Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

FIFA 16 Recenzja gry

Recenzja gry 27 września 2015, 13:37

autor: Amadeusz Cyganek

Recenzja gry FIFA 16 - rok małej stagnacji

Po latach przewagi FIF-y nad PES-em rywalizacja na wirtualnych boiskach wreszcie zaczęła się wyrównywać. Co więcej – w produkcję studia EA Sports gra się zaskakująco... inaczej.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. skonsolidowana, skuteczna obrona;
  2. zmiany w trybie kariery;
  3. FUT Draft;
  4. gra bramkarzy;
  5. drybling bez piłki;
  6. kobiece reprezentacje;
  7. oprawa wizualna i licencje;
  8. zmieniony polski komentarz.
MINUSY:
  1. ograniczenie możliwości ofensywnych;
  2. przedwczesna gra na czas;
  3. FIFA Ultimate Team powoli zyskuje miano „pay-to-win”.

W tym roku piłkarski pojedynek na wirtualnych murawach rozpoczyna się wyjątkowo wcześnie. Po całkiem udanym nowym PES-ie do walki przystępuje kolejna edycja FIF-y, czyli bestsellerowej serii autorstwa studia EA Sports, która pod względem sprzedażowym oraz medialnym bije na łeb i na szyję konkurenta ze stajni Konami. Czy tak samo wygląda sytuacja także pod względem samej rozgrywki? Cóż – tutaj już nie jest to aż takie oczywiste.

To, co od razu rzuciło mi się w oczy i niejako bardzo mocno zaważyło na ostatecznej opinii w kwestii FIF-y 16 to fakt, iż w nową produkcję kanadyjskiej ekipy gra się zdecydowanie wolniej. Szczerze powiedziawszy, to ostatnie, czego po tej serii mógłbym się spodziewać, a tu proszę – to naprawdę mniej dynamiczne zmagania w porównaniu do swoich poprzedniczek. Owszem, od czasu do czasu uda nam się błyskawicznie skontrować rywala czy też przeprowadzić bardzo składną akcję wynikającą z umiejętnie zaplanowanego ataku pozycyjnego, ale przez pierwsze kilkanaście spotkań naprawdę ciężko było mi się przestawić na inny, nieco bardziej przemyślany styl rozgrywki.

Nie zrozumcie mnie źle – daleki jestem od stwierdzenia, że grze wyszło to na złe. W nową FIF-ę tnie się naprawdę dobrze, ale to pierwsza odsłona od kilku lat, w której pod względem tempa rozgrywki i niektórych rozwiązań w kwestii zabawy seria ta trochę odchodzi od swojego arcade’owego rodowodu na rzecz nieco bardziej symulacyjnej rozgrywki znanej – a jakże – ze swojej największej konkurencji, czyli Pro Evolution Soccer. Skąd taka zmiana frontu – ciężko powiedzieć. Jedno wiadomo zaś na pewno – wolniejsze tempo to zasługa jeszcze szczelniejszej i solidniejszej defensywy.

Jeśli zdarzało się Wam ustrzelić dwucyfrówkę w meczu trwającym kilkanaście minut, to teraz dokonacie tego tylko na amatorze. Obrońcy mogą pochwalić się doskonałą organizacją gry w obronie – bardzo często starają się oni łapać nas na spalonym, cały czas utrzymując zwartą formację. Nieco większe ryzyko podejmują oni tylko wówczas, gdy okazuje się, że nagle trzeba odrabiać bramkową stratę, a do końca meczu pozostało niewiele czasu. Defensorzy umiejętnie podwajają krycie, dobrze czując się zarówno w bezpośrednich pojedynkach, jak i podczas obrony strefowej. Szczerze powiedziawszy nie pamiętam, kiedy w FIF-ie co drugi wynik brzmiał „1:0” albo „1:1” – idąc za oklepanym żartem osób drwiących z wirtualnego futbolu, pewnie było to za czasów FIF-y 98 World Cup.

Baaaczność!

Rozgrywamy, rozgrywamy...

Przy tej dyscyplinie taktycznej przeciwników nie można również zapomnieć o tym, jak rywale rozgrywają piłkę, a momentami robią to w iście usypiającym tempie. Nigdy tak często nie korzystałem z uruchamianego w trakcie rozgrywki pressingu oraz przesuwania poszczególnych formacji w stronę bramki przeciwnika ze względu na dość sporą skłonność do misternego konstruowania ataków pozycyjnych. Niejednokrotnie – zanim piłka dotrze do środka boiska – uprzednio zwiedzi ona wszystkie sektory połowy przeciwnika w pobliżu pola karnego, kilkukrotnie zostanie przegrana przez bramkarza, by wreszcie dotrzeć pod nogi rozgrywającego. Zamiłowanie do taktycznego stylu rozgrywki widać tutaj od razu.

Trawa rośnie!

Czasami jednak wydaje się, że ta niesamowicie szczelna defensywa odrobinę zabija to, co przecież w FIF-ie bardzo wielu graczy doceniało, czyli naprawdę szeroki wachlarz zagrań ofensywnych. Tym razem musimy się bardzo postarać, by w sposób finezyjny ograć rywala, bo zawodnicy drużyny przeciwnej bardzo skutecznie odcinają naszych napastników od prostopadłych zagrań, a i wygranie główki to teraz znacznie cięższe zadanie. Momentami można odnieść wrażenie, że ten wypracowany na przestrzeni ostatnich lat balans rozgrywki delikatnie został zagubiony – jak nieraz narzekaliśmy na golkiperów, tak teraz wysoki, zwinny stoper może okazać się zaporą nie do przejścia.

W środku pola pusto, bo wszyscy bronią!

Bramkarze to wreszcie zwykli ludzie

Wszystko to dzieje się w momencie, gdy paradoksalnie bramkarze wreszcie zachowują się po ludzku. Największe zmiany dotknęły tutaj aspektu gry nogami – golkiperzy nie przyjmują już piłki w stylu Messiego, ale przy odpowiednim pressingu potrafią niedokładnie dograć nawet do najbliższego obrońcy, a przy niekorzystnych warunkach pogodowych niejednokrotnie zdarza się, że futbolówka ucieka im na kilka metrów, co prowokuje możliwość desperackiego faulu w polu karnym czy też szybkiego wybicia piłki na oślep jak najdalej od pola karnego. Szybkie, mocno bite dośrodkowania niejednokrotnie powodują złapanie bramkarza na wykroku czy też zaobserwowanie popularnego „pustego przelotu”, gdy mija się on z lecącą piłką wskutek złego obliczenia lotu futbolówki. Dobre parady czasami przeplatają także nieudanymi, ale żeby to zobaczyć, najpierw musimy minąć linię defensywną, a to wcale nie jest takie oczywiste.

Nieznośna jest także skłonność przeciwników do przedwczesnej gry na czas. Ja rozumiem, że 1:0 to jest wspaniały wynik, ale – na Boga – nie w siedemdziesiątej minucie! Tymczasem regularnie na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry zawodnicy drużyn przeciwnych rozpoczynają uporczywą klepkę w narożniku boiska albo po prostu zastawiają piłkę tuż przy chorągiewce. Szczerze – musiałbym być boiskowym samobójcą albo posiadać kilkubramkową zaliczkę z pierwszego meczu, by bawić się w przetrzymywanie piłki na kilkanaście minut przed końcem spotkania.

Bardzo fajnie prezentuje się drybling bez piłki, czyli jedna z głównych nowości gameplay’owych, ale zapomnijcie, że nagle tańce nad piłką będą wywijać Kownacki z Kuświkiem – ta umiejętność jest zarezerwowana tylko dla najlepszych techników. Nie zmienia to jednak faktu, iż bardzo przyjemnie patrzy się na to, jak ładnie prezentują się wyrafinowane, różnorodne sztuczki bez wykorzystania piłki.

Ale panie, no za co ta kartka?

Kobiety niekoniecznie rządzą światem

Jedną z najmocniej lansowanych przez ekipę EA Sports zmian jest rzecz jasna pojawienie się w grze kobiet. Już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z rozwiązaniem, nad którego rozwojem mocno skupi się ekipa kanadyjskich deweloperów w najbliższych edycjach. Piłkarki pojawiają się jedynie w formie reprezentacji narodowych (w liczbie zaledwie kilkunastu), a ich wykorzystanie ogranicza się tylko do modułu szybkiego meczu oraz turnieju, jak również podstawowych rozgrywek sieciowych w postaci sezonów online – nie pokierujemy nimi chociażby w karierze. Tak naprawdę wydaje się, że cała praca nad kobiecymi reprezentacjami ograniczyła się do stworzenia modeli zawodniczek oraz przeprowadzenia sesji motion capture – najlepsze piłkarki z lubością oddają się skomplikowanym zwodom i potrafią wykonać efektowne zagrania, a boiskowe zmagania nie różnią się zanadto od tej oferowanej przez męskich kolegów po fachu. Słowem – ciekawe udogodnienie, ale mam nadzieję, że zostanie znacznie rozwinięte w nieodległej przyszłości.

Oprawa meczowa robi wrażenie!

Ciekawych zmian doczekał się tryb kariery – wreszcie znajdziemy tutaj długo oczekiwany przez graczy moduł ćwiczenia poszczególnych zawodników, opierający się na doskonale znanych przez miłośników FIF-y grach treningowych. W ciągu jednego tygodnia możemy wybrać piątkę piłkarzy, których poddamy indywidualnym sesjom i postaramy się wpłynąć na ich statystyki, co przełoży się rzecz jasna na lepsze występy na boisku. Co ważne, treningów nie musimy wykonywać osobiście – możemy je po prostu zasymulować, co generalnie przynosi jednak nieco gorsze efekty. Drugim udogodnieniem jest instytucja turniejów przedsezonowych, które umożliwiają nam sprawdzenie umiejętności i przydatności swoich podopiecznych w serii meczów towarzyskich. Za dobre wyniki w tego typu zawodach możemy zgarnąć dodatkową gotówkę, a jeżeli nie chcemy w nich brać udziału, po prostu z nich rezygnujemy.

Komentarz nareszcie brzmi po polsku

Wreszcie doczekaliśmy się także wielu zmian w polskim komentarzu – podstawową jest fakt, iż Włodzimierza Szaranowicza wreszcie zastąpił ktoś, kto faktycznie z piłką ma wiele wspólnego na co dzień i jest jej czynnym komentatorem – mowa oczywiście o jednym z najlepszych fachowców w kraju, czyli Jacku Laskowskim. Nie da się ukryć, że wraz z tegoroczną edycją w tym aspekcie nastała nowa jakość – duet nagrał całe mnóstwo nowych kwestii, a wspomniany debiutant występuje w roli drugiego konferansjera, rzeczowo i bardzo żywo opisując wydarzenia zachodzące na boisku. Co prawda nadal zdarzają się pomyłki (zwłaszcza przy wręczaniu żółtych kartek, które notorycznie otrzymują piłkarki, mimo iż po boisku biegają panowie), ale z głośników słyszymy całe mnóstwo anegdot i ciekawych analiz, które znacznie ubarwiają toczone spotkania.

To taki zwyczajny obrazek...

Miłośnicy zmagań sieciowych łaskawym okiem rzucą także na nowy udogodnienie nazwane FUT Draft, który jest rozwinięciem idei niezwykle popularnego i uzależniającego modułu FIFA Ultimate Team. Za jego pomocą deweloperzy starają się nieco ułatwić proces tworzenia własnej drużyny, oferując nam na początek po pięć losowych kart każdego rodzaju i dając spore możliwości w zakresie wykorzystania piłkarzy w wykreowanym klubie. Niestety, odniosłem za to wrażenie, że ekipa EA Sports odrobinę straciła kontrolę nad wirtualną ekonomią tego trybu i FUT trochę przeradza się w moduł pay-to-win – zdobywanie waluty w grze podczas zabawy trwa dość długo, a ceny za karty z poszczególnymi piłkarzami rosną w tempie ekspresowym. Oczywiście po trosze winni za ten stan rzeczy są sami gracze, którzy uporczywie windują kwoty odstępnego, ale głównym beneficjentem z tego powodu jest chyba samo EA zarabiające duże pieniądze na mikrotransakcjach znacznie ułatwiających kreowanie wymarzonej jedenastki. A to chyba nie o to w tym wszystkim chodzi, zważywszy na fakt, że już za samą grę w naszym kraju musimy zapłacić sporo, bo 159 złotych za najtańszą wersję pecetową.

Możliwości treningowych jest całe mnóstwo!

Tradycyjnie FIFA trzyma poziom w kwestii licencji – tutaj znajdujemy niezmiennie spory zestaw oficjalnych lig, rzecz jasna z rodzimą Ekstraklasą na czele. W tym aspekcie nie znajdziemy zbyt wielkich nowości, no może za wyjątkiem faktu, iż gracze doczekali się doskonale opakowanej niemieckiej Bundesligi, gdzie, podobnie jak i w Premier League, na ekranie oglądamy wszystkie elementy wizualne oraz grafiki wykorzystywane w trakcie transmisji telewizyjnych. Pucharów europejskich nadal brak i pewnie jeszcze długo nic w tym względzie się nie zmieni – od kilku lat w tej kwestii obserwujemy nieustanny impas.

Pod względem oprawy wizualnej produkcja EA Sports niezmiennie przoduje nad swoim największym rywalem. Nie jest to może jakaś ogromna rewolucja względem poprzedniej części, ale widać spore poprawki zwłaszcza w wyglądzie zawodników czy też animacjach graczy, szczególnie w kontekście przechwytów czy odbiorów piłki. Rzecz jasna cała oprawa meczowa to już poziom transmisji telewizyjnej – pod tym względem FIFA naprawdę robi spore wrażenie. Tradycyjnie kawał dobrej roboty wykonano także w kwestii soundtracku – znajdziemy tutaj całe mnóstwo żywych, rytmicznych kawałków dobrze pasujących do charakteru rozgrywki.

90 minuta i kluczowa interwencja.

Nowa FIFA tak naprawdę w wielu elementach pozostaje w miejscu od momentu wydania poprzedniej edycji – owszem, produkcja EA Sports potrafi dać całą masę radości z rozgrywki i to w tym wszystkim jest najważniejsze, aczkolwiek dziwi mnie trochę kurs obrany przez Kanadyjczyków. Można przecież nieco utrudnić rozgrywkę niekoniecznie kosztem jej płynności, nie zaburzając delikatnie balansu pomiędzy poszczególnymi formacjami – tutaj jednak nie do końca się to udało. Być może to kwestia przyzwyczajenia – zagorzali fani FIF-y z pewnością spędzą trochę czasu próbując ogarnąć nowe rozwiązania w zakresie gameplay’u. Za trafione z pewnością można uznać zmiany w module kariery, „uczłowieczenie bramkarzy” czy też przeredagowanie większości kwestii wchodzących w skład polskiego komentarza. Nie zmienia to jednak faktu, że oczekiwałem trochę więcej od FIF-ynadal jest to świetna piłkarska gra, która zapewne z każdym kolejnym tygodniem oraz jej opanowaniem będzie tylko zyskiwać, ale ten oczekiwany krok do przodu zrobiła właśnie konkurencja.

Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi
Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi

Recenzja gry

EA Sports FC 25 dopracowuje sprawdzoną formułę, nie psuje zbyt wiele z tego, co dobrze działało, i dokłada od siebie kilka naprawdę fajnych nowości. Szkoda tylko, że stan techniczny wciąż pozostawia sporo do życzenia.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.