One Finger Death Punch 2. 17 dobrych gier, które przegapiliście w tym roku
Spis treści
One Finger Death Punch 2
- Producent: Silver Dollar Games
- Gatunek: beat’em up / bijatyka
- Platformy: PC (już dostępna), PS4, XONE, Switch (2020)
One Finger Death Punch było jak Wejście smoka w wersji indie. Uproszczone, ale efektowne, wciągające i powodujące opad szczęki tym, ile można osiągnąć w grze, w której operuje się raptem paroma przyciskami. Naturalnie, nawet u takiego czempiona niezależnych beat’em upów można było znaleźć słabości, dlatego Silver Dollar Games ze swoim podopiecznym wybrali się na trening do pana Miyagi i teraz pokazują, co to znaczy kopanie tyłków.
Fabuły tu nie uświadczymy. Liczy się tylko jedno – rozgrywka pełna przemocy. Tę zaś uskuteczniamy za pomocą kilku klawiszy, decydujących o tym, czy zaatakujemy przeciwnika nadbiegającego z prawa, czy z lewa – oraz o tym, w jaki sposób obu ich zdejmiemy. Wyglądają tak jak my – niczym białe, wycięte z papieru ludziki. Uzbrojone po zęby i szarżujące jak horda. Proste? Proste. Ale jak świetnie wykonane.
Każdy element mechaniki rozgrywki i dynamiki dopracowano do perfekcji. Używamy umiejętności specjalnych, broni, tłuczemy wręcz niczym Bruce Lee, a od czasu do czasu dosiadamy konia i wtedy siejemy zniszczenie na niespotykaną skalę. Czasem bijemy się z jakimś dopakowanym bossem. Wszystko perfekcyjne, wyrafinowane, szalenie dynamiczne, minimalistyczne, ale sycące tę małą, miłującą bijatyki bestię, która siedzi w wielu graczach.
Islanders
- Producent: Grizzly Games
- Gatunek: strategia ekonomiczna
- Platformy: PC
W swojej przegródce Tropico, Anno czy Cities Skylines robią za wagę superciężką. To złożone strategie ekonomiczne, które przytłaczają ogromem opcji i rozmaitych wariantów sytuacji, ale pozwalają powoływać do życia potężne metropolie. Czasem zakasuje ich jakiś czempion wagi średniej, jak Frostpunk ze swoim mrocznym klimatem i systemem konsekwencji. Zdarza się też, że coś imponującego pojawia się w wadze piórkowej. Takim zawodnikiem jest Islanders.
W przypadku tego tytułu filozofia wydaje się prosta, wręcz arcade’owa i oldskulowa. Startujemy na pustej wyspie i mamy przeobrazić ten dziewiczy obszar w wielkie miasto. Stawiamy budynki na odpowiednim terenie, co przynosi określoną liczbę punktów. Za kolejne punkciki kupujemy kolejne konstrukcje. Gra trwa do momentu, aż wyczerpie nam się ten zasób i nie będziemy mogli kontynuować rozwoju. Nasz wynik zostaje zapisany i gdy zaczynamy od nowa, możemy mierzyć się ze swoimi rekordami.
Pomysł bezpretensjonalny i przyjemnie wykonany, dzięki czemu Islanders odpręża i angażuje jednocześnie.