autor: Michał Pajda
Playcraft. Gry tak złe, że nawet za darmo nikt ich nie chce
Spis treści
Playcraft
ILU LUDZI W TO GRA
- W chwili pisania tekstu: 7
- W najlepszym momencie życia tej produkcji: 210
W dobie Minecraftów, Fortnite’ów i paru innych gier, których główną atrakcją jest budowanie, dość ryzykownym posunięciem może być tworzenie kolejnej produkcji, w której gracz ma okazję dać upust swojej kreatywnej fantazji. Playcraft zdaje się jednak łączyć różne elementy najmodniejszych gier sandboksowych. I chociaż część z zastosowanych patentów wydaje się fajna, a wznoszenie kolejnych obiektów (oraz programowanie różnych opcji, bo – poza stawianiem klocków – możemy tu także zaprojektować fizykę i przeróżne skrypty) potrafi być przyjemne, całokształt jest... dziwnie niegrywalny. Zwróćmy uwagę, że był moment, kiedy na serwerach bawiło się ponad 200 osób naraz. Coś je jednak zniechęciło.
Co więc w Playcrafcie nie wyszło? To przede wszystkim projekt niszowy – na wstępie jest mniej przyjazny graczom przyzwyczajonym do lekkości, z jaką startuje się w dziele Epica. Tutaj z kolei rozpoczęcie zabawy – przynajmniej w moim wypadku – wyglądało jak w Second Life – wchodzisz do gry i nie za bardzo masz jakiekolwiek pojęcie o tym, co powinieneś w danej chwili zrobić. Jasne – są tutoriale. Ale z nich korzystają słabeusze, prawda? Poza tym, żeby stworzyć coś ciekawego w Playcrafcie, trzeba sięgnąć do najczarniejszych zakamarków własnej wyobraźni – i chociaż edytory w grze są intuicyjne i wygodne, o wiele łatwiej buduje się kanciaste konstrukcje w Minecrafcie.
ILE W TYM ZABAWY?
Raczej niewiele – zważywszy na fakt, że w Playcrafta gra tak mało osób. Gdyby serwery nie świeciły pustkami, coś mogłoby z tego być, ale tworzenie map w pojedynkę – i to dla siebie samego, bo raczej marne szanse, że miliony będą się bawić właśnie na przygotowanej przez nas planszy – jest mało atrakcyjne. Ale jest, jak jest, jak to mawiał klasyk.