autor: Artur Dąbrowski
UEFA Euro 2004 - recenzja gry
Kolejna odsłona doskonale znanej serii sportowej, poświęconej Mistrzostwom Europy w piłce nożnej. W EURO 2004 gracz może więc przejąć kontrolę nad jednym z 51 europejskich zespołów i przeprowadzić go najpierw przez kwalifikacje, fazę play-off...
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Zbliżają się Mistrzostwa Europy w Portugalii. Kibiców sportowych czekają nie lada emocje, niestety bez udziału naszej rodzimej reprezentacji. Jednak gracze będą mogli – dzięki UEFA Euro 2004 – ten stan rzeczy odmienić.
Kanadyjskie EA Sports jest doskonale znane z lenistwa i odcinania kuponów od sukcesów serii FIFA, stąd też przeciętne opinie fanów o kolejnych edycjach. Na szczęście niedawno bezkrólewie się skończyło, bo na rynku pojawił się Pro Evolution Soccer 3 rodem z Japonii. Wydarzenie to miało być swoistą mobilizacją dla panów z Ameryki Północnej. Zapowiadali oni sporo usprawnień i nowinek, ale sądząc po ostatecznej wersji Euro 2004 – mobilizacja nie była wystarczająca.
Przynajmniej nie na tyle, aby UEFA Euro 2004 stało się solidnym konkurentem dla PES3. Po zagraniu w demo produktu EA Sports, które ukazało się niedługo przed premierą samej gry, byłem nieco zawiedziony i nie spodziewałem się w ostatecznej wersji sporych zmian, gdyż pozostawało doń raptem parę dni. W końcu – gdy w moje ręce trafiła pełna wersja produktu – zasiadłem z nieciekawym grymasem na twarzy w fotelu i rozpocząłem instalację.
Już po chwili od uruchomienia gry w mojej głowie pojawiły się zastrzeżenia. Pierwsze z nich dotyczyło intra, które zostało strasznie zaniedbane. W poprzednich edycjach mogliśmy podziwiać ładnie wykonane animacje znanych piłkarzy, wykonujących efektowne sztuczki. A co zobaczymy w Euro 2004? Fragmenty gry nagrane przez jej twórców. Niezbyt przyjemne skojarzenie nasunęło mi się podczas oglądania menu. Co prawda nie wygląda ono źle, lecz twórcy postanowili nie zmieniać czcionki, która do bólu przypomina fonty z gier konsolowych.
Droga do mistrzostw
W przeciwieństwie do World Cup 2002, zanim dostaniemy się do finałowego turnieju, będziemy musieli przejść eliminacje. Grupy wyglądają tak jak te, z którymi mieliśmy do czynienia w rzeczywistości, więc będziemy mieli okazję zemścić się na Szwedach. Oprócz spotkań eliminacyjnych, przyjdzie nam rozegrać szereg sparingów. Jest to zupełnie nowa opcja, która nie pojawiła się w żadnej z dotychczasowych edycji. Możemy nawet wybrać, z kim chcemy owe mecze rozegrać.
W UEFA Euro 2004 zawarto wszystkie reprezentacje Starego Kontynentu, ostatecznie osiągając liczbę 51. Obok każdej z nich znajdziemy flagę oraz lokalizację geograficzną. Miła niespodzianka czekała mnie na początku meczu, kiedy to został odegrany nasz narodowy hymn. Posiada go każda z reprezentacji, co jest bardzo ciekawą innowacją. Warto odnotować również, że czterech spośród naszych piłkarzy zostało obdarzonych realistycznymi twarzami. Tymi „szczęśliwcami” są: Jerzy Dudek, Emmanuel Olisadebe, Mirosław Szymkowiak oraz Piotr Świerczewski. Ich facjaty zostały oddane praktycznie perfekcyjnie w porównaniu do rzeczywistych odpowiedników.
Wszystkich zawodników w polskiej kadrze jest około czterdziestu. Większość z nazwisk i charakterystyk została odwzorowana nieźle, jednak twórcom zdarzyły się pewne wpadki. Największe z nich to chyba przekręcenie nazwiska prawoskrzydłowego Jacka Dąbrowskiego, którego przechrzczono na Jacka Dobrowolskiego. Poza tym nie zgodziłbym się z co niektórymi statystykami. Na przykład Żurawski ma mniej punktów, aniżeli taki Rasiak czy Kryszałowicz. Doceniam tych napastników, ale bądź co bądź – Maciek jest w końcu czołowym strzelcem ekstraklasy, nie?
Jak wyglądają opcje dostępne w Euro 2004? Powiem wam, że ubogo. Dostępny jest duży wachlarz formacji, jednak cóż z tego, skoro liczba opcji określających styl gry drużyny jest łagodnie mówiąc - ubogi. Możemy ustawić jedynie mentalność naszego zespołu, styl gry w defensywie i w ataku, a także czy chcemy grać z wykorzystaniem pułapek ofsajdowych. Oprócz tego pozostaje jeszcze wyznaczyć wykonawców rzutów wolnych, rożnych i karnych. Na tym polu Euro 2004 zdecydowanie ustępuje PES3.
Witamy w Portugalii!
W końcu, gdy przejdziemy etap eliminacji i zajmiemy czołowe miejsce w grupie – możemy udać się do Portugalii na mecze Mistrzostw Europy (szkoda, że tylko w wirtualnej rzeczywistości :-)). Przed rozegraniem pierwszego spotkania, musimy przeprowadzić selekcję i wybrać 22 piłkarzy, którzy będą reprezentować biało-czerwone barwy. Później, pozostaje już tylko zaczekać na ekran z zestawieniem grup i możemy zacząć ustawiać skład na pierwsze spotkanie. I tutaj spotkał mnie zawód. Spodziewałem się, że spotkania samego wielkiego turnieju będą się czymś różnić od pozostałych, że rozegrany zostanie hymn turnieju, że obejrzę jakąś ceremonię rozpoczęcia, że komentatorzy powiedzą co nieco o ekipach, historii Euro – a tu, nic. Jedyną różnicą jest możność rozegrania meczy na oficjalnych, portugalskich stadionach, które zostały wybudowane specjalnie na potrzeby Euro 2004.
Czas już przejść do omówienia samej rozgrywki, jaką zaserwowali nam panowie z EA Sports. Otóż zaszły tutaj zmiany warte odnotowania i postaram się wam je wszystkie dokładnie opisać. Największą innowacją na polu rozgrywki jest wprowadzenie parametru morale. Takowy posiada każdy z zawodników i jest on uzależniony od poczynań drużyny oraz od indywidualnej formy piłkarza. Wpływają na nią zwycięstwa, porażki, remisy, strzelone bramki, wyjście w pierwszej „jedenastce”, umieszczenie na ławce, dobra forma w macierzystym klubie, czy nawet problemy natury osobistej.
Wiadomo, że im wyższy wskaźnik morale, tym większa ochota do gry i tym samym – większa szansa na odniesienie sukcesu. Klasowi piłkarze potrafią zagrać dobry mecz z niskim wskaźnikiem morale, ale przeciętniacy zdecydowanie lepiej grają, gdy są odpowiednio umotywowani. Warto wspomnieć także o tym, że przed spotkaniem otrzymujemy raport na temat drużyny przeciwnej, w którym są zawarte informacje na temat jej najlepszych graczy, formacji jaką ona preferuje, itp.
Estadio da Luz Miasto: Lizbona Klub: Benfica Lizbona Pojemność: 65 000 Koszt: 119 mln Euro | |
Estadio do Dragao Miasto: Porto Klub: FC Porto Pojemność: 52 000 Koszt: 98 mln Euro | |
Stadion Miejski Dr Magalhaes Pessoa Miasto: Leiria Klub: - Pojemność: 30 000 Koszt: 48 mln Euro | |
Stadion Faro/Loule Miasta: Faro/Loule Klub: - Pojemność: 30 000 Koszt: 34 mln Euro | |
Stadion Miejski w Coimbrze (Calhabe) Miasto: Coimbra Klub: - Pojemność: 32 000 Koszt: 36 mln Euro | |
Stadion Miejski w Bradze Miasto: Braga Klub: - Pojemność: 30 000 Koszt: 83 mln Euro | |
Stadion Bessa XII wieku Miasto: Porto Klub: Boavista Porto Pojemność: 30 000 Koszt: 45 mln Euro | |
Stadion Miejski w Aveiro Miasto: Aveiro Klub: - Pojemność: 31 200 Koszt: 43 mln Euro | |
Stadion D. Afonso Henriques Miasto: Guimares Klub: Vitoria Sport Club Pojemność: 30 000 Koszt: 26 mln Euro | |
Stadion Alvalade Miasto: Lizbona Klub: Sporting Lizbona Pojemność: 52 000 Koszt: 79 mln Euro |
Poniżej przedstawiam listę dotychczasowych triumfatorów turnieju:
1960 Francja -ZSRR
1964 Hiszpania - Hiszpania
1968 Włochy -Włochy
1972 Belgia - RFN
1976 Jugosławia - Czechosłowacja
1980 Włochy - RFN
1984 Francja -Francja
1988 RFN - Holandia
1992 Szwecja - Dania
1996 Anglia - Niemcy
2000 Belgia i Holandia – Francja
Pewne korekty wprowadzono także do zachowania zawodników w trakcie samego meczu. Po pierwsze – nastąpiła zmiana w stylu gry przeciwnika. Po rozegraniu kilkunastu spotkań odniosłem wrażenie, że grają oni mniej pasywnie, starając się odebrać nam piłkę i nie pozwalając na swobodne podawanie futbolówki. Gdy piłkę dostanie nasz bramkarz - nie czekają aż ten ją wybije, a jeden z napastników stara się mu ją odebrać. Poza tym, gra w wykonaniu drużyn przeciwnych jest mniej schematyczna. Nie grają oni banalnych piłek, a starają się rozegrać piłkę krótkimi podaniami. Po drugie – sędziowie są bardziej obiektywni i nie popełniają za często większych gaf. Dobrze wiedzą - kiedy należy dać kartkę i jakiego ma ona być koloru. Za to aż za bardzo solidni są arbitrzy liniowi, którzy praktycznie w ogóle nie popełniają błędów. Czy tak ciężko jest wprowadzić możliwość popełniania przez nich pomyłek, aby gra była bardziej realistyczna?
Po trzecie – przebudowano interfejs gry. Uproszczono do pewnego stopnia sterowanie, jednak w sumie wyszło to na plus. Rozgrywka nie jest skomplikowana i wystarczy chwila, aby się do interfejsu przyzwyczaić. Usunięto możliwość zaangażowania kolegi z drużyny do odbioru piłki, ale za to ułatwiono oddawanie podań „w uliczkę”. O wiele łatwiejsze w skutecznym wykonaniu oraz ładniejsze dla oka są dryblingi. Znacznie poszerzono ich liczbę, ostatecznie poprawiając jakość gry zawodników. Pojawiło się także parę nowych zagrań – uderzenia przewrotką, ze „szczupaka”, markowanie strzału czy lobowanie bramkarzy.
Teraz opowiem wam o trybach zawartych w grze, których jest w sumie osiem. Głównym z nich jest – rzecz jasna – Euro 2004, dzięki któremu możemy poprowadzić wybraną reprezentację do upragnionego celu. Kolejnym trybem, który musiał znaleźć się w tej grze, jest Sparing – wybieramy dwie drużyny, stadion i możemy grać mecz. Dalej mamy Home and Away, czyli rozwiniętą wersję meczu towarzyskiego – wybieramy dwie drużyny, stadion i rozgrywamy dwa mecze (po których wyłaniany jest zwycięzca). Ciekawym trybem jest tryb Fantasy, w którym kompletujemy dwie „jedenastki”, selekcjonując spośród wszystkich dostępnych w grze zawodników. Dalej mamy opcję Situation, dzięki której możemy wygenerować dowolną sytuację na boisku, wybierając liczbę zawodników na boisku, czas do końca spotkania, aktualny wynik, itp. Dzięki trybowi Tournament możemy zagrać w turnieju, w którym będą panować wybrane przez nas zasady. Na sam koniec pozostają jeszcze dwa tryby – PK Shootout oraz Practice. Pierwszy z nich pozwala na rozegranie serii rzutów karnych, a drugi - na spokojne potrenowanie przed meczami o stawkę.
Oprawa mistrzostw
Oprawa graficzna jest jednym z głównych czynników decydujących o sukcesie gry traktującej o piłce nożnej. Niestety, EA Sports zamieściło w UEFA Euro 2004 ten sam silnik graficzny co w FIFIE 2004. Wprowadzono zaledwie kosmetyczne zmiany, które są widoczne dopiero po bliższym przyjrzeniu się (np. poprawiona mimika twarzy). Na uwagę zasługuje przede wszystkim odwzorowanie ruchów zawodników, które nadają grze sporej dawki realizmu oraz wprowadzenie zjawiska deszczu (już dawno nie mieliśmy okazji zagrania podczas ulewy). Natomiast rażą słabej jakości tekstury, „poszarpane” nazwiska i numery na koszulkach czy przeciętnie wykonana publiczność. Myślę, że serii przydałaby się zmiana engine`u i jeśli nie nastąpi ona przy najbliższej okazji – może być krucho z popularnością (i tak nadwątloną ostatnio) FIFY.
Na zupełnie innym biegunie znalazła się oprawa dźwiękowa. Przed każdym spotkaniem odgrywane są fragmenty hymnów, a kibice gorąco dopingują swoich ulubieńców (usłyszeć można sporo reprezentacyjnych przyśpiewek). Nasi drodzy komentatorzy (ponownie John Motson i Ally McCoist) nie zmienili znacznie swojego repertuaru, aczkolwiek dodano kilka nowych sentencji (niekiedy można usłyszeć długie monologi w ich wykonaniu!).
Muzyka trzyma poziom poprzednich serii. Co prawda, tym razem nie usłyszymy tak popularnych wykonawców jak w poprzednich edycjach serii, jednakże dobrano ich dobrze, dzięki czemu szybko muzyka wpada w ucho.
Parva | Panic Attack |
Span | Baby`s Come Back |
Boxer Rebellion | Watermelon |
The Walls | Bright and Shining Sun |
Glitterati | Do You Love Yourself |
Junkie XL | Billy Club |
Nelly Furtado | Forca |
Stakka Bo | Here We Go |
Dave Clarke | Way of Life |
Freq Nasty | Come Let Me Know |
Minus | The Long Face |
Pożegnanie
Po przeczytaniu powyższego tekstu można pomyśleć, że Euro 2004 jest grą bardzo dobrą. Jednak mimo wszystkich zalet, gra po względnie krótkim czasie staje się trochę nudnawa. Zawarto tu parę nowości, jednak nie są to zmiany na miarę czasu. Silnik graficzny już widocznie się postarzał i najwyższy czas go zmienić. Należy także zdecydowanie uprzyjemnić rozgrywkę, dodać jakieś znaczące opcje. Obawiam się, że Euro 2004 nie ma szans w pojedynku z PES3, a tym bardziej z jego kolejną częścią. Gra już po tygodniu ostrego grania stała się żmudna i nie chciało mi się po raz kolejny zdobywać Pucharu Europy. Po produkt EA Sports powinni sięgnąć najwięksi fani futbolu oraz najzagorzalsi wielbiciele serii FIFA - pozostali lepiej niech pozostaną przy PESie.
Artur „Arthek” Dąbrowski