UEFA Euro 2012 Recenzja gry
autor: Amadeusz Cyganek
Mistrzowska beznadzieja – recenzja gry UEFA EURO 2012
Na miesiąc przed startem długo oczekiwanych Mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie ekipa EA Sports serwuje okolicznościową grę piłkarską. Niestety, robi to w najgorszym z możliwych stylów.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- stadiony;
- kibicowskie przyśpiewki;
- nowe komentarze.
- brak większości licencji;
- okrojony tryb mistrzostw;
- moduł Wyprawy;
- losowa rozgrywka w sieci;
- mnóstwo pomniejszych niedoróbek;
- cena.
Już za nieco ponad miesiąc na boiska stadionów Polski i Ukrainy wybiegnie szesnaście najlepszych drużyn Europy, by powalczyć o marzenie wielu piłkarzy i kibiców – puchar Henry’ego Delaunaya, który na kilkanaście miesięcy trafi w posiadanie triumfatora europejskiego czempionatu. Tradycyjnie wielkiej piłkarskiej imprezie towarzyszy również okolicznościowa gra stworzona przez EA Sports. Niestety, UEFA EURO 2012 w wersji elektronicznej momentami przypomina siatkę polskich dróg – nieukończonych, dziurawych, pełnych błędów konstrukcyjnych. Na takie mistrzostwa nie chcielibyście wykupić luksusowej loży.
„Nie ma dobrych piłkarzy, są tylko ci ze złymi nazwiskami…”
Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wielka piłkarska impreza obędzie się bez oficjalnej gry – niespodziewanie dla wszystkich na początku kwietnia ekipa EA Sports zapowiedziała rychłe wydanie dodatku DLC do FIF-y 12, co spotkało się z niemałym zdziwieniem – do tej pory bowiem wszystkie okolicznościowe gry pojawiały się jako pełnoprawne, pudełkowe produkcje. Od początku wyglądało to tak, jakby ktoś z tej napompowanej do granic możliwości futbolówki przedwcześnie wypuścił powietrze. Na nasze nieszczęście obawy te znalazły potwierdzenie w rzeczywistości – UEFA EURO 2012 od początku do końca wygląda jak dodatek przygotowany naprędce i jak najmniejszym nakładem sił.
Pierwszą grą wydaną z okazji turnieju rangi mistrzowskiej przez EA było World Cup 98. W przeciwieństwie do poprzednich okolicznościowych produkcji serwowanych przez innych deweloperów tytuł korzystał ze wsparcia silnika 3D, który jak na tamte czasy spisywał się naprawdę rewelacyjnie. Należy też wspomnieć, że pozycja ta posiadała pełny zakres licencji na oficjalne stroje (z wyłączeniem bramkarzy), a tryb mistrzostw pozwalał na rozegranie kwalifikacji dowolną drużyną. Cóż, teraz to już nie jest aż tak oczywiste...
Wątpliwości pojawiają się już przy próbie rozegrania szybkiego meczu – w pierwszym postanowiłem posłać do boju jedenastki dwóch współgospodarzy mistrzostw: nasze „Orły” i ekipę Ukrainy. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy ujrzałem wyjściowe zestawienie naszych wschodnich sąsiadów – okazało się, że mam do czynienia z grupą zupełnie anonimowych piłkarzy z poprzekręcanymi nazwiskami. Próba dalszego zbadania sprawy przyniosła jeszcze bardziej druzgocące rezultaty – prawie połowa z zawartych w grze reprezentacji to zbiorowiska nikomu nic niemówiących nazwisk. Sytuacja wygląda identycznie w przypadku oficjalnych trykotów – znakomita większość koszulek nie odpowiada ich rzeczywistym wzorom. Trudno powiedzieć, co tak naprawdę przyczyniło się do takiego stanu rzeczy – zapewne spory wpływ na to zamieszanie mają problemy z uzyskaniem licencji od producentów sprzętu czy narodowych federacji piłkarskich oraz kwestie finansowe, ale nie zmienia to podstawowego faktu – nazywanie nie w pełni licencjonowanego produktu „oficjalną grą mistrzostw” jest w stosunku do gracza co najmniej nie na miejscu.
Wyeliminowani z mistrzostw
Niewiele lepiej gra prezentuje się w kwestii dostępnych trybów rozgrywki. Oczywiście, jak przystało na produkcję stworzoną specjalnie z okazji piłkarskich mistrzostw Europy, podstawowym modułem zabawy jest wzięcie udziału w wirtualnym turnieju. Niestety, z niezrozumiałych względów został on strasznie okrojony – ekipa EA Sports pozbawiła nas szansy zakwalifikowania się do finałowych zawodów dowolną europejską nacją, pozwalając na rozegranie ledwie sześciu meczów jedną z 16 drużyn, które w czerwcu pojawią się w Polsce i na Ukrainie. Możliwość awansu do właściwego turnieju jednym z europejskich futbolowych kopciuszków (chociażby San Marino, Maltą czy Liechtensteinem) i próba zawalczenia o jak najwyższe laury zawsze znacznie urozmaicała te rozgrywki i stanowiła spore wyzwanie. Teraz tego zabrakło, a dopracowanie tego elementu z pewnością nie zabrałoby zbyt wiele czasu.
Drugi z najważniejszych trybów zabawy – Wyprawa – również sprawia wrażenie skleconego naprędce przed premierą. Celem zabawy jest tym razem pokonanie i odblokowanie jak największej liczby państw znajdujących na mapie Europy. 52 ekipy zostały podzielone na 9 grup – zwycięstwo z najsłabszą w danym zestawieniu drużyną pozwala na stworzenie ścieżki łączącej kolejne państwa. Jeśli poniesiemy porażkę, automatycznie tracimy zbudowaną wcześniej drogę – chcąc odzyskać owo połączenie, musimy ponownie pojedynkować się z reprezentacją państwa, od którego rozpoczynała się cała przeprawa. Brzmi to strasznie skomplikowanie, a w praktyce momentami staje się wręcz frustrujące. Kilkakrotne powtarzanie spotkania to w razie serii porażek niezbyt przyjemna perspektywa, raczej niezachęcająca do dalszej zabawy. Tworzenie zespołu, którym będziemy podróżować po całym Starym Kontynencie, odbywa się w stylu modułu Ultimate Team znanego z FIF-y 12 – na początku wybieramy kapitana, a następnie gra losuje resztę ekipy. Oczywiście po wygranych spotkaniach dostajemy możliwość dołączenia do składu kolejnych zawodników, ale zanim do gry wystawimy prawdziwe gwiazdy, mija sporo czasu. Na dokładkę otrzymujemy niezbyt motywujący dodatek – na zachętę twórcy umożliwiają skompletowanie specjalnej układanki złożonej ze 180 obrazków przedstawiających najciekawsze momenty z historii piłkarskich mistrzostw Europy. Sam pomysł byłby nawet ciekawy, gdyby nie fakt, że do pełnego odblokowania mozaiki musimy wygrać aż 180 spotkań. Gratuluję samozaparcia.
Piłkarskie mistrzostwa Europy rozgrywane w czerwcu w Polsce i na Ukrainie będą ostatnimi, w których weźmie udział 16 zespołów – już za cztery lata w turnieju we Francji zobaczymy rekordową liczbę aż 24 narodowych reprezentacji.
Oczywiście UEFA EURO 2012 pozwala także na zabawę w sieci, ale i tutaj udało się twórcom wykastrować uwielbiany przez piłkarskich maniaków tryb multi. Finałowy turniej możemy rozegrać tylko i wyłącznie z zawodnikami wylosowanymi przez grę – nie ma możliwości zaproszenia swoich znajomych! Na doczepkę twórcy dorzucili moduł zadań, stworzony na modłę wyzwań z dostępnego w najnowszej edycji FIF-y panelu EA Sports Football Club – pozostaje mieć nadzieję, że wraz ze startem mistrzostw będzie ich zdecydowanie więcej.
Piłeczka po stronie kibiców
W kwestii rozgrywki nie doczekaliśmy się żadnych zmian – mamy do czynienia ze starą, dobrą FIF-ą 12. Może to i lepiej, że twórcom nie udało się tu nic wykombinować – dzięki temu przynajmniej solidna, piłkarska zabawa wynagradza masę niedociągnięć w strukturze gry. Autorom należą się brawa za wierne odwzorowanie oficjalnych aren nadchodzących mistrzostw – wszystkie obiekty wyglądają niemalże jak ich rzeczywiste odpowiedniki, co uwidaczniają dodatkowe ujęcia kamery tuż przed rozpoczęciem meczu. Większość reprezentacji występujących w finałowym turnieju dostała także dodatkowy zestaw kibicowskich przyśpiewek – podczas meczów naszych zawodników niejednokrotnie usłyszymy donośne „Polska, Biało-Czerwoni”, „Jesteśmy z Wami” czy „My chcemy gola, Polacy, my chcemy gola!”. Takie detale naprawdę fajnie budują mistrzowski klimat i aż szkoda, że da się je policzyć na palcach jednej ręki. Słowa uznania należą się także duetowi komentatorów – panowie Szaranowicz i Szpakowski podczas rozgrywki opowiadają całą masę anegdotek dotyczących historii europejskiego czempionatu, a zdobycie przez nas pucharu kwitują naprawdę emocjonującą i kwiecistą wiązanką barwnych wypowiedzi. To po prostu trzeba usłyszeć.
Szybkie skoki na kasę rzadko kończą się dobrze – tak niestety stało się i tym razem. UEFA EURO 2012 to produkt niedopracowany w praktycznie każdym aspekcie – szczególnie bolą trudne do wybaczenia braki licencyjne i okrojone do granic możliwość moduły zabawy, które przecież miały stanowić o sile tego dodatku. Dobrze odwzorowane stadiony, kibicowskie przyśpiewki i nowe komentarze to zdecydowanie zbyt mało jak na dość wysoką cenę, jakiej wydawca żąda za ten wyrób – nie bójmy się tego powiedzieć – piłkarskopodobny. Szkoda, bo tak wspaniale zapowiadająca się impreza zasługuje na zdecydowanie lepszą grę – tymczasem dostajemy wykastrowane z (wydawałoby się) podstawowej zawartości rozszerzenie. Oby nasza reprezentacja swoją grą i wynikami sprawiła, że nie będziemy zmuszeni do powrotu do tej produkcji w celu wzięcia srogiego odwetu na przeciwnikach. To byłby fatalny samobój strzelony z połowy boiska.