Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Wrzesień '39 Recenzja gry

Recenzja gry 26 września 2013, 14:00

autor: Maciej Kozłowski

Recenzja gry Wrzesień 39 - klapa Fall Weiss

Wrzesień 39 to gra, która dobrze oddaje klimat kampanii wrześniowej. Od pierwszych tur widać, że sytuacja jest beznadziejna.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • dużo oryginalnych fotografii z epoki.
MINUSY:
  • awaryjność;
  • brak samouczka;
  • niewielka złożoność rozgrywki;
  • rażące błędy i niedopatrzenia;
  • bezsensowna kampania (chyba że gra się Niemcami);
  • mierna i irytująca oprawa.

Polacy mają specyficzny stosunek do II wojny światowej (czemu w sumie trudno się dziwić) – ciągle tworzą nowe filmy, gry oraz książki, które opiewają bohaterstwo naszych żołnierzy, nie szczędząc przy tym patosu ani nawiązań do martyrologii. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby jakość owych patriotycznych dzieł chociaż w części odpowiadała powadze minionych wydarzeń. Tak niestety nie jest: większość z tych produkcji nie zasługuje nawet, żeby o nich pisać. Szczególnie gracze nie są pod tym względem rozpieszczani – po porażce ubiegłorocznego Uprising 44 muszą zmierzyć się z kolejnym koszmarkiem, jakim jest Wrzesień ’39. Najwyraźniej złośliwa zjawa Wilczego Szańca ciągle wisi nad polskimi programistami.

Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy Polska mogła wygrać kampanię wrześniową, oto odpowiedź. - 2013-09-26
Jeśli ktoś miał wątpliwości, czy Polska mogła wygrać kampanię wrześniową, oto odpowiedź.

Dobre kłamstwo jest jak magiczne zaklęcie

Wrzesień ’39 (na Zachodzie znany jako Fall Weiss) z założenia miał być strategią turową o niemałej wartości historycznej i edukacyjnej. Kanwą dla rozgrywki uczyniono inwazję III Rzeszy oraz ZSRR na drugą Rzeczpospolitą – mapę świata ograniczono więc do Polski z przyległościami. Miejsce zmagań podzielono na ponad 20 tysięcy sześciennych pól, a następnie zapełniono setkami historycznych oddziałów (zobrazowanych za pomocą autentycznych fotografii z epoki). Żołnierzy opisano kilkoma prostymi statystykami i rozstawiono w sposób odpowiadający prawdzie historycznej. Początkowe założenia nie były więc złe.

Spokojnie – sztab samodzielnie powstrzyma to natarcie. - 2013-09-26
Spokojnie – sztab samodzielnie powstrzyma to natarcie.

Gorzej z realizacją. Zacząć wypada od tego, że gra nie oferuje żadnego, nawet najprostszego samouczka – od razu jesteśmy rzucani w wir wojennej zawieruchy. Jest to o tyle kłopotliwe, że zasady kierujące rozgrywką okazują się zaskakująco nieintuicyjne i większości z nich trzeba się domyślić. Przykładowo niepozorna jednostka sztabu (zobrazowana jako rozklekotany samochód) potrafi powstrzymać natarcie całej kolumny pancernej, o ile nie zostanie wcześniej zbombardowana przez lotnictwo (dopiero wówczas staje się wrażliwa na ataki). Podczas korzystania z domyślnych ustawień nie jesteśmy nawet informowani o modyfikatorach terenu czy przewidywanych skutkach starcia, o ewentualnym zużyciu punków akcji nie wspominając – te funkcje trzeba uruchomić osobno w opcjach gry. Żeby było śmieszniej, tura przeciwnika może ciągnąć się kilka dobrych minut, podczas których nic nie wiemy o jego posunięciach. Czasem pojawiają się za to losowe, trwające ułamek sekundy ujęcia kamery, przedstawiające niektóre bitwy – większości z nich nie zdążymy się nawet przyjrzeć.

Recenzja gry Wrzesień 39 - klapa Fall Weiss - ilustracja #3

Edukacyjna wartość gry

Pod tym względem produkcja ta nie ma zbyt wiele do zaoferowania – i to nawet mimo wykorzystania rzeczywistych formacji wojskowych i oryginalnych grafik. Jest tak, ponieważ brakuje tła historycznego, które określałoby charakter i podłoże tego tragicznego konfliktu. Nie znajdziemy tu też jakichkolwiek objaśnień dotyczących poszczególnych wydarzeń, pojawiły się natomiast pewne błędy. Przykładowo, grając Niemcami, musimy zapomnieć o kierowaniu marynarką wojenną – ta po prostu nie istnieje. Niedoinformowany gracz może z tego wysnuć błędny wniosek, że podczas kampanii wrześniowej III Rzesza nie posiadała żadnych okrętów (ciekawe, a co z obroną Westerplatte?). Za pewne potknięcie można też uznać fotografię przedstawiającą ratusz w Poznaniu – obrazuje ona stan z roku 1945, a nie 1939 (wieża zawaliła się pod koniec wojny, a nie na jej początku).

Mechanika zabawy jest z jednej strony niezbyt intuicyjna, a z drugiej – aż nazbyt prymitywna. Jedyne, co możemy robić, to przesuwać pionki na mapie świata, uzupełniać straty i toczyć kolejne bitwy. Brakuje wysadzania mostów, okopywania stanowisk czy nawet tworzenia nowych oddziałów. Cała rozgrywka sprowadza się do tego, by otoczyć przeciwnika i jak najszybciej go wykończyć. Tu pojawia się kolejny problem, ponieważ jedyną stronę zdolną do skutecznego przeprowadzenia takiego manewru stanowi III Rzesza – Polska posiada na tyle nieliczne wojsko, że w zasadzie jest skazana na zagładę. Przed rozpoczęciem rozgrywki można co prawda skorzystać z dodatkowych, ahistorycznych modyfikatorów (jak wcześniejsza mobilizacja w II RP czy atak Francuzów na zachodzie), ale nawet one nie są w stanie zmienić wyniku starcia. Wypada przy tym dodać, że gra Związkiem Radzieckim również mija się z celem – aby przeprowadzić wschodnią ofensywę, ZSRR musi odczekać siedemnaście długich tur, aż nastanie 17 września. Nie trzeba chyba dodawać, że do tego momentu losy wojny są na ogół przesądzone. To zaś oznacza, że gra Sowietami ogranicza się do klikania na przycisk „koniec tury” i ponad półgodzinnego (!) oczekiwania na moment, w którym ruch stanie się możliwy. Jedyną faktycznie grywalną frakcją pozostają więc nazistowskie Niemcy, których prowadzenie jest aż nazbyt proste.

To musiało się tak skończyć. - 2013-09-26
To musiało się tak skończyć.

Pewnym sposobem na ominięcie problemu z uszkodzonymi sejwami jest zmiana strony konfliktu przy ładowaniu zapisu – jeśli w plikach gry zamiast Niemiec wybierzemy neutralną Danię albo Łotwę (!), to istnieje szansa, że po jednej turze wszystko wróci do normy. Konsekwencją takiego obrotu spraw pozostaje jednak to, że na co najmniej jeden dzień utracimy kontrolę nad kierowaną dotychczas armią.

Wrzesień ‘39 jest niedopracowany także pod względem technicznym. Niezależnie, czy gramy na komputerze za kilka tysięcy złotych, czy na małym notebooku, tempo rozgrywki jest równie powolne. Co gorsza, wielokrotnie mają miejsce nieoczekiwane wyjścia do systemu, które trwale uszkadzają ostatni zapis (wliczając w to opcję autosave!) i w ten sposób uniemożliwiają dalszą zabawę. Ta przypadłość pojawia się na tyle często, że przeprowadzenie całej kampanii od początku do końca zdarza się raz na kilkadziesiąt podejść. Warto zauważyć, że Sowieci nie dotrwają w takim przypadku nawet do rozpoczęcia faktycznej rozgrywki.

Ekran wojska w całej swej nieczytelności. - 2013-09-26
Ekran wojska w całej swej nieczytelności.

Powiedzieć, że oprawa nie powala, to zbytek łaski. Grafika przywodzi na myśl lata ’90 poprzedniego wieku, natomiast cały soundtrack składa się z kilku powtarzających się w kółko aranżacji. Główny problem stanowi jednak sposób wyświetlania planszy – z dostępnych filtrów tylko jeden jest w miarę użyteczny, podczas gdy pozostałe nie mają najmniejszego znaczenia (bo albo widzimy teren, albo jednostki). Również SI nie zachwyca, ponieważ ma tendencję do przerzucania jak największych sił w pobliże dużych miast, zaś na froncie walczą tylko nieliczne oddziały. Taka taktyka miałaby pewien sens podczas opóźniania wrogiej ofensywy i obrony strategicznych lokacji, ale komputer stosuje ją także w natarciu. Przykładowo, jeśli sztuczna inteligencja kieruje Niemcami, to otacza jednostkami własne miasta, na pole walki wysyłając tylko niewielkie zgrupowania. Z tego powodu partia potrafi się ciągnąć w nieskończoność… albo do momentu wywalenia gry do pulpitu.

Zamość ostatnią linią obrony? - 2013-09-26
Zamość ostatnią linią obrony?

W ostatecznym rozrachunku Wrzesień ’39 oferuje znacznie mniej niż dowolna inna strategia turowa (nie tylko osadzona w okresie II wojny światowej). Kontakt z dziełem Wastelands Interactive nie sprawia prawie żadnej radości, wiąże się za to z dużą dozą frustracji. Mechanizmy zabawy zostały nazbyt uproszczone, a wysoka awaryjność tytułu dodatkowo przekreśla jego szanse na sukces. Gra nie sprawdza się nawet w charakterze pomocy dydaktycznej, bowiem jej wartość edukacyjna jest nad wyraz dyskusyjna. To zaś oznacza, że twórcy ponieśli klęskę na wszystkich możliwych frontach. Gloria Victis? Nie tym razem.

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?