Dijkstra to szpieg żywcem wyjęty z prozy Sapkowskiego. Z jednym ale…. 10 zmian w Wiedźminie Netflixa względem książek
Spis treści
Dijkstra to szpieg żywcem wyjęty z prozy Sapkowskiego. Z jednym ale…
- Czy zmiana wyszła serialowi na dobre: tak
- Czy może mieć wpływ na losy bohaterów w trzecim sezonie: bardzo możliwe
Choć w grach Dijkstra był postacią niezwykle ważną (na tyle, że w pierwszej części trylogii twórcy wprowadzili nawet do głównego wątku fabularnego lekko wzorowanego na nim Talara), w serialu póki co pojawia się na dalszym planie. Jego rola z pewnością okaże się jednak niezwykle istotna w następnych sezonach.
Wyznam szczerze, że właśnie tak wyobrażałem sobie książkowego Dijkstrę. Graham McTavish, znany fanom Tolkiena z roli Dwalina w Hobbitach, to wysoki, potężnie zbudowany, łysy twardziel około sześćdziesiątki. U Sapkowskiego był może trochę młodszy, ale w tym przypadku nie ma to większego znaczenia. Już jego pierwsze pojawienie się powoduje bowiem ciarki na plecach. Szpieg bez wahania zabija jedną z dyplomatek, a potem towarzyszącemu jej przyjacielowi króla każe wypić zatrute wino. To kawał skurczybyka gotowego zrobić wszystko dla racji stanu.
Co tu jest niezgodnego z książkami? Ano to, co oglądamy później. Okazuje się bowiem, że kiedy nie wypełnia żadnej misji, Dijkstra jest prawdziwym freakiem. Mówi do siebie, wygina ciało i traci kontakt z rzeczywistością. Nawet wówczas, gdy obserwuje go zmieniona w ptaka czarodziejka. To jednak dzięki świetnemu aktorstwu szkockiego olbrzyma oraz sprawnemu montażowi dodaje tylko tej postaci charakteru.