autor: Krzysztof Sobiepan
Model biznesowy – darmowy lub premium, plus skórki. Fortnite kontra PUBG - czym różnią się te gry?
Spis treści
Model biznesowy – darmowy lub premium, plus skórki
Model free-to-play często określany jest dodatkowymi terminami, by wskazać, jak twórcy właściwie chcą na nas zarobić. Pay-to-skip (pay-for-convenience) pozwala na szybsze uzyskanie tych samych nagród z mniejszym grindem. Znienawidzone pay-to-win sprzedaje bezpośrednie ulepszenia sprawiające, że mamy przewagę. Standardem są też dodatkowe waluty premium, za które można kupić coś bez zbędnych ceregieli. Ostatnimi czasy popularne stało się zaś pay-for-cosmetics, czyli rozwiązanie niedotykające rozgrywki w żaden sposób i oferujące jedynie ładniejsze stroje, czapki i inne pokazujące nasz e-status dodatki. Wielkim kamieniem milowym okazała się tu premiera Doty 2, całkowicie darmowej (nie licząc skórek), z ponad setką herosów, dostępnych praktycznie od pierwszego uruchomienia gry.
Fortnite: Battle Royale korzysta z bardzo podobnego modelu. Niezwykle trudno jest mi znaleźć jakikolwiek zakup za V-dolce, który nie byłby bezpośrednio związany z przedmiotami kosmetycznymi. Nawet Battle Pass (o którym więcej w ramce) zawiera tylko kolejne stroje i dodatki. Jedyny element pay-to-skip, jaki zauważyłem, to kupowanie dodatkowych poziomów tej przepustki, czyli znowu „kosmetyka”. Trudno jest mi więc zrozumieć osoby, które z marszu odrzucają ten tytuł na hasło „free-to-play”, bo nie wiąże się to z wydawaniem kasy (jeśli przez przypadek dotyczy to właśnie Was, napiszcie, proszę, w komentarzu, co Wam leży na wątrobie, serio).
PUBG podąża natomiast drogą wytyczoną przez Overwatcha i inne gry tego typu. Pay-to-play zmusza do jednorazowego wydatku, w tym przypadku zapłacenia 72 zł na Steamie, po czym możemy cieszyć się tytułem, otrzymując od czasu do czasu kosmetyczne skrzynki. Koreańczycy pozwalają też na nabycie dodatkowych pakietów przedmiotów (lub konkretnych koszulek, kurtek, butów itp.) od innych graczy na steamowym Rynku Społeczności (gdzie też zyskują prowizję), a niektóre lootboksy wymagają dokupienia klucza. Nie będę się ponownie rozwodzić na ten temat, ale niezależnie od gry ten typ rozwiązania po prostu średnio mi się podoba.
Battlepass a lootbox – z czym to się je
Sytuacja ze skrzynkami kosmetycznymi w PUBG zmienia się dość dynamicznie, a chętni często mogą liczyć na przygotowywane przed deweloperów nowości. Gra od wielu miesięcy stosuje tygodniowy reset. Ceny skrzynek kupowanych za wewnętrzną walutę BP rosną z każdym zakupem, ale wracają do normy co poniedziałek. To prosty i funkcjonalny system zapewniający, że z początkiem nowego okresu każdy załapie się na choćby jeden dość tani pakiet. W kolejnych tygodniach z czasem odczuwa się jednak monotonię, przerywaną premierą następnego „boksa”.
Dla kontrastu Fortnite w wersji battle royale postawił na podejście długoterminowe – zarówno nieodpłatne, jak i płatne postępy w tzw. Battle Pass następują więc w sezonach. Jeśli nie chcemy więcej wydawać, to z dalszymi poziomami standardowej przepustki otrzymujemy darmowe nagrody, na które pracujemy przez kolejne tygodnie. Całość można też nieco przyśpieszyć, zaopatrując się w Battle Pass w wersji premium i ewentualnie dokupując poziomy. Można również podejmować się specjalnych wyzwań. To podejście powoduje nieco większe przywiązanie do swoich kolejnych osiągnięć i czasem motywuje do „jeszcze jednej gierki”, jeśli następna nagroda jest na wyciągnięcie ręki.