autor: Michał Pajda
Virtual Villagers Origins 2. Gry tak złe, że nawet za darmo nikt ich nie chce
Spis treści
Virtual Villagers Origins 2
ILU LUDZI W TO GRA
- W chwili pisania tekstu: 22
- W najlepszym momencie życia tej produkcji: 52
Gra survivalowa o mieszkańcach wyspy wulkanicznej, którzy zmuszeni są mierzyć się z trudami życia w nieprzyjaznych warunkach? Brzmi może mało oryginalnie, ale mogłoby być całkiem fajnym tytułem – gdyby tylko zabrał się za to ktoś inny niż ekipa Last Day of Work (swoją drogą nazwa średnio trafiona dla studia, które stworzyło takiego gniota). Nie potrafię nawet wyobrazić sobie, jak bardzo trzeba być zachłyśniętym wizją kokosów zbitych na mikrotransakcjach, by sądzić, że spłodzenie takiego potworka zapewni sowitą emeryturę.
Prawie wszyscy znamy model działania gier mobilnych. Z początku są one łatwe – czym usypiają naszą czujność – ale z czasem stają się trudniejsze, byśmy byli zmuszeni wysupływać coraz grubszą gotówkę, którą można inwestować w walutę premium. Na pewnym etapie gry ten vipowski środek płatniczy staje się wręcz niezbędny – i nie chodzi o kwestie wyłącznie customizacyjne (jak to ma miejsce w przypadku chociażby Fortnite’a), ale m.in. o szybszy progres (co oferuje niemal każda gra przeglądarkowa). Virtual Villagers Origins 2 nie bawi się jednak w konwenanse i zakup waluty premium (tutaj to tzw. „kamienie lawowe”) oferuje już na starcie. A niezbędna jest ona do szybszego gromadzenia punktów techniki, które z kolei służą rozwojowi wioski – w pół godziny zebrałem niemal 100 tychże, jednak do usprawnienia sekcji „badania” do pierwszego poziomu potrzeba ich aż... 22 tys.! Lol.
ILE W TYM ZABAWY?
Jak ktoś lubi marnować czas przed komputerem bez żadnego celu... będzie bawić się wyśmienicie.