autor: Michał Pajda
Calamari Clash. Gry tak złe, że nawet za darmo nikt ich nie chce
Spis treści
Calamari Clash
ILU LUDZI W TO GRA
- W chwili pisania tekstu: 4
- W najlepszym momencie życia tej produkcji: 17
Calamari Clash to pozycja, o której można powiedzieć, że jest okay – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Wystarczy jednak spędzić z nią dosłownie parę chwil, by umrzeć z nudów (nie zdążycie nawet sporządzić testamentu, więc radzę zająć się tym jeszcze przed uruchomieniem tego śmiertelnie nużącego potworka). Bohaterami są tu ośmiornice – komuś jednak wyjątkowo nie chciało się popracować nad ich modelami (których nie tylko kształt, ale i malowanie, możliwe do zmiany w menu, wygląda paskudnie), dlatego też pochwalić mogą się one wyłącznie czterema kończynami.
Czepialstwo na bok – bo od strony technicznej niby nic tej produkcji nie brakuje, o ile oczywiście lubicie gry, przy których niski budżet szczypie w oczy niczym gaz pieprzowy. Minimalizm dostrzec można w liczbie poziomów (tych jest aż cztery – ale to i tak za dużo jak na pozycję tego typu) oraz w zasadach gameplayu. Rzeczone owoce morza mogą bowiem podskakiwać na specjalnych rozgwiazdach, dashować i poruszać się na boki, by zdobyć... baterię (?!),kontrola nad którą generuje punkty. Gdy już ją chwycimy, trzeba z nią uciekać – a zadaniem innych graczy jest ją nam odebrać. Zawsze wygrywałem, bo na serwerach byłem sam.
ILE W TYM ZABAWY?
Niby da się zagrać – o ile oczywiście znajdzie się kilku chętnych do tego znajomych (na złapanie kogokolwiek na serwerach raczej bym nie liczył) – tylko... po co? Jest tyle innych, zdecydowanie lepszych gier rywalizacyjnych, że Calamari Clash można spokojnie sobie odpuścić.