Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

London 2012: The Official Video Game of the Olympic Games Recenzja gry

Recenzja gry 16 lipca 2012, 11:38

autor: Amadeusz Cyganek

(Prawie) olimpijski spokój – recenzja gry London 2012

Wielkie sportowe emocje związane z Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie rozpoczną się już za kilkanaście dni, tymczasem SEGA serwuje wirtualną namiastkę oczekiwanych przez wielu chwil. Sprawdzamy, czy twórcy nie popełnili falstartu.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • ulepszony system sterowania;
  • oprawa wizualna;
  • klimat olimpiady;
  • liczba dyscyplin.
MINUSY:
  • fatalna jakość portu konsolowego;
  • braki licencyjne;
  • wymagania sprzętowe;
  • słabo wykonane niektóre konkurencje;
  • modele sportowców.

Ostatnie Igrzyska Olimpijskie w Pekinie nie były dla naszej reprezentacji zbyt udane. Zaledwie dziesięć medali wywalczonych przez ekipę złożoną z 263 osób trudno uznać za sukces, co więcej – była to najmniejsza ilość krążków od dobrych kilkudziesięciu lat. Takim samym (jeśli nie większym) zawodem okazała się gra komputerowa bazująca na oficjalnej licencji olimpiady – produkcja opierająca się po raz kolejny na tym samym schemacie rozgrywki nie mogła spotkać się z nadmierną aprobatą graczy, którzy chcieliby przebiec „setkę” w stylu Usaina Bolta czy zniszczyć konkurencję w stylu Tomasza Majewskiego. Nadchodzące wielkimi krokami igrzyska w Londynie przynoszą całą masę nowych nadziei – oprócz oczywistych marzeń o mnóstwie medali chcielibyśmy dostać w końcu kompletną i wierną symulację tej największej sportowej imprezy. Tradycyjnie chcieć nie znaczy móc, ale trzeba przyznać, że od poprzedniej wirtualnej olimpiady nastąpiła pewna poprawa.

W wodzie i na bieżni

London 2012: The Official Video Game of the Olympic Games oferuje całkiem sporą liczbę dyscyplin, w których przychodzi nam powalczyć o najwyższe laury – w sumie twórcy przygotowali 31 zróżnicowanych konkurencji. Oczywiście główną areną zmagań jest Stadion Olimpijski – tam rozgrywamy m.in. bieg na 100, 200 i 400 metrów, konkurencje techniczne (skok w dal, skok wzwyż i trójskok) oraz wszelkiego rodzaju rzuty i pchnięcia, wśród których polskich graczy z pewnością zainteresują te z wykorzystaniem kuli oraz dysku – w nich przecież od lat święcimy triumfy. Oprócz atrakcji na bieżni otrzymujemy też szansę sprawdzenia naszych umiejętności na podeście, podnosząc ciężary w wadze powyżej 105 kg, jak również na strzelnicy czy polu łuczniczym. Nie brak także dyscyplin rozgrywanych na basenie – poza standardowymi dystansami na 50 i 100 metrów motylkiem czy stylem klasycznym możemy wziąć udział w pływaniu synchronicznym. Deweloperzy po macoszemu potraktowali sporty zespołowe – w grze znajdziemy wyłącznie kobiecą siatkówkę plażową.

Praktycznie wszystkie wcześniejsze produkcje stworzone z myślą o olimpiadach borykały się z tym samym problemem – jak pogodzić aż taką różnorodność zawodów z odpowiednim systemem sterowania? Jeśli myślicie, że London 2012 przynosi ogromną rewolucję w tym aspekcie rozgrywki, to niestety swoje marzenia musicie odłożyć na co najmniej kolejne cztery lata. Nie oznacza to jednak, że przez cały czas trwania wirtualnych igrzysk zmuszeni jesteśmy do morderczego treningu opuszek palców i beznamiętnego katowania klawiatury – co więcej, w trakcie wirtualnej podróży pomiędzy kolejnymi sportowymi arenami rzeczywiście widać, że autorzy podeszli do tego tematu mocno poważnie. Tak naprawdę tylko konkurencje biegowe wymagają ciągłego i prymitywnego łupania w klawiaturę – cała reszta korzysta z innych, zdecydowanie mniej denerwujących schematów. Ogromna większość z nich wymaga utrzymania pewnego rytmu tudzież właściwego wyboru klawiszy odpowiedzialnych za dany ruch czy uderzenie – takie rozwiązanie zastosowano zarówno w konkurencjach pływackich oraz technicznych, jak i w podnoszeniu ciężarów i kajakarstwie. W przypadku dyscyplin strzeleckich mamy z kolei do czynienia z prostym „celowniczkiem”, choć nie da się ukryć, że zestrzelenie 5 celów w ciągu czterech sekund stanowi już dość spore wyzwanie. Oczywiście nawet podczas olimpijskiego święta musi zostać zachowana równowaga – sterowanie zarówno w siatkówce plażowej, jak i tenisie stołowym wypada przez grzeczność przemilczeć.

Igrzyska Olimpijskie w Londynie rozpoczną się 27 lipca, z kolei ceremonię zamknięcia zaplanowano na 12 sierpnia. Tegoroczna Olimpiada jest już trzecią rozgrywaną w stolicy Anglii – poprzednie dwie miały miejsce w 1908 i 1948 roku. Tym razem nasz kraj będzie reprezentować 216 sportowców – pozostaje nam ich wspierać i liczyć na dobre wyniki!

Chleba i dobrych konsolowych portów!

Olimpiada na ekranie komputera prezentowałaby się zdecydowanie lepiej, gdyby nie fakt, że panowie z SEGI nadal mają w nosie pecetowych graczy i po raz kolejny z rzędu bezczelnie serwują bezceremonialnie zerżnięty w skali 1:1 konsolowy port, łaskawie dodając opcję obsługi klawiatury. Gra praktycznie zmusza do nauki na pamięć przyporządkowania klawiszy do przycisków znajdujących się na padzie do Xboksa 360 – każdy tutorial przygotowany został właśnie z myślą o posiadaczach kontrolera dedykowanego urządzeniu Microsoftu. Wszystkie porady i animacje przycisków wspomagających nasze zmagania na olimpijskich arenach, zamiast spełniać swoją rolę, tak naprawdę mieszają nam w głowach – nierzadko bowiem zdarza się, że patrząc na wskazówki mimowolnie wybieramy niewłaściwą akcję, zastanawiając się, czy ruch prawego analoga to dla pecetowców wciśnięcie strzałki, czy też może konieczność skorzystania z myszy. Oczywiście z czasem wszystkie kombinacje przestają stanowić jakikolwiek problem, niemniej przedtem czeka nas dobre kilka godzin walki z rdzennie konsolowym sterowaniem przy akompaniamencie cierpkich słów pod adresem twórców. Czy dodanie właściwej klawiszologii i zmodyfikowanie tutoriali to naprawdę aż tak skomplikowana robota? Szczerze wątpię...

Głównym trybem zabawy jest oczywiście symulacja dwutygodniowych zmagań na arenach olimpijskich. Każdy dzień igrzysk podzielono na sesje: kwalifikacyjną oraz finałową, na które składają się dwie wybrane przez gracza konkurencje. Zdobyte na przestrzeni tych kilkunastu dni medale przynoszą nie tylko satysfakcję z osiągniętego wyniku, ale również specjalne tokeny, pozwalające na rozpoczęcie kwalifikacji lub finału od samego początku. Odrobinkę dziwacznym pomysłem jest zróżnicowanie możliwości poszczególnych reprezentacji – każda posiada trzy koronne zestawy dyscyplin, w których osiąga najlepsze rezultaty. Co ciekawe, twórcom udało się w miarę poprawnie odtworzyć aktualny rozkład sił w poszczególnych konkurencjach, choć nie przypominam sobie, żeby nasz kraj był ostatnio potęgą w podnoszeniu ciężarów czy boksie (pomijając już fakt, że tego drugiego nie znajdziemy wśród grywalnych dyscyplin). Oczywiście w grze występuje także moduł wolnej rozgrywki, w którym stworzymy własne zawody z puli dostępnych zmagań oraz tryb multiplayer nieoferujący jednak niczego odkrywczego w stosunku do poprzednich tytułów. Nikogo nie zdziwi zapewne fakt, że w rozgrywce uczestniczą wyłącznie fikcyjni sportowcy – co prawda twórcy udostępnili specjalny edytor, w którym możemy zmienić nazwisko lub też odpowiednio dostosować sylwetkę zawodnika, ale przypomina to lizanie czekoladowego medalu. Od oficjalnej gry igrzysk z pewnością oczekujemy trochę więcej.

Bardzo nierówno przedstawia się też sfera techniczna gry. Nadspodziewanie ładnie prezentuje się grafika – wrażenie robi płynna animacja, a wszystkie areny nadchodzącej olimpiady odtworzono z dbałością o najmniejsze detale i ich faktyczny wygląd. Na tym tle trochę słabo wypadają modele zawodników biorących udział w zawodach – często na ekranie obserwujemy nieco nieproporcjonalne sylwetki sportowców. Całkiem porządna jakość oprawy wizualnej nie usprawiedliwia jednak dość wysokich wymagań sprzętowych – to kolejna kwestia zepsuta przez autorów w trakcie konwersji tego tytułu z konsoli. Gra potrafi niekiedy mocniej chrupnąć na kilka sekund, co zwłaszcza podczas pływania czy wykonywania akrobacji wzbudza sporą irytację. Nie bardzo rozumiem też konieczność korzystania z bibliotek DirectX 10, a co za tym idzie, wymóg posiadania Windowsa Visty lub 7. Do tej pory zastanawiam się, jakich to efektów użyli panowie z australijskiego oddziału SEGI, by do ich obsługi potrzeba było najbardziej zaawansowanego oprogramowania.

W samym środku stadionu…

Twórcy bardzo umiejętnie zbudowali atmosferę sportowego święta, naprawdę trzeba przyznać, że wyszło im to całkiem nieźle. Mazurek Dąbrowskiego podczas dekoracji zwycięzców wreszcie brzmi niemal jak w oryginale, a szaleństwo towarzyszące zdobyciu najcenniejszego krążka czy rekordu świata jest wręcz nie do opisania. Cieszy również obecność fachowego komentarza – choć dialogi dość często się powtarzają, wygłaszane kwestie dotyczą konkretnej dyscypliny i odpowiadają dynamicznie zmieniającej się na arenie sytuacji.

London 2012: The Official Video Game of the Olympic Games to zdecydowanie najlepsza gra poświęcona igrzyskom olimpijskim na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Cieszy odpowiednie zmodyfikowanie systemu sterowania i odejście od uporczywego tłuczenia w wybrane klawisze – dzięki temu rozgrywka jest znacznie przyjemniejsza. Bardzo ładnie jak na tego typu produkcję prezentuje się również oprawa graficzna, a podczas zabawy faktycznie czuć, że uczestniczymy w największym sportowym wydarzeniu. Cieniem na tych niezaprzeczalnych zaletach kładzie się kompromitująca jakość pecetowej wersji tytułu, która niestety jest konsolowym portem w pełnym znaczeniu tego słowa. Brakuje także licencji na zawodników oraz obsługi Windowsa XP, co z pewnością mocno zawęzi grono potencjalnych odbiorców w naszym kraju. Gdyby nie te problemy, London 2012 byłoby pozycją godną polecenia wszystkim chcącym przeżyć te wyjątkowe sportowe emocje w domowym zaciszu, bijąc kolejne rekordy i zdobywając medale. Choć progres względem poprzednich „wirtualnych olimpiad” okazuje się spory, ze swymi wszystkimi niedoróbkami gra zainteresuje zapewne tylko zagorzałych fanów tego typu dzieł.

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

eJay Ekspert 14 sierpnia 2012

(PC) Współczując tak koszmarnego tytułu życzymy studiu SEGA samych sukcesów w przyszłości! Medali też.

3.0
Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi
Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi

Recenzja gry

EA Sports FC 25 dopracowuje sprawdzoną formułę, nie psuje zbyt wiele z tego, co dobrze działało, i dokłada od siebie kilka naprawdę fajnych nowości. Szkoda tylko, że stan techniczny wciąż pozostawia sporo do życzenia.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.