Ballady. 10 rzeczy, które w polskim Wiedźminie są lepsze
Spis treści
Ballady
Miejmy to od razu z głowy. Między balladami z polskiego i amerykańskiego serialu jest jedna zasadnicza różnica. Twórcy tego pierwszego nie próbowali krzesać z siebie więcej muzycznego talentu, niż to było konieczne, i w poszukiwaniu słów, które mógłby wyśpiewać Zbigniew Zamachowski, przede wszystkim sięgnęli do książek. Efektem jest chociażby proste wprawdzie, ale bardzo miłe dla ucha i klimatyczne wykonanie ballady Jak gwiazdy nad traktem.
Netflix podszedł do sprawy bardziej „ambitnie” i ułożył Jaskrowi coś zupełnie nowego. Co to było, nie muszę mówić, bo stawiam mój pas i miecz przeciwko starym łapciom, że każde z Was słyszało co najmniej z dziesięć różnych aranżacji utworu Grosza daj wiedźminowi. Przyznaję, wpada w słuch to rzępolenie i potrafi zagnieździć się między uszami na dłużej, niż powinno – ale czy to jest ballada godna słynnego barda? Czy to w ogóle jest ballada? Śpiewając ją, Joey Batey sprawia wrażenie, jakby dawał raczej koncert rockowy aniżeli brzdąkał na lutni. O słowach tej pioseneczki już nawet nie chce mi się rozprawiać, niech mnie wyręczy cytat z Krańca świata:
Chyba nie wspomnę w balladzie o elfach i o trudnościach, z jakimi przyszło im się borykać. Nie zabrakłoby mętów chętnych do ruszenia w góry… Po co przyspieszać…
A jak to tam leciało w serialu? „Elfy cisnął precz, aż na górski szczyt, daleko od ludzi, gdzie miejsce ich”? Taaak… Cóż, potraktujcie to jako suplement do sekcji o samym Jaskrze.