Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 15 czerwca 2010, 14:12

Recenzja gry Prince of Persia: Zapomniane Piaski na PC

Po kilku tygodniach opóźnienia w stosunku do edycji konsolowych, Zapomniane piaski wreszcie zagościły na pecetach. Jak wypadła konwersja? Tego dowiecie się z naszej recenzji.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Ubisoft od dłuższego czasu przyzwyczaja nas, że pecetowe wersje jego multiplatformowych hitów pojawiają się na rynku z wyraźnym poślizgiem i choć dla wielu jest to kompletnie niezrozumiałe, widocznie trzeba nauczyć się z tym żyć. W przypadku Zapomnianych piasków właściciele blaszaków i tak mogą mówić o sporym szczęściu, bo obsuwa w stosunku do edycji konsolowych wyniosła niespełna cztery tygodnie – w porównaniu z ponad trzymiesięczną absencją gry Assassin’s Creed II na komputerach trzeba uznać to za niezły rezultat. Opóźnienie z pewnością bolałoby mniej, gdyby pecetowe przygody Księcia Persji zostały wzbogacone o niedostępne dla posiadaczy konsol bonusy. To jednak marzenie ściętej głowy – mamy bowiem do czynienia z klasyczną konwersją, nieróżniącą się niczym od wydanego wcześniej oryginału.

Mimo że grę należy traktować jako dopełnienie sagi o Piaskach Czasu (jej akcja została umiejscowiona pomiędzy pierwszym a drugim odcinkiem trylogii), to w rzeczywistości nawiązania do pamiętnego tryptyku są znikome – od strony fabularnej nowe przygody Księcia nie wnoszą do pogmatwanej opowieści niczego konkretnego i zamiast scalać doskonale znane z wcześniejszych produkcji wydarzenia, stanowią odrębny, bardzo luźno powiązany z resztą, epizod.

Jednym z głównym elementów gry jest walka, dlatego szkoda,że została ona mocno uproszczona.

Akcja Zapomnianych piasków rozpoczyna się z chwilą przybycia Księcia do twierdzy jego brata Malika. Nasz śmiałek zauważa tysiące wrogów nacierających na fortecę i nie zastanawiając się zbyt długo, postanawia dostać się do środka, by odnaleźć swojego krewnego. Szybko okazuje się, że obrońcy nie są w stanie odeprzeć ataku przeważających liczebnie przeciwników, dlatego Malik decyduje się wykorzystać broń ostateczną – mityczną armię króla Salomona, spoczywającą przez wieki w grobowcu słynnego władcy. Niestety, efekt tych poczynań jest zupełnie odwrotny od oczekiwanego. Uruchomienie starożytnego mechanizmu uwalnia Piaski, które zamieniają w kamień wszystkie istoty w okolicy. Na powierzchnię wydostaje się także horda szkieletów, która rozpoczyna pościg za ocalałymi z pogromu niedobitkami. Wśród tych ostatnich znajdują się oczywiście Książę oraz Malik, nieskażeni kontaktem z Piaskami. Widząc, co się dzieje, obaj natychmiast przystępują do walki ze złowrogą, z każdą minutą powiększającą swoje szeregi armią.

Zabawa tradycyjnie składa się z dwóch części. W pierwszej, pokonując najeżone pułapkami komnaty pałacu, Książę bazuje na swoich nieprzeciętnych zdolnościach akrobatycznych, w drugiej natomiast stawia czoła ogromnej, bo liczonej w tysiącach stworów, rzeszy przeciwników. Wprowadzenie dużej liczby wrogów, z którymi musi uporać się nasz śmiałek (nawet 50 stworów w trakcie jednej potyczki, co w serii Prince of Persia należy traktować jako rewolucję), nie odbiło się niestety korzystnie na Zapomnianych piaskach. Walka, choć zdecydowanie bardziej widowiskowa niż w poprzednich odcinkach, nie jest zbyt trudna – działania gracza sprowadzają się do tłuczenia w lewy przycisk myszy i okazjonalnego sprzedania kopniaka bądź użycia którejś z czterech mocy specjalnych, jakie można rozwinąć za zdobywane w trakcie potyczek punkty doświadczenia. Boli brak predefiniowanych kombosów i bardziej wyrafinowanych uderzeń, pozwalających użytkownikowi wykorzystać w walce otaczające go środowisko.

Na medal spisali się za to projektanci poziomów i to właśnie ich praca w głównej mierze decyduje o tym, że nowy Prince of Persia zasługuje na duże uznanie. Część akrobatyczna w Zapomnianych piaskach to klasa sama dla siebie – autorzy nie tylko zgrabnie odtworzyli większość fantastycznych zdolności Księcia z poprzednich gier, ale dołożyli również nowe umiejętności, znakomicie urozmaicające zabawę. Chodzi tu oczywiście o szeroko reklamowaną przez Ubisoft kontrolę nad żywiołami: zamrażanie wody, pozwalające zamienić życiodajną ciecz w lód, który następnie można w różny sposób wykorzystać, lot nurkowy umożliwiający pokonywanie sporych odległości w powietrzu z jednoczesnym atakiem oraz moc ziemi, pozwalająca odtworzyć zniszczone fragmenty plansz. Stosowanie nowych zdolności jest kluczem do sukcesu w końcowej fazie rozgrywki, gdzie wszystkich nauczonych wcześniej sztuczek trzeba użyć jednocześnie, w ułamkach sekund reagując na piętrzące się przed Księciem problemy.

Akrobatyka jak zwykle na wysokim poziomie, a nowe umiejętnościKsięcia to znakomity dodatek do tego, co już doskonale znacie.

Biorąc pod uwagę poszerzenie umiejętności Księcia i konieczność częstego manipulowania aż czterema dodatkowymi przyciskami w trakcie akrobacji, byłem niezmiernie ciekaw, jak w wersji pecetowej rozwiązana zostanie kwestia sterowania. Jak się okazało, posługiwanie się klawiaturą i myszą podczas tych karkołomnych ewolucji nie nastręcza większych problemów, przesiadka na pad nie jest zatem w ogóle konieczna. Co prawda w końcowej fazie rozgrywki trzeba zdrowo nagimnastykować się lewą ręką, żeby nadążyć z wduszaniem wszystkich niezbędnych klawiszy, ale tragedii nie ma – do sterowania można się stosunkowo szybko przyzwyczaić, a jeśli komuś rozłożenie poszczególnych zdolności nie będzie pasować, zawsze może je zmienić w opcjach.

Nieco do życzenia pozostawiają natomiast pozostałe aspekty techniczne gry, zwłaszcza oprawa audiowizualna. O zaskakująco przeciętnej muzyce pisałem przy okazji recenzji wersji konsolowej, dlatego tym razem skupię się na tym, co można w pecetowej edycji zobaczyć. I tak: w wyższych rozdzielczościach Zapomniane piaski prezentują się nieco lepiej niż na Xboksie 360, ale na dobrą sprawę marna to pociecha, skoro graficznie produkt wyraźnie ustępuje napędzanej tym samym silnikiem drugiej odsłonie cyklu Assassin’s Creed. Najbardziej drażnią oko niektóre animacje Księcia, a także rozpływające się w powietrzu ciała zabitych żołnierzy – panowie, takie zabiegi w dzisiejszych czasach budzą uśmiech politowania. Na pocieszenie dodam, że ktoś w Ubisofcie zauważył wreszcie, iż widok panoramiczny nie jest jedynym słusznym trybem wyświetlania obrazu i również liczna grupa posiadaczy monitorów 4:3 będzie mogła obserwować poczynania głównego bohatera na pełnym ekranie, bez nieprzyjemnych czarnych pasów u góry i u dołu.

Na koniec słowo o uprzykrzających momentami rozgrywkę niedoróbkach technicznych. W obu edycjach na konsole pojawiały się problemy ze skryptami, do czego po premierze przyznał się sam Ubisoft – mnie na szczęście ominęły, dlatego nie byłem świadom ich istnienia. W wersji pecetowej takiego farta już nie miałem – raz nie otworzyły się drzwi, stanowiące przejście do kolejnej lokacji, innym znów razem nie dała się poruszyć ważna dźwignia. Tego typu mankamenty nie pogrzebały, co prawda, szans na ukończenie zabawy (wystarczyło cofnąć się do ostatniego checkpointu), ale potwierdzone są boleśniejsze przypadki, wymagające przechodzenia ponownie sporych fragmentów gry. Wszystkiemu winny jest idiotyczny system zapisu dokonań na jednym slocie i niemożność samodzielnego tworzenia save’ów. Twórcy ewidentnie dali tu ciała.

Od czasu do czas trzeba wysilić mózgownicę.Zagadki nie są trudne, ale potrafią zająć chwilę.

Grając w Zapomniane piaski na pececie, miałem nie tylko okazję porównać dwie różne wersje tego samego produktu, ale również sprawdzić, czy po kilku tygodniach przerwy zmieniło się coś w moim postrzeganiu nowych przygód Księcia. Produkt Ubisoftu zdał test pozytywnie. Ponowne ukończenie gry sprawiło mi przyjemność – fakt – nieco mniejszą niż za pierwszym razem, ale trudno oczekiwać, żeby tak liniowy tytuł wyciągnął nagle jakieś asy z rękawa. Dlaczego zatem ocena jest niższa niż w przypadku wersji na Xboksa 360, którą również miałem przyjemność testować? Odpowiedź jest prosta: do listy napiętnowanych przez mnie wad doszła jedna nowa (opisane w poprzednim akapicie błędy w skryptach). Nie jest to wprawdzie niedoróbka wagi państwowej, ale nie czarujmy się – takie babole nie mają prawa zdarzyć się w produkcie, który na rynek trafia z kilkutygodniowym poślizgiem.

Werdykt? Mocna siedemdziesiątka. Zapomniane piaski są grą godną uwagi, zwłaszcza dla fanów trylogii Piasków czasu, ale z drugiej strony, spośród wszystkich odsłon sagi, prezentują się najsłabiej. Mam nadzieję, że przy produkcji kolejnego Księcia twórcy zniwelują niedociągnięcia i wysmażą dzieło godne konkurowania z genialną Duszą wojownika. Tego zresztą Wam i sobie z całego serca życzę.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

PLUSY:

  • kapitalnie zrealizowana akrobatyka, która nie tylko powiela najlepsze rozwiązania z trylogii, ale przynosi też ciekawe, oryginalne pomysły;
  • odpowiednio trudna w części zręcznościowej gra nie przechodzi się sama;
  • od czasu do czasu zmusza do wysilenia szarych komórek;
  • bardzo ładne i zróżnicowane lokacje;
  • świetny klimat, nasuwający skojarzenia z trylogią.

MINUSY:

  • zaniedbana walka: niewielka różnorodność ciosów, brak kombosów i bardziej skomplikowanych technik, niewymagający od nas zbyt wiele przeciwnicy;
  • przeciętna jakość techniczna oprawy wizualnej;
  • rozczarowująca fabuła, brak nawiązań do trylogii;
  • pojawiające się od czasu do czasu błędy w skryptach.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Prince of Persia: Zapomniane Piaski - recenzja gry
Prince of Persia: Zapomniane Piaski - recenzja gry

Recenzja gry

Uzbrojony w potężną moc żywiołów i silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej Książę Persji powraca, by raz jeszcze zaprezentować światu swe fantastyczne zdolności. Jak wypada zapomniany epizod sagi o Piaskach Czasu? Przekonajcie się już teraz, czytając naszą

Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego
Recenzja gry Life is Strange: Double Exposure - pokochałem Max na nowo, choć po latach straciła coś ważnego

Recenzja gry

Oto Life is Strange, na które czekałem prawie 10 lat. Mało istnieje bohaterek, do których przywiązałem się tak jak do Max, i jestem przeszczęśliwy, że mogłem poznać jej dalsze losy… acz Double Exposure nie trafiło mnie w serce tak celnie jak pierwszy LiS.

Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater
Recenzja gry Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club - kiedy wrogiem gracza jest bezmyślny główny bohater

Recenzja gry

Emio The Smiling Man: Famicom Detective Club to nowa odsłona ponad trzydziestoletniej serii kryminalnych gier visual novel. Tym razem badamy sprawę morderstw powiązanych ze zbrodniami sprzed lat – i z lokalną miejską legendą.