Dungeons II Recenzja gry
autor: Amadeusz Cyganek
Recenzja gry Dungeons II - z podziemi na powierzchnię
Druga gra z serii Dungeons próbuje zrehabilitować się po niezbyt udanym, pierwszym klonie Dungeon Keepera, który trafił do sprzedaży już jakiś czas temu. Tym razem autorzy postanowili odświeżyć koncepcję, pozwalając graczowi wychodzić na powierzchnię.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- trafiony pomysł z wyjściem na powietrze;
- udany miks RTS-a i tower defense;
- szybka, dynamiczna rozgrywka;
- spore zróżnicowanie misji;
- absurdalny humor, choć generalnie wysokich lotów;
- miła dla oka oprawa wizualna.
- kilka niezrozumiałych rozwiązań gameplayowych;
- mało zawartości, zwłaszcza w trybach sieciowych.
W drugim narożniku staje Dungeons II, czyli kontynuacja średnio zadowalającej produkcji studia RealmForge Games, z której pamiętam przede wszystkim wszechobecną nudę. Twórcy nie potrafili wówczas zainteresować gracza wieloma ciekawymi rozwiązaniami w strukturze gameplayu, karmiąc nas mocno wtórną i monotonną papką złożoną z właściwie tylko dwóch elementów – drążenia tuneli i urządzania zasadzek. Na szczęście „dwójka” wygląda na całkiem udaną próbę rehabilitacji w oczach miłośników tego osobliwego gatunku.
Choć podstawy rozgrywki wciąż pozostają niezmienne – nadal bowiem wcielamy się we władcę lochów, którego głównym zadaniem jest wyplenienie wszelkich przejawów konkurencji, utrzymanie w ryzach własnego podziemnego królestwa i nabicie kabzy jak największą ilością złota – to autorzy dość mocno pogrywają sobie z klasyczną konwencją zabawy. Tym razem bowiem bardzo często trafiają się wyprawy poza teren zlokalizowany pod ziemią – wyjście na powierzchnię związane jest z nieustającą walką z ludźmi reprezentującymi stronę Przymierza. Mieszkańcy tej spokojniejszej i mniej złowieszczej frakcji nagle rozpoczęli penetrację podziemnych komnat, co rzecz jasna niezbyt nam odpowiada – szczególnie że upodobali sobie nasze skarby oraz życiodajne serce zlokalizowane w sali tronowej, bez którego funkcjonowanie lochów jest po prostu niemożliwe. Jako że dla każdego władcy nie ma nic bardziej cennego niż kosztowności (kto by się tam przejmował losem grupki wiernych poddanych, prawda?), to regularne przekraczanie granic naszego królestwa stanowi dobry pretekst do szybkiej i zdecydowanej odpowiedzi.
Trzeba przyznać, że to właśnie wycieczki na powierzchnię sprawiają, iż rozgrywka nabiera odpowiedniej dynamiki – dzięki temu rozwiązaniu po prostu nie sposób nudzić się w trakcie zabawy. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na fakt, że tym samym mamy do czynienia z dwoma odmiennymi stylami gry – działania w podziemiu są bowiem nastawione na obronę przed przeciwnikami i swobodną eksplorację mapy, z kolei na zewnątrz to my jesteśmy stroną atakującą, a rozgrywka przeradza się w pełnoprawnego RTS-a. Przeprowadzanie natarcia nie należy do najtrudniejszych wyzwań – Dungeons II stanowi bowiem parodię wszystkich gier do kupy, więc także rozbudowanych strategii. Kierowane przez nas oddziały zazwyczaj składają się z kilku jednostek, a potyczki w większości przypadków sprowadzają do likwidowania kolejnych grup niezdarnych przeciwników, którzy tak naprawdę nie mają nic do powiedzenia w starciach z nawet najmniej wyszkolonymi orkami. Co jakiś czas trafiają się jednak batalie z nieco bardziej wymagającymi przeciwnikami – wówczas musimy przede wszystkim opracować taktykę i korzystać ze sposobności, jakie stwarzają nieświadomi zagrożenia wrogowie. Przykładowo: w jednej z misji wróżka uzdrawiająca i chroniąca księcia co jakiś czas udaje się na przekąskę do położonego nieopodal domostwa. Nie muszę chyba mówić, że w takiej sytuacji warto zaatakować, prawda?
Cieszy fakt, że twórcom udało się naprawić szereg niedoróbek i błędów, które w poprzedniej odsłonie serii wydatnie wpłynęły na to, iż chcieliśmy jak najszybciej opuścić lochy i raz na zawsze zamknąć ten podziemny rozdział. Konstruowanie własnego królestwa, a następnie jego obrona przed wpływami z zewnątrz stały się zdecydowanie ciekawsze i wzbogacone o różnego rodzaju zadania, które nierzadko pojawiają się w najmniej spodziewanym momencie i zmieniają bieg wydarzeń o 180 stopni. Rzecz jasna sam proces drążenia korytarzy, zbierania złota i rozbudowy lochów pozostał ten sam – do prac nad wyglądem naszych włości zaprzęgniemy teraz nie tylko pracowitych wyrobników, ale i np. orków, którzy zajmą się wzmacnianiem ścian poszczególnych komnat. Niebagatelne znaczenie ma także tworzenie poszczególnych pomieszczeń użytkowych – bez nich sukces w misjach wydaje się praktycznie niemożliwy, a wykorzystanie owoców ich działalności znacznie urozmaica rozgrywkę i czyni ją coraz bardziej zajmującą. Gra oferuje teraz znacznie więcej pułapek i pomieszczeń, a zastawianie kolejnych zmyślnych zasadzek na niczego niespodziewających się nieproszonych gości sprawia sporą frajdę.
Rzecz jasna w tej beczce miodu musiała znaleźć się łyżka dziegciu i tą niewątpliwie okazują się momentami uciążliwe rozwiązania, które w zamyśle twórców miały zapewne nieco utrudnić zabawę, a w praktyce często ją dość mocno uprzykrzają. Jak dla mnie przesadą jest częstotliwość, z jaką nasi podwładni (oraz sam pan lochów) otrzymują wypłaty ze skarbca – w przypadku posiadania w podziemiach ekipy kilkunastu potworków skarbiec dosłownie w jednym momencie łupiony jest z większości zgromadzonych zapasów, co solidnie komplikuje nie tylko tworzenie kolejnych jednostek, ale i wynajdowanie nowych technologii. Można by też troszeczkę ponarzekać na częste strajki, które występują z równie wysoką regularnością – owszem, takich delikwentów da się bardzo szybko zagonić do pracy, jednak czasem trzeba poświęcić temu dłuższą chwilę. Niezbyt wiele atrakcji zaserwowano zarówno w trybie skirmish, jak i multiplayer – zestaw kilku map nie okazuje się zbyt imponujący, ale autorzy obiecują, że bonusowa zawartość będzie sukcesywnie dodawana do gry.
Już na pierwszy rzut oka widać, że Dungeons II to produkcja pełna osobliwego humoru. W opowieściach narratora nie brak celnych żartów szydzących z popularnych gatunków gier, jak i kultowych dzieł, choć można odnieść wrażenie, że jednocześnie zbyt często reklamowane są produkcje wydawcy tego tytułu, czyli Kalypso Games. Twórcy robią to jednak w tak kreatywny sposób, że nie przeszkadza to nadmiernie w trakcie zabawy. Humor widać także w oprawie wizualnej, która znacznie zyskała na atrakcyjności i czytelności względem poprzedniczki – mapy są kolorowe, momentami nawet mocno przerysowane, zaś widok tętniących życiem podziemi cieszy oko. Nie można też narzekać na optymalizację – rozgrywka przebiega płynnie i nie nastręcza większych problemów.