5. Kade. 7 ciekawych gier z Afryki
Spis treści
5. Kade
Pod względem rozgrywki Kade: Ule Mtoi Mrui, produkcja kenijskiego studia Urban Design Kings, nie wyróżnia się z tłumu. To prosta platformówka, w której zbieramy przedmioty, uciekamy przed przeciwnikami i strzelamy z procy do Bogu ducha winnych zwierząt. Jeśli chodzi o oprawę wizualną, tytułów wyglądających podobnie – wykorzystujących stylistykę pixel artu i żywe, wyraziste kolory – też można znaleźć na pęczki. Kenijczycy w żaden sposób nie zrewolucjonizowali gatunku i nie ustanowili żadnych standardów w branży. Kade: Ule Mtoi Mrui mogłoby więc zostać spokojnie zapomniane, gdyby nie idea, jaka przyświecała twórcom gry.
Dzieło Urban Design Kings nie powstało bowiem w pogoni za prestiżem czy wysokimi dochodami (grę można pobrać za darmo na urządzenia z systemem operacyjnym Android), nie ma także wytyczać nowych granic w tworzeniu gier. Ta bardzo łatwa, beztroska produkcja ma jedynie pokazać graczom okres dzieciństwa, spędzany w malutkiej kenijskiej wiosce. Jak wyznają deweloperzy, ich celem było wywołanie u grających uczucia nostalgii, tęsknoty za zdecydowanie prostszymi czasami. Wcielamy się więc w małego chłopca, który marzy o nowym rowerze, jednak nie mając na niego pieniędzy, postanawia zakraść się na sąsiednią farmę i szybko zarobić potrzebną sumę, podkradając jajka i sprzedając je w sklepie. Cała historia jest lekka, humorystyczna i w zupełności spełnia swoje zadanie.
Samo studio Urban Design Kings przy opracowywaniu Kade: Ule Mtoi Mrui postawiło sobie także inny cel: nakłonić artystów ze swojego kraju do tworzenia sztuki i rozrywki w oparciu o własne, lokalne tradycje i opowieści, a nie próbując naśladować obce trendy.
Kenijczycy są bardzo krytyczni wobec tego, co powstaje w ich ojczyźnie. Wielu artystów wierzy więc, że łatwiej jest kopiować Zachód niż spróbować czegoś nowego – twierdzą deweloperzy.
Idea wydaje się więc szczytna – choć, jak podkreślają sami twórcy, bynajmniej nie ułatwia pozyskiwania inwestorów.