Skromność – wyleczona choroba. Najlepsze cytaty Sapkowskiego, mistrza gier wideo
Spis treści
Skromność – wyleczona choroba
Nie wątpię, że przez całą dotychczasową lekturę po głowie chodziła Wam myśl: „Ależ ten Sapkowski jest skromny!”. O tak, bez dwóch zdań skromność – a raczej jej brak – jest cechą AS-a, nad którą człowiek najczęściej duma, gdy z nim obcuje. Co ma do powiedzenia na ten temat sam zainteresowany? Najbardziej dosadna – nawet jeśli żartobliwa – jest chyba sentencja z Dni Fantastyki 2014, którą przytoczyłem na samym początku. A inne komentarze?
Legendy na temat mojej osoby są od początku do końca bzdurami, wiem o tym, bo kilka sam wymyśliłem i puściłem w obieg. Wyjątek stanowią legendy dotyczące mojej erudycji – te są zaledwie bladym cieniem rzeczywistości.
2001, wywiad dla „Angory”
W Polsce jest tylko dwóch specjalistów od fantasy: jeden to Andrzej Miszkurka z wydawnictwa Mag, a drugiego przez wrodzoną skromność nie wymienię.
2006, wywiad dla „Polityki”
Tym, którzy aspirują do osiągnięcia międzynarodowego sukcesu, potrzebne są dwie rzeczy: nadzwyczajny talent i doskonały agent. Szczęśliwie mam obie.
Lucca Comics and Games 2019
WSPOMNIENIA ŚWIADKA
W liceum, czyli jakieś 14 lat temu, byłem na spotkaniu autorskim z Andrzejem Sapkowskim na krakowskim Rynku. W trakcie, podczas sesji pytań i odpowiedzi, rzekł on do czytelnika mniej więcej tak:
„Proszę pana, ja mogę napisać taką książkę o Franciszku z Asyżu, że będziesz pan płakał rzewnymi łzami, a mogę napisać i taką, że staniesz się pan ateistą”.
Marcin Strzyżewski
Ja na niektórych sprawach się znam – mając IQ rzędu 200, siłą rzeczy na wielu sprawach się znam [...].
2005, Historia i fantastyka
Nieco poważniejsze, dla odmiany, stanowisko na temat swojego sposobu bycia Sapkowski zawarł również w Historii i fantastyce, na tej samej kartce:
S.B.: Pan lubi żarty wokół IQ, choćby ten przed chwilą. Przychodzi mi więc do głowy...
A.S.: Już ja dobrze wiem, co panu przychodzi do głowy. Wbrew pana podejrzeniom nie jestem zadufany w sobie. Za to co innego mnie drażni: to wieczne ustawianie się pisarzy, na ogół podczas wywiadów i spotkań autorskich, w pozycji sierotek, które siedzą sobie cichutko i skromniutko, międląc coś niewyraźnie pod nosem, zastrzegając się co chwilę, że ich skromnym zdaniem... To jest generalnie mało ciekawa postawa. Nie lubię krygować się przed kimkolwiek ani tym bardziej wywyższać, bo to nienaturalne, ale stylizowanie się na półinteligenta po to, żeby zrobić lepsze wrażenie, na pewno tym bardziej obraża ludzką inteligencję.
I jeszcze jedna „okołoskromnościowa” wypowiedź, którą zahaczę przy okazji o inny ciekawy temat:
Jak zobaczyłem po raz pierwszy film, miałem ochotę wyemigrować i nigdy nie wrócić już do Polski. Ale może jest to opinia autora, który myśli, że stworzył świat doskonały, a wszelkie adaptacje muszą być gorsze niż jego dzieło.
2002, czat z okazji promocji hiszpańskiego wydania Ostatniego życzenia
Przy tym cytacie zatrzymam się na chwilę, bo to jedna z nielicznych sytuacji, gdy Sapkowski wypowiada szczere i bezpośrednie – choć oszczędne w ilości – słowa na temat filmu w reżyserii Marka Brodzkiego. Nierzadko pisarz, pytany o tę ekranizację, miga się od odpowiedzi:
Wychodzę z założenia, że sprzedaż praw autorskich to trochę jak intercyza małżeńska. A małżeństwo jak to małżeństwo, jak by w tym małżeństwie nie było, co by się tam nie działo – to nic do tego prasie, radiu, telewizji i sieciowym fanzinom. Umowa zobowiązuje. Również do zachowywania się godnie.
2002, wywiad dla „Załogi G”
...a jeśli akurat się nie miga, to zwykle udziela odpowiedzi w zawoalowany sposób (choć na tyle przejrzysty, by audytorium bezbłędnie zrozumiało, jaki jest sens, i wybuchło śmiechem), a niekiedy wręcz usprawiedliwia filmowców. Nawet po kilkunastu latach:
WBS: Czy wybaczył Pan twórcom filmu z 2001?
AS: Nie przesadzajmy, nie przesadzajmy. I nie porównujmy tamtego filmu z Władcą Pierścieni czy Grą o tron. Inne czasy, inne układy, inne budżety. A tu, u nas, na naszym podwórku branża filmowa odnotowała podówczas dużo więcej knotów i chał niźli arcydzieł – i film Wiedźmin zwyczajnie zmieścił się w standardzie. Jeśli zaś chodzi o filmowanie literatury, to ja sam widziałem w życiu wiele filmów znacznie gorszych. Widziałem też, prawda, wiele znacznie lepszych. I co z tego?
2018, wywiad z organizatorami Warsaw Book Show