Humor. 10 rzeczy, które w polskim Wiedźminie są lepsze
Spis treści
Humor

Nie oszukujmy się, w jednym i w drugim serialu humor wypada blado na tle twórczości Andrzeja Sapkowskiego. I chociaż ekipa Netflixa włożyła więcej wysiłku w rozśmieszanie widza (vide Jaskier), to lepiej by było, gdyby odpuściła sobie te starania. Nie będę się rozwodził nad tematem, wystarczy mi przytoczyć po jednym – reprezentatywnym – przykładzie z obu produkcji.
W amerykańskim serialu mamy Geralta, który przed ucztą w Cintrze udziela Jaskrowi przestrogi i nagany, mówiąc – ani chybi w przypływie poetyckiego natchnienia – o pstrągach i spichlerzach (wybaczcie, że nie podam kontekstu ani dokładnego cytatu; w końcu czytają nas też nieletni). W polskim serialu zaś mamy fajtłapowatych kmiotków z Dol Blathanna, którzy w rozmowie z wiedźminem na wyprzódki wymieniają dokuczające im „monstra” – jedno bardziej wydumane od drugiego, a pod koniec wyliczanki padają sławetne „nietopyrze”.
Owszem, obie sceny są raczej marnie nakręcone. Mam jednak nadzieję, że widzicie między nimi pewną zasadniczą różnicę. Jeśli nie, zadam Wam proste ćwiczenie: sięgnijcie po tom Ostatnie życzenie, a następnie zajrzyjcie do opowiadań Kwestia ceny oraz Kraniec świata i spróbujcie ustalić, który z tych dowcipów ma źródło w książce, a który nie. Wtedy wszystko powinno stać się jasne.