autor: Katarzyna Grysiewicz
SingStar ABBA - recenzja gry
Pretekstem do pojawienia się kolejnego SingStara jest wielki powrót grupy ABBA na rynek muzyczny, który dokonał się za sprawą filmu Mamma Mia! Czy zatem SingStar ABBA ma szansę odnieść sukces na polskim rynku?
Recenzja powstała na bazie wersji PS2.
Seria SingStar pod względem ilości wydanych części zaczyna powoli doganiać popularne Simsy. Tym razem pretekstem do pojawienia się kolejnej gierki muzycznej jest wielki powrót grupy ABBA na rynek muzyczny, który dokonał się za sprawą filmu Mamma Mia!. I choć ciągłe odgrzewanie tego samego kotleta może wydawać się zwyczajnym grabieniem graczy z ich ciężko uciułanych pieniędzy, to jednak fani serii chętnie wydadzą ostatni grosz na ten tytuł.
Niemniej SingStar ABBA nie jest grą odpowiednią dla wszystkich miłośników kontrolowanego wydzierania się do mikrofonów. Miałam okazję przekonać się o tym, zabierając na weekend do domu ową pozycję oraz SingStar ESKA: Hity na Czasie i SingStar R&B. Już po kilkudziesięciu minutach zabawy okazało się, że mojemu młodszemu rodzeństwu zdecydowanie bardziej do gustu przypadły obie wcześniej wydane odsłowny serii. Natomiast, ku sporemu zaskoczeniu, starsze pokolenie chwytało do ręki mikrofony i nieśmiało podśpiewywało pod nosem.
Powodem tego może być fakt, że chociaż takie utwory jak Dancing Queen, Money Money Money, Waterloo czy Super Trouper są powszechnie znane, to jednak niewiele osób potrafi zaśpiewać coś więcej niż zaledwie kilka słów z refrenu. Dziewiętnastolatki o wiele bardziej preferują wysilanie strun głosowych przy piosenkach Kasi Cerekwickiej, Gosi Andrzejewicz czy Ani Dąbrowskiej. Trudno mówić o wyższości tych wokalistek nad szwedzką grupą, niemniej śpiewanie kawałków tych pierwszych bez jakiegokolwiek przygotowania jest zdecydowanie łatwiejsze niż wyciąganie wysokich tonów w Fernando lub The Winner Takes It All. Brak znajomości słów piosenek, tempo utworów oraz ich kompozycja sprawiają, że SingStar ABBA odznacza się znacznie wyższym poziomem trudności niż inne gry z tej serii, co może nieco zniechęcać. Rzecz jasna zgadzam się z twierdzeniem, że praktyka czyni mistrza, jednak SingStar stworzony jest przede wszystkim do niczym nieskrępowanej zabawy w towarzystwie, a nie mozolnego ćwiczenia śpiewu w zaciszu czterech ścian. Zwłaszcza, że tryb single player nie oferuje zbyt wielu ciekawych opcji.
Mechanika zabawy pozostała niezmieniona w stosunku do wcześniejszych części serii. W dalszym ciągu zabawa w głównej mierze polega na doskonaleniu swoich umiejętności wokalnych, śpiewając udostępnione w grze piosenki, których liczba nie przekracza dwudziestu. Pomocne okazuje się tu uważne śledzenie tekstu oraz wyświetlanych na wirtualnej pięciolinii „nut”, zwracając szczególną uwagę na specjalnie oznaczone paski, określane jako „złote nuty”. Ich bezbłędne zaśpiewanie gwarantuje zwiększenie liczby punktów na koncie gracza.
Nie powinno się tez zapominać o tzw. „wskaźniku występu” znajdującym się na górze ekranu. Poprawne wykonanie określonej partii utworu pozwala na zapełnienie go, co w konsekwencji pozytywnie wpływa na wynik końcowy. Należy zaznaczyć, że program nie rozpoznaje wypowiadanych wyrazów – analizuje jedynie nasz śpiew pod względem natężenia, wysokości, tempa i kilku innych kryteriów. W związku z tym przy nieco trudniejszych piosenkach można pokusić się o małe oszustwo i pobić rekord uczciwych kolegów, jedynie mrucząc zgodnie w oryginałem.
W trybie dla pojedynczego gracza otrzymujemy sposobność śpiewania na ocenę. Po tylu wydanych edycjach serii developerzy nadaj nie pokusili się o rozbudowanie tego modułu, nie mówiąc już o dodaniu trybu kariery, który mógłby w doskonały sposób zobrazować historię grupy ABBA. Motyw ten w znakomity sposób sprawdził się w grze Guitar Hero: Aerosmith. Zabrakło mi również wszelkiego rodzaju elementów do odblokowania w zamian za dokonany postęp w grze. Zdecydowanie lepiej wypada tryb multiplayer, oferujący kilka sposobów na udaną rozrywkę. Dwóch graczy może stanąć do muzycznego pojedynku. Wówczas osiągnięcia każdego z nich oceniane są oddzielnie. Mają oni również okazję do zaśpiewania w duecie, a zdobyte przez nich punkty sumuje się i wystawia jedną ocenę. Udostępniono także sposobność zabawy nawet w osiem osób, tzw. tryb imprezy. Jak to możliwe, skoro konsola obsługuje tylko dwa mikrofony? Otóż użytkownicy dzielą się na dwa rywalizujące ze sobą zespoły i śpiewają na zmianę, podając sobie mikrofon. O tym, czyja jest teraz kolej informuje program.
Od strony graficznej gra niezbyt zachęca do zabawy. Wykorzystane teledyski ABBY, pochodzące z lat siedemdziesiątych XX w. są raczej mało dynamiczne i z dzisiejszej perspektywy nieciekawe. Ich estetyka zdecydowanie nie trafia do młodszych graczy, przyzwyczajonych do klipów pełnych migoczących świateł czy skąpo odzianych kobiet. Co do zaimplementowanego interfejsu praktycznie niczym nie różni się on od swoich poprzedników z wcześniejszych odsłon serii.
Czy zatem SingStar ABBA ma szansę odnieść sukces na polskim rynku? Dla mnie jest to mało prawdopodobne. Aczkolwiek pozycja na doskonale nadaje się na wszelkiego rodzaju zjazdy rodzinne. Z całą pewnością uratuje sytuację, gdy rozmowa przy stole nie będzie się kleiła, a goście będą ukradkiem zerkali na zegarki.
Katarzyna „Major Doktor Upiorna” Grysiewicz
PLUSY:
- kolejny SingStar to kolejna porcja dobrej zabawy.
MINUSY:
- piosenki ABBY nie wszystkim muszą przypaść do gustu;
- brak zmian w stosunku do wcześniejszych części serii.