty kontrolne i likwidujemy kolejne zastępy „zmobilizowanych” przeciwników. Całość mogłaby jeszcze wypalić, gdyby nie horrendalne sterowanie oraz fizyka jazdy, która sprawia, że po zderzeniu z dowolnym elementem otoczenia – nawet jadącym obok oponentem – nasze auto zatrzymuje się na kilka sekund i wymaga dodatkowego czasu na ponowny rozruch. Mało frustrujące? Mamy więcej!
Z niewiadomych przyczyn zabrakło opcji wyboru aktualnie używanej pukawki. Jeśli chcemy ją zmienić, po prostu wjeżdżamy w unoszącą się w powietrzu ikonkę, która w magiczny sposób przemienia nasze działko w wyrzutnię rakiet (kłania się Mario Kart). Jeżeli zaś wcale nie chcemy zmieniać broni, a gonimy właśnie przeciwnika, dzielnie ostrzeliwując go z ostrej amunicji, po dotknięciu wspomnianej ikonki nasze uzbrojenie i tak ulega modyfikacji, a my musimy automatycznie zweryfikować taktykę – chwila nieuwagi, strzał rakietą w pobliski budynek i już nasze wesołe autko staje w płomieniach. Jeśli w grze o jeżdżeniu samochodami i strzelaniu do przeciwników nawala zarówno model jazdy, sterowanie, jak i sekwencje wymiany ognia, to jaki jest sens w ogóle ją odpalać? Gdyby ktoś posadził mnie przed konsolą, wcisnął siłą pad w dłonie i kazał grać w antydzieło studia Eutechnyx pod groźbą pozbawienia mnie życia, miałbym szczerą nadzieję, że błoga śmierć nadejdzie już jutro...