autor: eJay & fsm
Mistrz – recenzja. FILMag #12 - świąteczny odcinek z Hobbitem i konkursem
Spis treści
Mistrz – recenzja
Zdaniem fsma
Paul Thomas Anderson to piekielnie zdolny reżyser, jeden z najlepszych współczesnych filmowców. Boogie Nights są super, Magnolia to mistrzostwo świata, Lewy sercowy jest cudownie dziwny. Mistrz wpisuje się na listę filmów dobrych, złożonych i fantastycznie zagranych. Jest jednak na tyle dziwny i miejscami nieprzystępny, że trudno go jednoznacznie ocenić. Oto wracający z drugiej wojny światowej Freddie, facet mający problem z alkoholem i własną głową, przypadkiem trafia przed oblicze Lancastera Dodda, człowieka niezwykle charyzmatycznego i inteligentnego. Gościa, który pomału buduje własną sektę i głosi „Prawdę”. Freddie ulega urokowi swego nowego mistrza, poznajemy go coraz lepiej, poznajemy sektę, jej szefa i jego otoczenie… No i w zasadzie nie wiem, co dalej. Pierwsza połowa filmu wciąga, intryguje i nie wypuszcza, druga wyraźnie dostaje zadyszki i zamazuje obraz produkcji jednoznacznie rewelacyjnej. Generalnie mi się podobało, a kreacje aktorskie Hoffmanna i Phoeniksa to najlepsze występy, jakie widziałem w tym roku. Czyli cały film zdecydowanie na plus, ale bez cyferki poniżej.
Moja ocena: ?/10