autor: Daniel Sodkiewicz
NBA Live 2005 - recenzja gry
Nadal dobre NBA, które daje fanom koszykówki więcej przyjemności niż zwykle. Wciąż mamy tutaj kolekcje koszulek, butów, skarpet czy headband’ów, których przejrzenia i odkrycia nie odmówi sobie żaden miłośnik basketu.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Sezon NBA w pełni, niestety dla przeciętnego Polaka miłującego się w amerykańskiej koszykówce, oglądanie wyczynów najwyższej klasy sportowców tego przewspaniałego sportu to wydatek co najmniej 80 PLN miesięcznie. Dawno już minęły czasy, gdy ogólnie dostępne programy telewizyjne relacjonowały choćby tylko wybrane mecze NBA. Dziś tego typu widowiska to rarytas dla zamożnych; no, bo jak w tych realiach przeciętny Kowalski ma utrzymać rodzinę, płacić za dostęp do sieci, opłacać rachunki i jeszcze wyskrobać niemałą sumkę na sportowe kanały TV? Taki kraj, nic nie poradzimy, choć gardło ściska, gdy tak bardzo ogranicza się nasze zainteresowania. Jedynym sposobem na zasmakowanie emocji i klimatu NBA, wydają się więc gry komputerowe, a dokładnie produkty EA, która to firma od pewnego czasu serwuje nam coroczne edycje gier sportowych. Za oknem zimno, więc i wykręcać „ANDłany” na boisku problem ;-), nic dodać, nic ująć, komputer to jedyne światełko w tunelu, dla miłośników zagranicznej koszykówki. (Bo i jak respektować rodzimą, gdy klub który kochasz, afiszuje się nazwą niemieckiej firmy obuwniczej).
Pierwsza akcja
Po uruchomieniu programu wita nas efekciarskie intro. Mimo, iż nie można mieć doń zastrzeżeń, nie mogę oprzeć się wrażeniu, iż oprawa wizualna komputerowych animacji używanych w grach, jeszcze długo nie będzie idealnie imitować rzeczywistości. Mimo wszystko całość prezentuje się bardzo fajnie, a dobre wrażenie, jakie robi na nas pierwsza wstawka filmowa, nie zostaje zaprzepaszczone w menu. Stylistyka menu, wraz z kolorystyką, czcionką i zdjęciami o tematyce NBA w tle, wydaje się być zaprojektowana przez prawdziwych stylistów, a przeglądanie kolejnych okienek nie jest katorgą a wizualną ucztą. W menu zaś, prócz standardowych „Play Now” (szybki mecz bez zbędnej biurokracji), „Game Modes” (o czym niżej), „Freestyle Challange”, „My NBA LIVE” (miejsce z kodami i „hall of fame”) i „Team Management” (czyli stwórz własnego koszykarza i zmień już istniejących), odnajdujemy taki rarytas jak „NBA All-Star Weekend” (czyli as tegorocznej edycji NBA). „Game Modes” oferuje: „Play Online” (multiplayer przez sieć), „Season” (my, wybrana drużyna i cały sezon przed nami), „Dynasty Mode” (trener na dłuższą metę), „Playoffs” (finały bez rundy zasadniczej), „1on1” (partyjka jeden na jeden), „Slam Dunk School” (szkółka wsadów) i trening „Indywidual Practice”.
All-Star Weekend
„NBA All-Star Weekend” to na tyle gloryfikowany przez EA tryb, iż postanowiłem poświęcić mu osobny akapit. W menu tego „specjału” możemy wziąć udział w: „Rookie Challange”, „3 point Shootout”, „Slam Dunk Contest” i „NBA All-Star Game”. Na przetestowanie wszystkich tych wspaniałości, rzuciłem się ze zdwojonym łaknieniem i... Jakoś szybko mi przeszło, bo mimo iż All-Star Weekend to ciekawa opcja dla spragnionych nowości fanów, należy ją traktować jedynie jako dodatek do całości. Np. aby dobrze się bawić przy konkursie wsadów, trzeba wcześniej sporo poćwiczyć, a i wyrafinowane dunki po pewnym czasie potrafią się znudzić. Nie powiem, w przerwach od sezonu wracałem często do zabawy w „NBA All-Star Weekend” i jestem jak najbardziej wdzięczny twórcom gry za obecność tej imprezy w programie. Przełomu jednak nie ma, ot, fajna nowinka.
Off Topic: Ty też możesz zagłosować na skład tegorocznej gali All-Star Weekend. Szczegóły na stronie: http://www.nba.com/allstar2005/asb/pol/ballot.html.
A parkiet wciąż ten sam
Jakiego byśmy trybu gry nie wybrali, prędzej czy później trafimy na boisko. Zmian w stosunku do poprzedniej odsłony NBA Live przychodzi nam jednak szukać z lupą przy monitorze. Tyczy się to nie tyle grafiki, bo ta została jak zwykle lekko podrasowana (lekko, bo dość oszczędnie), a samego modelu gry. Po pierwsze, podczas meczów uświadczymy więcej czap i przechwytów niż dotychczas. Ma to bezpośredni związek z podreperowaną inteligencją komputerowego przeciwnika, który nadal fenomenalnie gra w obronie i potrafi konstruować ciekawe założenia taktyczne. Mimo wszystko, osobiście stronię od gry z komputerem i preferuję rozgrywkę dwuosobową. Na tyle zresztą gra z komputerem szybko mi się nudzi, iż 90% sezonu rozgrywam zazwyczaj w konfiguracji: jeden ziom – pad, drugi – klawiatura. Co więcej, muszę się przyznać, iż gdybym nie miał z kim grać przy jednym kompie, to czas jaki spędziłbym przy NBA, zmalałby co najmniej o połowę. Jak dla mnie, NBA to świetna gra, ale dla dwojga. Dla pojedynczego gracza, tylko dobra. Przyczyna – komputer gra do końca regulaminowych sekund trwania akcji (strasznie to irytujące, choć przecież realistyczne) i ogólnie gra całkowicie inaczej (jak dla mnie sztucznie) niż przeciwnik będący żywym człowiekiem.
NBA to jednak nadal NBA...
Nadal dobre NBA, które daje fanom koszykówki więcej przyjemności niż zwykle. Wciąż mamy tutaj kolekcje koszulek, butów, skarpet czy headband’ów, których przejrzenia i odkrycia nie odmówi sobie żaden miłośnik basketu. Wyśmienicie prezentuje się także oprawa audio. Przygrywające w menu bity to świetnie dobrane kawałki, a kto nie lubi hip-hopu, niech spada na drzewo ;-). Nie od dziś wiadomo, iż muzyka ta jest nieodłącznym elementem kultury fanów koszykówki, a prawdziwy miłośnik tego sportu po prostu musi czuć czarne rytmy, w których, podobnie jak w koszykówce, kocie ruchy okazują się jedyną drogą ku sukcesom. Wracając do oprawy audio, warto zwrócić uwagę na wszelakie dźwięki towarzyszące spotkaniom na parkiecie. Okrzyki widzów i odgłosy boiska wydają się idealnie współgrać z całością, jedynie komentatorzy giną jakoś w tle wydarzeń, ale kto by ich tam słuchał.
Wrażenia z gry
Zasłony, bloki, atmosfera wielkich spotkań, w miarę dobry system podań, poprawiona skuteczność graczy, która zależy od takich czynników jak presja obrońców; zalety gry przeważają nad jej wadami. Większość niedociągnięć (typu płaska widownia) jest bowiem z nadwyżką przysłonięta geniuszem developerów na innych polach (m.in. świetną animacją i wyglądem postaci, oraz przygotowanymi z rozmachem boiskami). Gra jest bajecznie kolorowa i olbrzymia, jak cały zresztą świat NBA. Kto lubi koszykówkę, znajdzie w NBA Live również fenomenalną grywalność.
Mimo to, trudno tutaj mówić o idealnej symulacji kosza, NBA Live należy raczej traktować jako interaktywną transmisję meczu. Grając, nie można mieć więc pretensji, że ktoś zdobył kosza mimo naszego super bloku, że komuś nie wyszedł wsad, czy wykonano złe podanie. Chcesz mieć w 100% kontrolę nad ballem? Wyjdź na podwórko, NBA Live 2005 to jedynie efektowne widowisko dla miłośników radosnej i na najwyższym poziomie, czarnej koszykówki.
Martwi jedynie fakt, iż EA nie ma na tym poletku żadnej konkurencji. Zagorzali fani serii kupić grę tak czy siak powinni, przeciętni miłośnicy kosza mający wersję 2004 powinni zakup mocno przemyśleć, zaś nowicjusze nie mający na półce, ani jednej gry o NBA powinni to niedociągnięcie jak najszybciej naprawić. Mimo powolnej ewolucji serii, trudno nie lubić NBA Live.
Daniel „KULL” Sodkiewicz
PLUSY:
- oprawa audio i wideo (twarze zawodników to istny majstersztyk);
- zoptymalizowany kod (gra śmiga na full detalach, już na Athlonie XP 1700+, 256 MB RAM i Radeonie 9500);
- All-Star Weekend (konkurs wsadów (!));
- przepych w opcjach i szczegółach;
- tematyka gry :-), bo jak nie lubić NBA?
MINUSY:
- bardzo mało zmian w stosunku do wersji 2004;
- All-Star Weekend szybciej się nudzi, niż wszyscy na to liczyli;
- wciąż płascy kibice (choć grając rzadko zwraca się na nich uwagę, a i karta nie musi dodatkowo przemęczać się generowaniem trójwymiarowej grafiki);
- ciekawe, jakie innowacje zobaczymy w NBA Live 2006 (?), bo patrząc na szybkość ewolucji serii, prócz aktualizacji składów, nic mi na myśl nie przychodzi;
- nie można wszczynać bójek z kibicami i zawodnikami przeciwnej drużyny; ;-)
- wciąż niedopracowany system kontroli graczy; zbyt dużo tutaj przycisków; niektóre pady okazują się za małe (pad z 6 przyciskami to mało!), a na klawiaturze trudno wykręcać lepsze triki.