„Dajcie mi pieniądze z góry” - jak Sapkowski sprzedał prawa do Wiedźmina
Dzisiaj łatwo jest wytykać Andrzejowi Sapkowskiemu krótkowzroczność przy sprzedawaniu praw do swojego uniwersum za przysłowiowe grosze. Jednak w 2002 roku decyzja pisarza wcale nie wydawała się taka nieprzemyślana.
- 16 lat temu Andrzej Sapkowski sprzedał licencję na stworzenie gry w uniwersum Wiedźmina.
- CD Projekt zapłacił za prawa do marki 35 tysięcy złotych.
- Zgodnie z umową gra miała powstać w ciągu pięciu lat, ale terminu tego nie udało się dotrzymać.
- Prawdopodobnie umowa z 2002 roku nie była ostatnim kontraktem podpisanym przez CD Projekt i Andrzeja Sapkowskiego.
„Dajcie mi pieniądze z góry” – to hasło nieodłącznie kojarzyć się już będzie z Andrzejem Sapkowskim, który (jak sam przyznał ponad rok temu w wywiadzie dla brytyjskiego serwisu Eurogamer) popełnił błąd, przekazując prawa do stworzenia gry Wiedźmin studiu CD Projekt Red i żądając za to jednorazowego wynagrodzenia zamiast procentu od przyszłych dochodów. Dzisiaj, kiedy ta seria gier jest potężnym kombajnem do zarabiania pieniędzy, łatwo wytknąć pisarzowi brak perspektywicznego myślenia, ale 28 czerwca 2002 roku, gdy umowa została zawarta, sytuacja na rynku wyglądała zupełnie inaczej. Jak łatwo policzyć, dziś mija szesnaście lat od tego wydarzenia, dlatego poświęcimy mu nieco uwagi.
Informacje zawarte w tym artykule zaczerpnęliśmy wyłącznie z treści umowy, którą Andrzej Sapkowski zawarł ze studiem CD Projekt Red w czerwcu 2002 roku.
W czerwcu 2002 roku, podobnie jak dziś, emocjonowaliśmy się Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej. Członkowie zarządu firmy CD Projekt Red niespecjalnie przejmowali się jednak wydarzeniami na boiskach Korei Południowej i Japonii, bo na głowie mieli zupełnie co innego – kwestię licencji na wykorzystanie marki Wiedźmin w ich debiutanckim dziele. Po prowadzonych wcześniej rozmowach z Andrzejem Sapkowskim udało się w końcu dojść do porozumienia, a umowę sporządzono właśnie 28 czerwca 2002 roku.
Pod koniec czerwca 2002 roku reprezentacja Polski była już w domu po słabym występie w fazie grupowej, a fani futbolu żyli już wyłącznie wielkim finałem, w którym drużyny Brazylii i Niemiec miały stoczyć bój o najważniejsze trofeum imprezy (ostatecznie to ci pierwsi zwyciężyli, po dwóch bramkach Ronaldo strzelonych w drugiej połowie meczu).
Dystrybutor chce produkować gry – pisarz chce zarobić
Firma chciała sięgnąć po popularne w Polsce uniwersum, żeby z przytupem zacząć tworzenie gier. Wcześniej CD Projekt zajmował się jedynie ich dystrybucją. Sam pisarz z kolei po wydaniu tzw. „wiedźmińskiej sagi” postanowił zrobić sobie permanentną przerwę od tego uniwersum. W chwili gdy obie strony podpisywały wspomniany dokument, byliśmy już po premierze żenującego filmu z Michałem Żebrowskim w roli głównej (obraz trafił do kin 9 listopada 2001 roku), ale wciąż czekaliśmy na serial, który zadebiutował w Telewizji Polskiej dopiero 22 września 2002 roku.
ŚWIATOWA EKSPANSJA
Pierwsza część Wiedźmina CD Projektu wyszła w październiku 2007 roku. W tym momencie proza Andrzeja Sapkowskiego była już dostępna po rosyjsku, litewsku, niemiecku, czesku, francusku i hiszpańsku. Pierwsze wydanie po angielsku (Ostatnie życzenie, wydawnictwo Gollancz) pojawiło się w czerwcu 2007 roku.
Wiedźmin był wówczas dobrze znany w Polsce i Europie Środkowej, ale na swoją popularność na Zachodzie musiał jeszcze poczekać (niektórzy twierdzą, że jest ona głównie zasługą firmy CD Projekt Red, ale to temat na zupełnie inną opowieść). Sam Sapkowski niespecjalnie wierzył w sukces przedsięwzięcia. Trudno się temu dziwić, gdyż wcześniejsza próba stworzenia cyfrowych przygód wiedźmina – przeprowadzona przez studio Metropolis – zakończyła się klapą. Biorąc pod uwagę te okoliczności, nie powinno nas szokować, że łódzki pisarz zażądał jednorazowej wypłaty za udzielenie licencji. Stanęło na 35 tysiącach złotych, które warszawskie studio zgodziło się zapłacić w dwóch transzach. Faktycznie, trudno nie uznać, że była to niezbyt wygórowana suma. Kalkulator wartości nabywczej złotówki informuje, że wspomniana kwota dziś wynosiłaby około 48 tysięcy złotych.
Całkiem zabawny wydaje się fakt, że w pierwszej wersji umowy studio CD Projekt Red popełniło błąd w imieniu głównego bohatera uniwersum Sapkowskiego, zapisując je jako Gerard. Andrzej Sapkowski wykazał w tej materii anielską cierpliwość i grzecznie poprosił o poprawkę.
118 dni spóźnienia
Co znalazło się w porozumieniu dotyczącym stron poza oczywistym prawem do wykorzystania marki i materiału źródłowego? Firma CD Projekt Red miała przygotować grę od zera, więc chciała zagwarantować sobie odpowiednią ilość czasu na cały proces – konkretnie pięć lat. Studio zobowiązało się wydać grę do 30 czerwca 2007 roku, czego ostatecznie nie udało się dokonać. Wiedźmin trafił do sprzedaży dopiero 118 dni później, 26 października 2007 roku. Nie wiemy, czy w tzw. międzyczasie deweloperzy przygotowali aneks do pierwotnej umowy, uwzględniający wspomnianą obsuwę, ale wydaje się to bardzo prawdopodobne i sensowne.
Najważniejsza informacja jest jednak inna – Andrzej Sapkowski nie pozbył się praw do swojej marki od razu, wręcz przeciwnie. Tak naprawdę to pisarz przeforsował zapis, który wykluczał taką możliwość, bo w pierwotnej wersji umowy licencja w ogóle nie była określona czasowo. To właśnie dzięki interwencji Sapkowskiego, Wiedźmin na początku mógł być więc wyłącznie jednorazowym strzałem. Po wprowadzeniu tej zmiany CD Projektowi zaczęło zależeć, żeby później nikt nie wpadł na podobny do niego pomysł. Dlatego w umowie zawarto klauzulę, że łodzianin nie udzieli innym podmiotom prawa do stworzenia gry komputerowej przez okres jednego roku od daty wprowadzenia dzieła CDP do obrotu. Innymi słowy, do czerwca 2008 roku byli kryci.
Co zdarzyło się potem? Tego, niestety, powiedzieć Wam już nie jesteśmy w stanie, bo nie widzieliśmy innych dokumentów, zawartych przez obie strony. Jesteśmy natomiast przekonani, że studio CD Projekt Red zawarło kolejne porozumienie z Andrzejem Sapkowskim, być może uwzględniające od razu dwie dalsze odsłony serii. Istnieje nawet możliwość, że do rozmów doszło jeszcze podczas prac nad pierwszym Wiedźminem. Biorąc pod uwagę taki scenariusz, wydaje się mało prawdopodobne, żeby pisarz nie zażądał za to kolejnych pieniędzy, a to oznaczałoby, że zarobił na Wiedźminie więcej, niż powszechnie sądzimy.