autor: eJay & fsm
Dzień Niepodległości: Odrodzenie – recenzja filmu. Lipiec w kinie, a w nim parę dobrych filmów
Spis treści
Dzień Niepodległości: Odrodzenie – recenzja filmu
Zdaniem eJaya
Odrodzenie to podręcznikowy sequel, który ma za zadanie przez dwie godziny zabawiać widza humorem, akcją oraz bombastycznymi efektami specjalnymi. I w tej kategorii film Emmericha zdecydowanie się broni. Całość chłonie się dzięki dynamicznej, nieskomplikowanej fabule, która niespecjalnie dba o ekspozycję świata oraz bohaterów. Jest to również stracona szansa na wzbogacenie uniwersum ID4 o kilka ciekawych faktów. Mimo fajnego – zaskakującego w moim odczuciu – twista z „pierwszym wrogiem” o Odrodzeniu zapominamy praktycznie chwilę po wyjściu z kina. Dla porównania dodam, że z pierwszej części do dziś pamiętam destrukcję Białego Domu, Willa Smitha kopiącego tyłek kosmicie oraz przemowę Billa Pullmana, której patos stopił niejeden lodowiec na Antarktydzie. Nie zrozumcie mnie jednak źle. To solidny blockbuster ze wszystkimi zaletami i wadami współczesnych superprodukcji.
Ocena: 5/10
Zdaniem fsma
Odczucia mam bardzo podobne jak eJay. Nowy Dzień Niepodległości nie ma startu do swojego zasłużonego poprzednika, na dodatek ma też problemy z przeskoczeniem równie nieprawdopodobnego i wybuchowego 2012 autorstwa tego samego reżysera. Destrukcja momentami jest na medal, ale gdy aspekt czysto rozrywkowy w tak mało wymagającym filmie zawodzi, to zdecydowanie coś poszło nie tak. Fabuła okazuje się pretekstowa, nowi bohaterowie nijacy, a ciężar wszechobecnego CGI znikomy. Nie twierdzę, że seans nie sprawia pewnej frajdy (szczególnie że całość jest dużo śmieszniejsza, niż wynikałoby to z założeń – choć śmiejemy się w momentach nie zawsze do tego przeznaczonych), ale mimo wszystko chciałem bawić się lepiej. Nie wyszło.
Ocena: 5/10