autor: Tomasz Pyzioł
Gothic - recenzja gry
Gothic to gra akcji z elementami cPRG osadzona w średniowiecznych realiach. Stajemy w niej do walki w obronie królestwa przed inwazją armii orków, ogrów oraz całej masy podobnych wrednych stworów.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Gdy po raz pierwszy ujrzałem scereeny z Gothica, a było to na początku 2001 roku, akurat wtedy, gdy na rynku ukazał się Severance: Blade of Darkness, bardzo dobra produkcja typu „hack & slash”, pomyślałem, że będzie to kolejny tytuł w tym stylu. Po blisko rocznym oczekiwaniu (przynajmniej w Polsce) okazało się jednak, że niemiecki zespół Piranha Byte wie jak się robi gry cRPG, Wbrew początkowym oczekiwaniom, nie otrzymaliśmy gry zręcznościowej z liniową fabułą, lecz pełnokrwisty „roleplay” z bogatym rozwojem postaci, skomplikowanymi zależnościami rządzącymi fantastycznym światem i wielowątkowymi zadaniami do wykonania.
Akcja Gothic przenosi nas do fantastycznego świata Myrtany, której rozwój cywilizacyjny odpowiada mniej więcej naszemu wczesnemu Średniowieczu. Ludziom znane są już metody pozyskiwania rud metali i ich późniejszej obróbki. Oprócz znanych nam doskonale metali, takich jak żelazo czy miedź, kraina Myrtani obfitowała również w złoża magicznej rudy, której pokłady znajdowały się jedynie w dolinie Khorinis. W tamtejszych kopalniach pracowali wyłącznie więźniowie, pilnowani przez silny garnizon żołnierzy i strażników. Dzięki magicznej rudzie mieszkańcom żyło się dobrze i dostatnio przez wiele dziesięcioleci, aż do momentu, gdy inne krainy pozazdrościły Myrtańczykom ich bogactw. Myrtanię najechały hordy krwiożerczych orków, których nieprzeliczone oddziały zajmowały kolejne terytoria, niszczą i paląc wszystko na swej drodze. Powoli siły obrońców wyczerpywały się, brakowało uzbrojenia i zaopatrzenia. Król Rhobar postanowił za wszelką ceną bronić złóż magicznej rudy.
Zadanie to zlecił radzie dwunastu najpotężniejszych magów. Postanowili oni zamknąć cały obszar doliny magiczną barierą, której nie można już opuścić. Niestety czar wymknął się spod kontroli i przekroczył granice wyznaczone przez magów, na zawsze zamykając ich we własnej pułapce. Więźniowie szybko skorzystali z okazji buntując się przeciwko królewskim strażnikom. Pod przywództwem Gomeza skazańcy opanowali stary zamek i zaprowadzili własne porządki. Król Rhobar, potrzebując nieustannych dostaw magicznej rudy na potrzeby prowadzonej wojny, musiał rozpocząć pertraktację. W zamian za comiesięczne dostawy wszystkich potrzebnych sprzętów, żywności i kobiet, skazańcy przekazywali na zewnątrz wydobytą rudę.
Jednak nie wszyscy więźniowie zaakceptowali porządki zaprowadzone przez Gomeza i jego Stary Obóz. Część niezadowolonych z jego działań postanowiła opuścić stary zamek i przeniosła się w okolicę innej kopalnie. Tak powstał Nowy Obóz, którego przywódcą został Lares. Członkowie Nowego Obozu mieli własną wizję swojej przyszłości, a ich głównym celem stało się znalezienie sposobu na opuszczenie przeklętych kopalni. W tym samym czasie niektórych skazańców zaczęły nawiedzać dziwne sny i tajemnicze wizje. Pod ich wpływem narodził się kult Śniącego, który w krótkim czasie rozprzestrzenił się wśród wielu więźniów. Założyli oni Bractwo Śniącego, którego najwyższym kapłanem został Y’Berion. Członkowie Bractwa przenieśli się na pobliskie bagna, gdzie stworzyli trzeci obóz. Wykorzystując bagienne rośliny nauczyli się robić magiczne mikstury, które sprzedawali do pozostałych obozów. Podziały dotknęły również uwięzionych pod barierą magów. Sześciu magów ognia pozostało wiernych królowi osiadając w Starym Obozie, jednak pozostałych sześciu Magów Wody przeniosło się do Nowego Obozu, by tam wspólnie szukać sposobu na przełamanie magicznej bariery. Tak mniej więcej przedstawia się świat, w którym przyjdzie nam żyć.
Grę rozpoczynamy jako nowy więzień skazany na wzmocnienie siły roboczej w kopalniach magicznej rudy. Jeszcze przed nieodwracalnym przekroczeniem bariery otrzymujemy pierwszą misję. Magowie z zewnątrz zlecają dostarczenie zapieczętowanego listu do magów ognia. Od tego momentu zostajemy zdani wyłącznie na swoje siły i rozum. Co od pierwszej chwili fascynuje w Gothicu, to prawdziwa dowolność w postępowaniu oraz duży realizm zachowania postaci NPC. Już na samym początku musimy decydować, do którego obozu powinniśmy się udać. Co prawda najbardziej oczywistym pierwszym krokiem jest Stary Obóz, ale tak naprawdę dla przebiegu gry nie byłoby znaczenia gdybyśmy zaczęli od Nowego Obozu lub Bractwa Śniącego. To charakterystyczna cecha dla całej gry, podczas której będziemy musieli wybierać nie tylko do którego obozu się przyłączyć, ale również jak rozwijać swoją postać, jakie rozwijać cechy i umiejętności, jakich zadań się podjąć, a z jakich zrezygnować. Wszystko będzie miało istotny i odczuwalny wpływ na późniejszą rozgrywkę, a wachlarz możliwości jest naprawdę szeroki.
Jednak twórcom gry nie wszystko udało się dopracować jak należy. Niezbyt przemyślany, a właściwie zupełnie nietypowy jest interfejs sterowania postacią. Niemieccy programiści jakby zupełnie zapomnieli, że do naszych komputerów podłączone jest bardzo przydatne urządzenie zwane myszką. Do dyspozycji mamy więc wyłącznie klawiaturę, w dodatku z bardzo dziwnie zdefiniowanymi klawiszami sterującymi. Przynajmniej dla mnie, gdyż bez uważnego przestudiowania „klawiszologii” i zapamiętania specjalnych kombinacji klawiszy (np. CTR-GÓRA) nie byłem w stanie nic podnieść ani otworzyć. Podobnie jest z oknem handlu między postaciami, które z początku jest całkowicie niezrozumiałe i długo trzeba nabierać wprawy, aby cokolwiek kupić lub sprzedać. Walka, dla nie wprawionego gracza, też może przysporzyć o palpitację serca. Nawet ta najprostsza, gdzie musiałem zabić trzy żuki, których mięsa potrzebował kucharz do wspaniałej (ponoć) potrawy. Przez blisko dziesięć minut machałem mieczem nad biednym żukiem i za jasny gwint nie mogłem go ubić. Miecz cały czas mijał go górą, a ja długo szukałem odpowiedniej pozycji by go dosięgnąć, choć o ile łatwiej byłoby rozgnieść go po prostu podeszwą buta. Była to jedna z niewielu sytuacji gdzie bezkarnie mogłem używać miecza w mieście. Normalnie wystarczało wyciągnąć broń by od razu wszyscy wokoło rzucali się na mnie jak na przestępcę. Twórcy trochę w tym przesadzili, gdyż nawet będąc prowadzonym przez jednego z wyznawców Śniącego do ich siedziby na bagnach, nie mogłem używać broni. Widząc, że mój przewodnik raz po raz przystaje i walczy z wrogimi potworami, również i ja postanowiłem być przydatny. Niestety moja pomoc okazała się nie tylko zbędna, ale i niemile widziana, gdyż następnym celem przewodnika okazałem się ja sam! Takich denerwujących drobnostek spotkać można jeszcze wiele i trzeba się z nimi pogodzić. Dopiero wtedy gra sprawi nam przyjemność.
Można uznać, że Gothic jest niezwykle udanym debiutem panów z Piranha Byte. Przemyślana fabułą i skomplikowane reguły rządzące tym światem tworzą zamkniętą całość, do której ciężko byłoby się przyczepić. Wykreowany świat nie jest co prawda zbyt wielki: zaledwie trzy centra cywilizacji, kilka podziemnych labiryntów, a wszystko w odległości przysłowiowego rzutu kamieniem. Czujemy się jak na mapie o pomniejszonej skali, gdzie wszystkie odległości uległy radykalnemu skróceniu. Spowodowało to jeszcze jeden niekoniecznie zamierzony efekt. Większość postaci NPC rozmieszczonych zostało gęsto na niewielkiej powierzchni, więc co krok spotykamy nowych mieszkańców pragnących po prostu porozmawiać czy też zlecających nam koleje zadania. Jest to z początku strasznie męczące, gdyż pierwsze kilka godzin gry trzeba poświęcić prawie wyłącznie na niekończące się rozmowy. Na dodatek te same dialogi można powtarzać w nieskończoność, co przyprawia niekiedy o ból głowy. Najgorzej poradzono sobie z nieistotnymi postaciami NPC (takimi bez imienia), którzy do znudzenia powtarzali te same kwestie, aż w końcu przestałem z nimi rozmawiać.
Czy Gothic jest grą watą uwagi? Z pewnością tak, szczególnie, jeżeli chodzi o miłośników gier cRPG, których producenci nie rozpieszczają trójwymiarową grafiką. Większość powstających „roleplajów” to grafika izometryczna na prerenderownych tłach lokacji (Fallout, Baldur’s Gate itd.). Pochwalić więc należy już sam fakt podjęcia się takiego wyzwania, które przecież nie zawsze do końca się udawało. Przypomnijmy choćby Ultimę IX: Ascension, w którą mogli grać wyłącznie posiadacze kart 3dfx, a i tak wydajność grafiki pozostawiała bardzo wiele do życzenia. Gothic również posiada niepoślednie wymagania sprzętowe i bez szybkiego akceleratora grafiki 3D oraz wystarczającej ilości RAM-u (z moich doświadczeń wynika, że 128MB to raczej mało) możemy zapomnieć o podziwianiu wszystkich przygotowanych efektów wizualnych. Na szczęście twórcy pomyśleli o możliwości wyłączenia niektórych efektów przetwarzanych w czasie rzeczywistym, a w szczególności opcję deaktywacji widoku magicznej bariery nad naszymi głowami, która przepięknie mieni się wszystkimi barwami tęczy.
Chyba najbliżej Gothicowi do najnowszego rozdziału The Elders Scroll III: Morrowind, co wszystkim powinno wystarczyć za najlepszą rekomendację. Oczywiście świat jest znacznie, znacznie mniejszy, ale panowie z Pyranha Byte nie spoczęli na laurach. Pracują już nad drugą częścią Gothica, który nie tylko ma ustrzec się przed błędami z jedynki, lecz także rozmachem dogonić słynną serię zespołu Bethesda. Ja w każdym razie trzymam za nich kciuki!
Switcher