Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 3 lutego 2009, 09:32

autor: Mikołaj Królewski

Skate 2 - recenzja gry

Skate zyskał przychylność graczy zupełnie nowym podejściem do tematu i genialnym systemem wykonywania tricków. Część druga bije swojego poprzednika na głowę i to pod każdym względem. Sprawdźcie sami!

Recenzja powstała na bazie wersji PS3. Dotyczy również wersji X360

Co do tego, że pierwsza część Skate na zawsze zmieniła podejście do wyczynowej jazdy na deskorolce w świecie elektronicznej rozgrywki, nikt nie ma wątpliwości. Przebiła ona serię Tony Hawk Pro Skater nie tylko realizmem, ale przede wszystkim genialnym systemem robienia tricków. Druga część tej serii oferuje znacznie więcej i spokojnie zasługuje na cyfrę 2, a nie tylko „1,5” w tytule.

San Vanelona w całej okazałości. Trzeba przyznać że kataklizm wyszedł metropolii na dobre.

Tak jak poprzednio zabawę zaczynamy od wyreżyserowanego intra, które jest zdecydowanie najlepszym, jakie zaprezentowało EA w tym roku, a w moim osobistym rankingu znajduje się na jednym z czołowych miejsc. Przedstawia wyjście z więzienia głównego bohatera, a przy okazji ucieczkę pro-skaterów i ludzi, z którymi niedługo przyjdzie nam zwiedzać miasto i zaliczać zadania. Genialny montaż i duża dawka humoru sprawiają, że ogląda się je z przyjemnością. Wychodzimy na wolność, ale zanim wskoczymy na deskę, musimy jeszcze zyskać odpowiedni wizerunek. Pomoże nam w tym kreator postaci, który powoli staje się już standardem w grach wideo. Oferuje on wiele możliwości, a poza tym jest bardzo przystępny. W grze znajdziemy produkty wszystkich znanych firm, takich jak: Element, Zero, Etnies, Es czy Vans. Część z nich jest dostępna od samego początku, część musimy odblokować, zaliczając kolejne zadania. Mniej więcej w połowie gry wybieramy sponsora, a wtedy cała oferta danej firmy zostaje oddana do naszej dyspozycji. Tak przygotowani wyruszamy na ulice miasta San Vanelona.

Miejsce to zostało doszczętnie zniszczone i wyludnione podczas konwersji pierwszej części na Wii, ale teraz metropolię odbudowano i co ważniejsze znacznie zmodernizowano. Wszystkie elementy zostały zaaranżowane w taki sposób, by wręcz ułatwiać nam czesanie tricków. Akrobacje wykonujemy w parkach, na zamożnych osiedlach, w pobliżu ogromnych wieżowców czy dzielnic portowych. Możemy nawet zwiedzić od środka cześć systemu kanalizacyjnego miasta. Chodniki są pełne przechodniów, a ulice samochodów. W każdej z miejscówek znajdziemy przynajmniej dwóch kolegów „po fachu”. Dzięki takim zabiegom San Vanelona żyje i wręcz poraża swoją wielkością, a dostanie się z jednego miejsca na drugie zajmuje sporo czasu. Na szczęście mamy do dyspozycji opcję teleportu, którą uruchamiamy z poziomu mapy.

Sposób skonstruowania rozgrywki prawie wcale się nie zmienił. W dalszym ciągu przyjdzie nam startować w zawodach, nagrywać filmy, robić zdjęcia na okładki kolejnych numerów Skateboarding Magazine czy grać w SKATE (lub HORSE) z profesjonalistami. Gwoli przypomnienia: system wykonywania ewolucji zwany flick-it, to coś w rodzaju wirtualnego fingerboarda. Odpowiedzialna jest za niego praktycznie sama prawa gałka analogowa, którą poruszamy w podobny sposób, jakim porusza nogami skater w rzeczywistości. Wszystkie tricki nasz bohater zna od początku, a ich spis i objaśnienie znajdziemy w podręcznym menu. Gra stawia na realizm i jest znacznie bardziej wymagająca niż seria Tony Hawk. Każda ewolucja musi być przemyślana i wykonana w odpowiednim momencie. To niesie ze sobą pewne problemy, gdyż sposób wykonania 2-3 tricków jest taki sam, zmienia się tylko zakres ruchu gałką. Przez to niektóre zadania stają się z czasem strasznie irytujące, ale ich zaliczenie nie jest konieczne do ukończenia gry. Ogólnie jednak poziom trudności jest dla mnie zdecydowanym plusem tej pozycji, gdyż w morzu tytułów skierowanych do casuali ciężko znaleźć coś stanowiącego prawdziwe wyzwanie.

Nie próbujcie tego w domu. Przynajmniej nie przy pierwszym kontakcie z deską.

Dwójka w tytule wskazuje jednak na pewne zmiany i nowe elementy. Jedną z nich jest możliwość zejścia z deski. Ci, którzy grali w poprzednią część, pamiętają, jak denerwujące było dostanie się do niektórych lokacji, w czym skutecznie przeszkadzała przyklejona do nóg deska. Teraz możemy na piechotę pokonać schody lub przeskoczyć nad przeszkodą. Pomysł ten, który bardzo dobrze sprawdzał się Tony Hawk Underground, tutaj woła o pomstę do nieba i przypomina sterowanie Larą z roku 1996. Skater rusza się bardzo powoli i topornie reaguje na komendy. Mimo to warto opanować takie sterowanie, gdyż pozwala ono na ingerencję w otoczenie. Będąc na nogach, możemy dowolnie przesuwać rurki, funboxy czy hopki i ułatwiać sobie zadania lub dostęp do niektórych miejsc.

Kolejnym przyjemnym dodatkiem jest kontrolowanie naszego skatera podczas upadku. Tworzy to swego rodzaju minigrę nazwaną Hall of Meat. Pozwala ona na nabijanie punktów za prędkość, styl, ilość uderzeń i złamań. Wszystkie urazy możemy sobie następnie obejrzeć na zdjęciu rentgenowskim całego ciała.

Podczas jazdy nieraz natkniemy się na strażników, wysłanych przez specjalną korporację, która postawiła sobie za punkt honoru oczyszczenie ulic ze skaterów. Ci są wyjątkowo nieprzyjemni i mogą zepsuć nam każde zadanie czy nawet pojedynczy trick. Uciec jest im nietrudno, ale podczas grindu jest to praktycznie niewykonalne. Poza tym część spotów, które możemy oznaczyć maksymalnym wynikiem punktowym i zaprezentować w sieci, jest zablokowana przez wspomnianą firmę. Każda rurka czy krawędź muru, która aż prosi się o wykonanie na niej slide’u, najeżona jest malutkimi kolcami, które skutecznie w tym przeszkadzają. Na szczęście z pomocą przychodzą znajomi. BB to wielki Murzyn, po którego dzwonimy, gdy przyciągniemy uwagę zbyt wielu strażników. Ten przez kilka minut spuszcza im łomot, a my spokojnie możemy wykonać powierzone nam zadanie. Natomiast wyposażony w wielkie cęgi i łom Mike jest odpowiedzialny za oczyszczanie miejscówek ze wszystkich przeszkadzających elementów.

Oto największa nowość w Skate 2, ale jednocześnie jego największa wada.

Znany z poprzedniej części edytor powtórek powraca i pomaga w kreowaniu własnych klipów. Możemy je następnie uploadować i prezentować innym. Multiplayer pozwala na rozgrywkę w sieci, a także na zabawę czterech graczy przy jednej konsoli, co przy przewadze gier czysto online’owych jest warte odnotowania. Wygrywając w poszczególnych konkurencjach, takich jak Spot Battle czy Best Trick, zarabiamy kasę i zdobywamy punkty doświadczenia, od ilości których zależy nasza ranga.

Oprawa graficzna, a zwłaszcza dźwiękowa wypada jak najbardziej na plus. W okrutnym recenzenckim stylu doszukiwałem się wszelakich błędów, ale tak naprawdę jedyne, do czego można się przyczepić, to słabe tekstury pokrywające witryny sklepowe. Wszelkie otarcia i rany na łokciach, wytarte buty, papier ścierny pokrywający deskę, brud na ubraniu wyglądają przekonująco. Bardzo dobra animacja została jeszcze bardziej dopracowana. Jest to widoczne szczególnie podczas upadków i kolizji. Soundtrack jest dobrany perfekcyjnie. Kawałki takich zespołów jak Rage Against The Machine, Wu-Tang Clan, Public Enemy, Motorhead, The Clash czy Electric Light Orchestra idealnie pasują do klimatu i są przyjemne nie tylko dla nas, ale i dla wszystkich obserwujących nasze poczynania na ekranie. Efekty dźwiękowe to najwyższa półka, a zabawny komentarz również wpływa na ogólne, bardzo pozytywne wrażenie.

Nie ma wątpliwości, że Skate 2 to najlepszy tytuł obecny na rynku, traktujący o wyczynowej jeździe na deskorolce. Można przy nim spędzić niezliczoną ilość godzin. Tryb kariery jest wymagający i wystarczająco długi, a po jego ukończeniu pozostają jeszcze zadania bonusowe, wyścigi, turnieje i przede wszystkim sama przyjemność, jaką czerpie się z czesania tricków na każdym metrze kwadratowym miasta San Vanelona. Myślę, że odnajdą ją nie tylko zagorzali fani skateboardingu.

Mikołaj „MiKaS” Królewski

PLUSY:

  • realizm;
  • miasto San Vanelona;
  • oprawa audiowizualna;
  • poziom trudności.

MINUSY:

  • poruszanie się bez deski;
  • nazbyt precyzyjne sterowanie;
  • miejscami słabe tekstury.
Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi
Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi

Recenzja gry

EA Sports FC 25 dopracowuje sprawdzoną formułę, nie psuje zbyt wiele z tego, co dobrze działało, i dokłada od siebie kilka naprawdę fajnych nowości. Szkoda tylko, że stan techniczny wciąż pozostawia sporo do życzenia.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.