Korea Północna – Pyongyang Racer. Gry z egzotycznych krajów
Spis treści
Korea Północna – Pyongyang Racer
Wydawałoby się, że w kraju, w którym najważniejszym produktem eksportowym są groźby ataku nuklearnego oraz prośby o pomoc humanitarną, branża interaktywnej rozrywki nie ma prawa istnieć. Ale to nie do końca prawdziwy obraz. Zaprezentowany szerszej publice w 2012 roku Pyongyang Racer to przeglądarkowa gra wyścigowa, stworzona przez firmę Nosotek oraz studentów stołecznego uniwersytetu na potrzeby biura turystycznego Koryo, które oferuje wycieczki do Korei Północnej. Tytuł jest zresztą dostępny za darmo – jeśli więc chcecie na własnej skórze sprawdzić, jak wygląda przejażdżka po stolicy komunistycznego raju, możecie to zrobić pod tym adresem.
Pyongyang Racer trafił na rynek, zanim w Korei Północnej zalegalizowano jakąkolwiek partię opozycyjną. W systemie, łączącym cechy monarchii dynastycznej i socjalizmu, istnieją trzy ugrupowania polityczne, wszystkie jednak należą do tej samej koalicji. Osoby uznane za przeciwników politycznych rządzącej partii trafiają do obozów pracy oraz koncentracyjnych lub zostają stracone. W najbliższym czasie nie ma szans na zmianę totalitarnego ustroju.
Nie to, żebyśmy polecali to doświadczenie. Pyongyang Racer to wyjątkowo prosta produkcja, w dodatku prezentująca się gorzej niż zachodnie gry przeglądarkowe sprzed dekady. Naszym zadaniem jest jazda po wyznaczonej trasie i zbieranie beczek z paliwem, mamy także możliwość zgromadzenia jedenastu kawałków mapy, dzięki którym poznajemy najważniejsze zabytki oraz miejsca Pjongjangu. Jako że ruch na ulicach jest minimalny, jedynym wyzwaniem dla gracza okazuje się potrafiące zaszaleć sterowanie – poza tym dzieło studia Nosotek jest skrajnie nudne i brzydkie, a obrazu nędzy i rozpaczy dopełnia wyjątkowo irytująca muzyka, non stop przygrywająca w tle. Jeżeli to miał być element promocji wycieczek do Korei Północnej, wyszedł raczej kiepsko.
Pyongyang Racer posiada jednak pewien ciekawy smaczek – czuwającą nad naszymi poczynaniami policjantkę, która karze nas za ewentualne stłuczki z innymi uczestnikami ruchu drogowego. Co interesujące, za każdym razem, gdy pokazuje się ona na ekranie, by przypomnieć nam zasady zabawy, dodaje też, że... mamy się na nią nie gapić, bo jest na służbie. Może to nie do końca zamierzony zabieg, ale da się to odebrać tak, jakby twórcy sądzili, że zdeprawowani zachodni gracze nie będą mogli powstrzymać się od pożerania wzrokiem ponętnej funkcjonariuszki, ta z kolei – będąc wzorem północnokoreańskiej obowiązkowości – od razu zniechęca nas do ewentualnych zalotów.