Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 11 lutego 2009, 14:43

autor: Adam Kaczmarek

Igrzyska Zimowe 2009 - recenzja gry

Nowa propozycja 49Games nie jest słabą grą. Fani zimowych sportów oczekiwali jednak czegoś więcej.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Włączam telewizor, a w wiadomościach sportowych gadają o Małyszu. Przełączam na następny program. Znowu Małysz, tym razem udziela wywiadu. Ponownie wciskam przycisk na pilocie, a tam reklama z Adasiem w roli głównej. Jedna wybitna jednostka jak na 40-milionowy naród to wciąż o wiele za mało na nasze wciąż niedopieszczone poczucie wartości. Dobrze, że w ostatnim czasie wybijają się Tomek Sikora i Justyna Kowalczyk. Jest przynajmniej jakiś rezerwowy bohater, którego losy można śledzić bez zbędnego krzywienia miny po spojrzeniu na klasyfikację generalną. Zimowe dyscypliny (przy całym szacunku do osoby wąsatego skoczka) to nasza pięta achillesowa, dlatego każdy sukces przyjmujemy niemal jak zbawienie. A jeżeli kogoś wciąż mierzi stan polskiego sportu, niech zaopatrzy się w Igrzyska zimowe 2009. To najtańszy środek do zaleczenia wszelkich kompleksów zdołowanego kibica.

Jeszcze tylko szus w prawo, potem w lewo i meta. Uff…

Igrzyska zimowe 2009 są typową zręcznościówką stworzoną przez zespół 49Games. Entuzjaści białego puchu tym razem mają podstawy do zadowolenia, gdyż rynek gier nie rozpieszczał ich przez ostatnie lata. Oficjalna produkcja sygnowana logiem igrzysk olimpijskich w Turynie okazała się kompletną klapą. Podobną przygodę miał francuski Winter Challenge. Wydany rok temu Winter Sports (poprzednik recenzowanej gry) przeszedł przez kraj niemal bez echa, a klasyka odpalana z DosBoxa bardziej odpycha niż przyciąga. W wyniku powyższych porażek nie dziwi, że edycję z numerkiem 2009 przyjąłem z otwartymi ramionami. Na bezrybiu i rak ryba.

Przed uruchomieniem Igrzysk Zimowych warto wbić sobie do głowy jedną rzecz. Nie jest to symulacja jakiejkolwiek olimpiady. Naturalnie oprawa mogłaby sugerować, że mamy do czynienia z licencjonowanym tytułem. Tak nie jest i jeżeli skupimy się na biciu rekordów, a nie na szukaniu sportowego ducha wioski olimpijskiej i prawdziwych aren, to zakończymy zabawę z uśmiechem na ustach. Pozycja naszpikowana jest niskich lotów humorem, zwłaszcza w przerywnikach napędzanych silnikiem gry. Pozostaje zatem skupić się raczej na samej rozgrywce aniżeli na ozdobnikach. A uprawiać można aż 11 dyscyplin, podzielonych na 18 konkurencji. To w pełni satysfakcjonująca liczba. Mamy tu kilka propozycji dla zatwardziałych miłośników ekstremalnej jazdy (snowboard, narciarstwo alpejskie), jest też łyżwiarstwo szybkie i figurowe, saneczkarstwo, bobsleje, biathlon, a nawet zdobywający coraz większą popularność curling. O skokach nie wypada wspominać, bo to podstawa, nie?

Trzeba uczciwie przyznać, że twórcy wybrnęli z kłopotów balansowania rozgrywki obronną ręką. Pamiętacie Pekin 2008 i połowę kompletnie niegrywalnych konkurencji? Sterowanie postaciami w tytule SEGI odbiegało od jakichkolwiek norm zdrowotnych (czyt. sporo użytkowników nadwerężało nadgarstki i palce). Niemcy obrali trochę inną i o wiele bardziej przystępną drogę kontroli nad zawodnikami. Otóż dla większości dyscyplin przewidziano dosyć ubogi wachlarz klawiszy, rzadko przekraczający 4 sztuki. Ponadto grę pozbawiono kompletnie niepotrzebnego mashowania klawiatury, na rzecz powolnego wybijania rytmu i przetrzymywania spacji w napełnianiu paska siły/prędkości. Jakże proste i wygodne rozwiązanie. Praktycznie jedynym momentem, gdzie trzeba „nawalać” w klawisze kierunku, jest start do łyżwiarstwa szybkiego. A i tak nie trwa on dłużej niż 5 sekund. Da radę przeżyć.

Do wyboru mamy kilka trybów rozgrywki. Począwszy od rozegrania typowych zawodów złożonych z przynajmniej 5 konkursów (liczbę możemy ustalić sami), przez Karierę, aż po szybki start i rozgrywkę wieloosobową. Karierę rozpoczynamy od poziomu juniora. Warunkiem awansu na wyższy szczebel jest wywalczenie jak największej liczby złotych medali. W nagrodę za zwycięstwa otrzymujemy punkty doświadczenia, które rozdysponowujemy między umiejętności. Nie odgrywają one początkowo zbyt wielkiej roli. Dopiero w późniejszych etapach umożliwiają wykonanie dzikich ewolucji na desce snowboardowej albo skomplikowanych układów w jeździe figurowej. Tryb wieloosobowy niestety został pozbawiony dostępu do sieci. Plusem jest za to opcja split screen, pozwalająca na grę dwóm osobom jednocześnie. Wystarczy dodatkowy kontroler i już śmigamy po stokach wraz z kolegą, bratem, ciotką czy chomikiem. Do wspólnych zmagań zaprosimy maksymalnie 4 osoby. Wówczas użytkownicy biją czasy oddzielnie tzn. systemem kolejki.

Na osobny opis zasługuje tryb wyzwań. To pomysł żywcem skopiowany z serii Tiger Woods PGA Tour. Polega na ukończeniu i odblokowywaniu kolejnych zadań w tzw. drzewku zawodów. Misje z pozoru trywialne potrafią wycisnąć z nas siódme poty. Czego tu nie znajdziemy? A to musimy uzyskać odpowiednią prędkość podczas zjazdu w biathlonie, a to wywrócić się skoczkiem po osiągnięciu wymaganej odległości. To chyba najjaśniejszy element rozgrywki, wciągający jak diabli. Różnorodność zadań cieszy michę. Na wysoką grywalność wpływa również fakt, że na wykonanie misji mamy ograniczony czas i konkretną lokację. Niektórym graczom z wielkim trudem przyjdzie znaleźć jedyny słuszny sposób na odblokowanie nowych wyzwań.

Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda, tak się zaczyna wielka przygoda!

Wizualnie Igrzyska Zimowe 2009 nie porażają jakością wykonania. Grafika prezentuje poziom sprzed 2 lat, co zdecydowanie nie zadowoli miłośników estetyki. Kilka widoków i efektów (np. rozmycie i kropelki wody przy zjeździe alpejskim) stara się rekompensować braki technologiczne, aczkolwiek wystarczy spojrzeć na kanciaste sylwetki zawodników, aby utwierdzić się w przekonaniu, że na pewno nie mamy do czynienia z Crysisem sportów zimowych. Poniekąd jest to również zaleta, albowiem program nie wymaga szatańskiego sprzętu. Przy wycięciu połowy detali płynną animację uzyskamy na kartach graficznych sprzed dwóch generacji. Nierówno prezentuje się też udźwiękowienie. Dwójka panów odgrywających rolę komentatorów raczej nie ekscytuje się zmaganiami sportowców. W zamian karmią nas przeróżnymi ciekawostkami z życia gwiazd. Przynajmniej przygrywająca od czasu do czasu muzyka umila spędzany z grą czas.

Jeżeli mógłbym coś konkretnie zarzucić grze, to tylko to, że jest ona bezpłciowa. Zdecydowanie brakuje tu tej iskierki znamionującej hit, która podniosłaby wartość tytułu w moich oczach. Gra się fajnie, przyjemnie, ale produkt 49Games to po prostu typowa rzemieślnicza robota. Nie żebym miał coś przeciwko takowym dziełom, ale w dobie ogólnej biedy gier sportowych ze śniegiem w tle aż prosi się o pozycję ładnie wyglądającą i wgniatającą w fotel. Igrzyskom Zimowym 2009 tego właśnie brakuje. Szkoda, jednakże nie będę potępiał niemieckiej produkcji, gdyż byłoby to z mojej strony nieuczciwe wobec tych kilkunastu sympatycznie spędzonych godzin.

Adam „eJay” Kaczmarek

PLUSY:

  • 11 dyscyplin podzielonych na 18 konkurencji – jest w czym wybierać;
  • opcja split-screen dla dwóch graczy;
  • niskie wymagania sprzętowe;
  • tryb Wyzwań;
  • proste, przemyślane sterowanie, które nie męczy nadgarstków i palców.

MINUSY:

  • brak trybu gry przez Internet;
  • wygląd zawodników;
  • brak atrakcji przykuwających do monitora na dłuższy czas;
  • niedopracowana oprawa audio.
Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi
Recenzja gry EA Sports FC 25 - byłoby bardzo dobrze, gdyby nie te bugi

Recenzja gry

EA Sports FC 25 dopracowuje sprawdzoną formułę, nie psuje zbyt wiele z tego, co dobrze działało, i dokłada od siebie kilka naprawdę fajnych nowości. Szkoda tylko, że stan techniczny wciąż pozostawia sporo do życzenia.

Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji
Recenzja gry TopSpin 2K25 - Iga Świątek nie udźwignie sama całej tej produkcji

Recenzja gry

Wielki był mój smutek spowodowany tym, że po premierze Top Spina 4 w 2011 roku nie doczekałem się nigdy Top Spina 5 (a czekałem całe 13 lat). Dzisiaj zaś dostałem TopSpin 2K25 i… sam nie wiem, co o nim myśleć.

Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra
Recenzja EA Sports FC 24 - nowa nazwa i (prawie) nowa gra

Recenzja gry

EA Sports FC 24 to duchowy spadkobierca serii FIFA, który na każdym kroku stara się podkreślać swoją odmienność od poprzednich odsłon serii. Nie jest to jednak rewolucja, EA Sports nie wywróciło gry do góry nogami – i dobrze.