autor: Sebastian Szachnowski
FIFA 2001 - recenzja gry
Gdy w 1995 roku firma Electronics Arts wydała FIFA International Soccer nikt nie spodziewał się, iż właśnie została zapoczątkowana seria gier, której kolejne odsłony od kilku lat przekazują sobie palmę pierwszeństwa wśród produkcji o piłce nożnej.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Gdy w 1995 roku firma Electronics Arts wydała FIFA International Soccer nikt nie spodziewał się, iż właśnie została zapoczątkowana seria gier, której kolejne odsłony od kilku lat przekazują sobie palmę pierwszeństwa wśród produkcji o piłce nożnej. Pierwsza FIFA nie była żadnym przełomem. Oferowała grafikę 2D w rzucie izometrycznym i... w zasadzie nic poza tym. Owszem, jak na tamte czasy oprawa była nawet ładna, ale sama gra nie była niczym nadzwyczajnym. I wtedy to się stało. Na rynku pojawiła się FIFA ’96. To był prawdziwy przełom. Po raz pierwszy gra piłkarska została osadzona w trzecim wymiarze. Oprawa graficzna powaliła wszystkich na kolana. Dodatkowo do gry wlano hektolitry miodu, w ten sposób uzyskując grę doskonałą (w każdym razie tak się wtedy wszystkim wydawało). Od tamtej pory rokrocznie jesteśmy raczeni kolejnymi odsłonami tej gry. Kanadyjscy producenci właśnie wypuścili wersję oznaczoną cyferkami 2001, które to symbolizują przełom, koniec wieku. Czy kolejna edycja FIFA również jest przełomowa?
Po uruchomieniu gry wita nas ciekawie zrobione intro. To już w zasadzie standard, ale uwagę przykuwają sekwencje kłótni, w których piłkarze gestykulują i krzyczą. Jak się później miałem okazję przekonać, nie zostały one tu umieszczone ot tak sobie. Przejdźmy teraz do menu. W zasadzie niewiele się zmieniło od poprzednich edycji. Mamy do wyboru: szybki mecz, trening, coś w rodzaju kariery, mecz towarzyski lub turniej oraz grę wieloosobową. Dostępne turnieje to: Mistrzostwa Świata (dlaczego nie ma eliminacji?!?), Puchar UEFA, Liga Mistrzów lub własne zawody, rozgrywane na zasadach ustalonych przez gracza. Dostępnych jest 50 drużyn narodowych oraz 16 lig krajowych. Niestety polskiej ligi brak. Przynajmniej jest nasza reprezentacja, i to nawet dość mocna. Jesteśmy w czołówce średniaków, a Olisadebe, Gilewicz, Świerczewski i Pawlak (kto?!?) to naprawdę solidni zawodnicy. Choć w grze nie uświadczymy ligi tureckiej, mamy za to świecący ostatnio triumfy na europejskich stadionach Galatasaray. W tym momencie wychodzi pewien błąd. Mianowicie z powodu ograniczonej liczby lig, w pucharach grają zespoły z MLS. To chyba jakiś żart kanadyjskich producentów. Moim zdaniem niezbyt smaczny. A wystarczyłoby tylko obok Galatasarayu dodać kilka drużyn i po kłopocie. Szczególnie, że robiono tak już przy okazji poprzednich edycji. Tak na marginesie dodam, iż wciąż nie zaimplementowano możliwości konfiguracji klawiszy. Ja wiem, że po pięciu latach, na sam dźwięk słowa FIFA ręce automatycznie przybierają odpowiednią pozycję, ale wprowadzenie takiej opcji nie kosztowałoby „Elektroników” dużo wysiłku, a znacząco zwiększyłoby komfort grania.
Przejdźmy teraz do właściwej rozgrywki. Grafika stoi na najwyższym światowym poziomie. To jest po prostu piękna gra! Cudowne stadiony, znakomite sylwetki zawodników, wspaniały motion-capture, to wszystko naprawdę robi kolosalne wrażenie. Nareszcie twarze zawodników wyglądają ludzko. Choć trzeba uczciwie przyznać, że nie wszyscy wirtualni piłkarze są podobni do swoich rzeczywistych odpowiedników, to niektórzy (jak na przykład bracia de Boer) wyglądają kapitalnie. Dookoła stadionu kręci się pełno trójwymiarowych ochroniarzy, kamerzystów, fotoreporterów oraz rozgrzewających się piłkarzy. Wśród falującej publiczności powiewają flagi. Przed samym meczem piłkarze wychodzą na murawę, a w tle przygrywa im muzyka, publiczność wiwatuje. Ostatnie sekundy przed rozpoczynającym spotkanie gwizdkiem zawodnicy spędzają wymieniając między sobą uwagi, koncentrując się, bądź dla rozgrzewki kopiąc sobie piłkę. To wszystko znakomicie buduje nastrój, aż chce się grać. Podobnie jest w trakcie meczu. Po faulach zawodnicy kłócą się z sędziami, a my to wszystko słyszymy. Strzelec bramki wydaje z siebie okrzyk radości, a pokonany bramkarz klnie pod nosem, lub wyraża swoje pretensje pod adresem obrońców. W ten sposób budowany jest znakomity klimat. Klimat walki. Po raz pierwszy do gry sportowej przyciąga mnie właśnie nastrój panujący w czasie spotkań. Gdy prowadząc reprezentację biało-czerwonych strzeliłem pierwszego gola w meczu finałowym Mistrzostw Świata miałem łzy w oczach. To było piękne... Wracając jednak do właściwej rozgrywki. Mamy do wyboru trzy poziomy trudności. Na najłatwiejszym wygra każdy (no w najgorszym wypadku zremisuje 0:0). Drugi z kolei, professional, to już nieco trudniejszy orzech do zgryzienia. Jednakże dla starych wyjadaczy to pryszcz. Dopiero na world class program pokazuje pazury. Niestety pazury te szybko się tępią i już po kilku sesjach można z łatwością ogrywać drużyny sterowane przez komputer.
W samych algorytmach rozgrywania meczu sporo się zmieniło. Na boisku jest teraz więcej miejsca. Dzięki temu zwiększyła się rola linii pomocy, tak niedocenianej w poprzednich edycjach FIFA. Teraz jednym podaniem w uliczkę można wypracować znakomitą sytuację strzelecką. Wprowadzono miernik siły strzału. Teraz siła uderzenia zależy od tego jak długo przytrzymamy odpowiedni klawisz. Jeżeli w porę nie zabierzemy palca, i wskaźnik zrobi się czerwony, to nasz zawodnik pośle piłkę w trybuny. Muszę przyznać, że sporo sobie obiecywałem po tej innowacji. Myślałem, że wreszcie skuteczne staną się strzały z dystansu. Niestety, pomyliłem się. W tym względzie wszystko pozostało po staremu, i bramki zdobywane spoza pola karnego należą do rzadkości. Tak więc ta innowacja ma raczej charakter kosmetyczny. Obniżono trochę skuteczność gry głową. Za to przewrotki są chyba nawet skuteczniejsze niż kiedyś. Prowadzi to do kuriozalnej sytuacji, w której 60% bramek pada po strzałach z przewrotki. To trochę denerwuje. Warto jeszcze dodać, że bramkarz interweniuje bardzo efektownie, i szczególnie na początku robi to niezłe wrażenie. Sama rozgrywka wydaje się też mniej schematyczna niż w poprzednich Fifach. Dzięki temu, że na boisku jest więcej miejsca mamy większą możliwość improwizacji. Na koniec jeszcze słówko o kamerach. Ze standardowej Tele nie da się grać. Za to Tower rządzi. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że ta kamera nadaje rozgrywce nowy wymiar.
Ocenienie nowej Fify to prawdziwie karkołomne zadanie. Jakąkolwiek opinie bym nie wydał, z całą pewnością natrafię na mnóstwo słów krytyki. Co najważniejsze – krytyki uzasadnionej. Sama gra zawiera bowiem kilka fenomenalnych rozwiązań, ale z drugiej strony nie jest wolna od wad. Kilku nawet dość poważnych. Z jednej strony EA Sports wydając nową Fifę odcina kupony od swojego wcześniejszego sukcesu, a z drugiej z kolei wprowadza kilka znakomitych innowacji. I bądź tu człowieku mądry. Polecić czy nie? To za chwilę. Teraz pora na małe podsumowanie.
FIFA 2001 to gra o wspaniałej oprawie audiowizualnej. Ją naprawdę warto chociażby zobaczyć. Podczas gry czuje się atmosferę meczu. Zawodnicy wreszcie przemówili. Brakuje mi tylko możliwości uciszenia widowni bramką. Mam tu na myśli fakt, iż po bramce strzelonej przez gości cały stadion się cieszy. Z czego do cholery? Przecież kibice chodzą na mecze, żeby oglądać zwycięstwa swoich faworytów. Czy to naprawdę tak ciężko zauważyć? Ogólnie gra się naprawdę przyjemnie. Co prawda gra jest wtórna, i wszystko to już kiedyś w mniejszym lub większym stopniu widzieliśmy, to jednak wprowadzone innowacje sprawiają, że ciężko jest oderwać się od komputera. Niestety opcja kariery jest tylko namiastką trybu menedżerskiego. Zawodników kupujemy tylko my, a komputer pozostaje bierny. No cóż, nie można mieć wszystkiego. Jak już pisałem gra jest wtórna. Żadnej rewolucji tu nie uświadczysz. Do tego gole padające po przewrotkach robią się już niesmaczne. Poziom trudności też pozostawia sporo do życzenia. Komputer nawet na world class nie ma szans w meczu ze sprawnym graczem. Tylko, że to jest wada 99% gier sportowych. Za łatwo się wygrywa.
Jednak ja nową Fifę oceniam jak najbardziej pozytywnie. Chociażby dlatego, że jest to naprawdę znakomita gra. No i przede wszystkim jest to w chwili obecnej najlepszy symulator piłki nożnej na PC. Owszem ma wady, jednak i tak gra się w nią wspaniale. Bo przecież najważniejsza jest grywalność. A tej FIFA 2001 ma pod dostatkiem. Pora więc na ostateczny werdykt. Jeśli lubisz piłkę nożną, to najnowszą produkcję spod znaku FIFA po prostu musisz mieć. Bo w co niby będziesz grał przez najbliższy rok? Tak więc pora rozbić skarbonkę i ruszyć do sklepu po swój egzemplarz gry. A w drodze powrotnej do domu kup nową skarbonkę. Bowiem już za rok premiera kolejnej części...
Sebastian „Szachu” Szachnowski