autor: Marcin Łukański
Guitar Hero: Metallica - recenzja gry
Współpraca Neversoft z Metalliką, to najlepsze, co mogło przytrafić się serii Guitar Hero. Otrzymaliśmy prawdziwie wybuchową mieszankę.
Tłum szalejący pod sceną, dzikie zawodzenie gitar i nie mniej dzikie ryki wokalisty. Eksplozje fajerwerków, strzelające w powietrze ognie i dźwięk podkręcony do granic wytrzymałości dla ludzkiego ucha. Tak to wygląda na koncertach. Guitar Hero stara się w niewielkim zakresie stworzyć wrażenie grania w prawdziwym zespole, przed prawdziwą publicznością. Guitar Hero powoli staje się kolejną, wirtualną telenowelą. W sumie powstało ponad dziesięć (wliczając do tego również produkcje komórkowe) części tej muzycznej serii, a w produkcji są następne. Co jednak najciekawsze, każda kolejna gra sygnowana marką Guitar Hero sprzedaje się na świecie wyśmienicie i powoduje, że ostatnimi czasy jest to najbardziej rozpoznawalna gra muzyczna. Popularnością przewyższyła nawet genialne Dance Dance Revolution i często spotykanego na imprezach SingStara.
Co w rockowej trawie piszczy
W pewnym momencie Neversoft wpadł na pomysł, aby zrobić grę z serii Guitar Hero poświęconą jednemu, konkretnemu zespołowi. Padło na Aerosmith i – mimo że chłopaki z Bostonu stworzyli całkiem pokaźną dyskografię niezłej, rockowej muzyki – gra okazała się najgorszą częścią serii. Neversoft, nie zrażony lekką porażką, kontynuował ów trend i do współpracy zaprosił legendę muzyki metalowej, czyli Metallikę. Z Metalliką producent już pracował przy okazji przygotowywania DLC z najnowszej płyty zespołu, czyli Death Magnetic, którą mogli ściągnąć posiadacze Guitar Hero III: Legends of Rock oraz Guitar Hero: World Tour.
Współpraca z Metalliką przebiegała bardzo pomyślnie i zaowocowała powstaniem gry Guitar Hero: Metallica – najlepszej z serii Guitar Hero, jaką kiedykolwiek zrobiono. Ostre, rytmiczne i chwytliwe riffy stosowane przez Metallikę okazały się idealnym materiałem do przełożenia na wirtualny świat plastikowej gitary. Bogate doświadczenie firmy Neversoft w tworzeniu „gitarowych” gier muzycznych idealnie skomponowało się z niesamowitym dorobkiem muzycznym Metalliki.
Muzyczna uczta
W Guitar Hero: Metallica znajdziemy w sumie 49 piosenek, z czego 28 pochodzi z albumów Metalliki, a 21 jest autorstwa zespołów, którymi James i ekipa się inspirowali. Liczba 49 w porównaniu na przykład z 86 piosenkami z Guitar Hero: World Tour nie jest może imponująca, ale w GH: Metallica znalazło się wiele prawdziwych perełek.
Gra stanowi zgrabny przekrój przez całą twórczość Metalliki. Znajdziemy tu piosenki z każdej płyty wydanej przez ten zespół. Począwszy od debiutanckiego albumu z 1983 roku Kill ‘Em All poprzez Ride the Lightning, Master of Puppets, …And Justice for All, Metallica, Load, ReLoad, St. Anger i na Death Magnetic kończąc.
Sam dobór piosenek z tych płyt może spowodować zarówno okrzyki zachwytu wśród fanów Metalliki, jak i kręcenie nosem. Nie zmienia to faktu, że tracklista jest bardzo solidna. Zagramy świetne Battery, Creeping Death, Fade to Black, przetestujemy nasze umiejętności na energicznym Dyers Eve, Fight Fire With Fire, pobujamy się przy Nothing Else Matters, One, aż wreszcie sprawdzimy cierpliwość sąsiadów podczas sesji z Sad But True i Master of Puppets. Nie zabrakło też The Unforgiven, Wherever I May Roam czy Seek And Destroy. Neversoft wybrał świetne kawałki, które genialnie sprawdzają się w grze z serii Guitar Hero.
Poza Metalliką znalazło się miejsce również dla innych zespołów. Klimatyczne Alice In Chains, rytmiczne Foo Fighters, klasyczny Queen i wybuchowy Slayer. Zagramy również piosenki System of a Down, Machine Head, Mastodon, Motörhead, Mercyful Fate czy – typowego już dla całej serii Guitar Hero – Lynyrd Skynyrd.
Guitar Hero: Metallica oddaje więc w nasze ręce iście wybuchową listę piosenek. Prawda jednak jest taka, że wszystkie zespoły, które pojawiły się w grze, są jedynie skromnym dodatkiem do prawdziwej uczty, czyli piosenek Metalliki.
Bierzemy gitarę, bierzemy pałeczki i biegniemy na scenę
Ekipa Neversoftu zrobiła wszystko, aby Guitar Hero: Metallica nie wyglądało jak zwykły dodatek z kilkoma piosenkami, a pełnoprawna, nowa gra. Trzeba przyznać, że wysiłek producenta widać na każdym kroku. Ta gra wprost „ocieka” Metalliką. Wszystko – począwszy od menu głównego, a skończywszy na oprawie graficznej w czasie koncertów – jest inspirowane tytułowym zespołem.
Cały zespół uczestniczył w wielu sesjach motion capture, aby producent mógł uchwycić typowe dla Metalliki ruchy i charakterystyczne sposoby gry na instrumentach. Zespół zagrał w specjalnym studiu wszystkie piosenki z gry. Sztuka ta udała się perfekcyjnie. Jeśli ktoś był na koncercie Metalliki, od razu poczuje się „jak w domu”. Wszystkie ruchy członków zespołu zostały świetnie oddane i zaprezentowane. W czasie gry możemy naprawdę ulec złudzeniu uczestniczenia w koncercie Metalliki. Charakterystyczny, energiczny sposób zachowania się Jamesa przy mikrofonie, Lars, który stoi przy perkusji i uderza z całej siły w bębny, Trujillo kręcący się z gitarą basową w dłoni – to wszystko tutaj jest i wygląda fenomenalnie.
Producent zadbał również o kilka dodatkowych smaczków. Każda z piosenek posiada bonusową zawartość. Możemy na przykład uruchomić piosenkę, która odpali się w trybie teledysku (tzn. nie zobaczymy gryfu i nie będziemy mogli grać, a jedynie obserwować występ zespołu), a u dołu ekranu będą pojawiały się ciekawostki dotyczące tego konkretnego kawałka. Mała rzecz, a cieszy. Dodatkowo możemy zobaczyć tekst piosenki oraz – w przypadku niektórych kawałków – obejrzeć specjalny materiał video. Są to albo oficjalne bootlegi z koncertów Metalliki, albo nagrania ze studia motion capture. Świetna i bardzo miła rzecz.
Jeśli już mowa o dodatkowych smaczkach, to muszę wspomnieć o bardzo ciekawym trybie gry dla perkusji. Możemy uruchomić każdy kawałek Metalliki z wyłączoną ścieżką Larsa. Usłyszymy tylko gitary oraz wokal. Naszym zadaniem jest... po prostu granie na perkusji. Gra symuluje brzmienie instrumentu z sampli danej piosenki, a my możemy sobie po prostu jamować. Kolejny, naprawdę ciekawy dodatek, który – paradoksalnie – świetnie się sprawdza i sprawia wiele frajdy.
Zaczynamy rockową rzeź
Producent zadbał nie tylko o wiele ciekawych dodatków, ale też o świetne rozpisanie piosenek. Guitar Hero: Metallica to najbardziej wymagająca i najtrudniejsza część całej serii. Piosenki Metalliki są z reguły bardzo długie i – poza szybkimi riffami – posiadają też piekielnie szybkie solówki. Neversoft podszedł do sprawy bez litości i bez żadnej taryfy ulgowej. Guitar Hero: Metallica to prawdziwa rzeź. Gra od samego początku daje solidny wycisk, a końcowe kawałki (czyli na przykład Dyers Eve, Fight Fire With Fire czy Battery) to już zupełna zagłada dla naszych palców. Osobiście gram na prawdziwej gitarze elektrycznej i jestem skłonny zaryzykować stwierdzenie, że – paradoksalnie – niektóre piosenki łatwiej zagrać właśnie na niej niż na plastikowym sprzęcie z Guitar Hero.
Piosenki w Guitar Hero: Metallica są rozpisane świetnie, z wyczuciem i w sposób, który powoduje, że mamy ochotę cały czas do nich wracać. Ciężkie riffy gramy tak jak ciężkie riffy, a solówki, mimo ekstremalnie dużego nagromadzenia nutek, są rozplanowane całkiem logicznie. Neversoft postarał się do tego stopnia, że na przykład ruch palców w czasie gry Master of Puppets, bardzo przypomina ruch palców, jaki występuje w czasie grania tego kawałka na prawdziwej gitarze.
Gratulacje należą się również za ścieżki perkusji oraz za brzmienie samego instrumentu w czasie tak zwanych „wypełniaczy”, kiedy możemy sami grać własne wstawki. W Guitar Hero: World Tour perkusja brzmiała tragicznie i bardzo cicho. W Guitar Hero: Metallica producent zastosował sample z bębnów Larsa, co wyszło grze na bardzo duży plus. Gra na perkusji, to czysta przyjemność.
Co najważniejsze, podobnie jak w przypadku gry na gitarze, tak i gra na perkusji jest prawdziwym wyzwaniem. Neversoft dodał specjalny poziom trudności Expert+, który został przystosowany do zabawy dwoma stopami. Zmierzenie się z Expert+ ma sens tylko wtedy, gdy dokupimy sobie do instrumentu drugą stopę. Zagranie Dyers Eve lub Slayera na perkusji na poziomie Expert+, to prawdziwe wyzwanie, któremu sprosta niewielu.
Najlepsza gra z serii
Guitar Hero: Metallica to naprawdę wybuchowa paczka. Świetna lista piosenek, wiele dodatkowych smaczków, ciekawostek i ogromne wyzwanie dla gracza. Ale wraz z wyzwaniem idzie też satysfakcja z ukończenia gry.
Neversoft, dogadując się z Metalliką, złapało kurę znoszącą złote jajka. Jestem przekonany, że Guitar Hero: Metallica na świecie sprzeda się w ogromnej liczbie egzemplarzy. Nie tylko dlatego, że gra posiada w tytule nazwę jednego z najlepszych metalowych zespołów, ale dlatego, że naprawdę na to zasługuje. Wysoki poziom trudności, świetnie rozpisane piosenki, wiele bonusowej zawartości i ogromne pokłady frajdy, jaką daje wirtualne granie przebojów Metalliki.
Mówiąc zwięźle – ta gra ma ogromny power. Sądzę, że długo nie powstanie równie wybuchowa mieszanka w serii Guitar Hero.
Marcin „Del” Łukański
PLUSY:
- świetna lista piosenek;
- bardzo dobrze rozpisane kawałki;
- motion capture całego zespołu;
- brzmienie perkusji;
- wysoki poziom trudności;
- bonusowa zawartość.
MINUSY:
- gra nie obsługuje i nie będzie obsługiwała żadnego DLC poza albumem Death Magnetic;
- piosenek mogłoby być troszkę więcej.