Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 12 maja 2009, 11:29

autor: Marcin Jaskólski

Demigod - recenzja gry

Twórcy Dungeon Siege i Supreme Commander promują teraz zupełnie nową markę. Czy Demigod będzie długo pamiętany przez graczy?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Demigod jest całkiem udanym mariażem akcji i strategii oraz RPG. Twórcy gry starali się połączyć najbardziej atrakcyjne cechy tych gatunków. Beta była już praktycznie ukończonym produktem, a podczas testów twórcy skupili się głównie na wyważeniu dostępnych w grze postaci. W pełnej wersji należało się więc spodziewać jedynie kosmetycznych poprawek i tak jest w istocie.

Fabuła Demigod rozpoczyna się w momencie, gdy jeden z bogów zwolnił miejsce w panteonie. Oczywiście w okamgnieniu zgłosili się chętni na to stanowisko. Pretendenci do boskiej posady muszą rozstrzygnąć, kto ją otrzyma poprzez cykl bitew na specjalnych arenach. Do dyspozycji mamy ośmiu bohaterów o zróżnicowanych umiejętnościach, którzy reprezentują dwie klasy postaci, a mianowicie Zabójców (Assassins) oraz Generałów (Generals). W założeniach gra Zabójcą miała kłaść większy nacisk na elementy RPG, a Generałem – na strategię. Założenia założeniami, a w praktyce wygląda to tak, że grając Zabójcą mamy nieco większy wpływ na rozwój własnej postaci, ale równocześnie nie mamy tylu opcji działania co Generałowie. Generałowie mają zatem więcej możliwości, a rozgrywka Zabójcą jest nieco prostsza (co nie znaczy, że łatwiejsza).

Zabójca czy Generał – oto jest pytanie.

Walki toczą się na specjalnych arenach i może w nich uczestniczyć maksymalnie dziesięciu graczy (po pięciu na drużynę). Zespoły, podzielone na strony Światła i Ciemności, toczą ze sobą bój, aż do wykonania celu misji. Może nim być przejęcie wrogiej Cytadeli (bazy), zabicie odpowiedniej liczby przeciwników czy też zdobywanie flag. Nasi bohaterowie poprzez odnoszenie zwycięstw uzyskują punkty wojenne, doświadczenie i złoto. Dzięki nim możliwy staje się rozwój postaci – zdobywanie nowych umiejętności, zakup wyposażenia (jak zbroje, eliksiry czy też magiczne artefakty), a także zarządzanie Cytadelą oraz umocnieniami. Bohaterowie opisani są paroma współczynnikami i posiadają zarówno energię życiową, jak i manę (która jest niezbędna do wykorzystania części umiejętności). W walce uczestniczą także wojska przybywające regularnie na pole bitwy poprzez portale i stanowiące wsparcie naszych działań. Dzięki rozwojowi Cytadeli mamy możliwość uzupełniania armii o nowe, potężniejsze jednostki. Jeśli zdecydujemy się na grę postacią Generała, oprócz tego wszystkiego otrzymamy do dyspozycji opcje zarządzania dodatkowymi jednostkami przyzywanymi przez bohatera, a także więcej umiejętności dotyczących wsparcia sojuszników. Tak w wielkim skrócie przedstawia się rozgrywka w Demigod.

Wygląd aren często bywa ciekawy.

Pierwsze, co zrobiłem po uruchomieniu gry, to sprawdziłem, czy od czasu wersji beta pojawiły się w niej jakieś nowe areny. Przyznam się, że nieco się rozczarowałem, bowiem doszły jedynie dwie o nazwach Mandala i Exile, czyli teraz w sumie jest ich osiem. To zdecydowanie za mało. Przyznać należy, że nowe areny są efektowne i ciekawe, ale wszystkie bez wyjątku są zbyt mało skomplikowane i oprócz odmiennego wystroju, nie przynoszą żadnych naprawdę znaczących zmian w rozgrywce.

Producenci twierdzili, że grafika w becie nie była jeszcze tą o ostatecznej jakości. Faktycznie, w pełnej wersji widać bardziej dopracowane detale, ale okazjonalnie natknąć się można na szpetne obiekty z paskudnymi teksturami. Mimo to oprawa wizualna Demigod prezentuje się przyjemnie, acz nie wybitnie. W pełnej wersji nie uświadczymy nowych postaci demigodów, a i podczas rozgrywki trudno dopatrzeć się większych zmian. Są jednak dobre wiadomości: autorzy zamierzają rozbudować grę zarówno o kolejne areny, jak i o nowych pretendentów do boskiego tronu. Aktualnie producenci wysłuchują uwag graczy co do kolejnych postaci demigodów i powinni niebawem zaprezentować dwóch nowych bohaterów i to za darmo. Przy następnych może juz nie być tak różowo (czytaj: dodatkowe postacie będą płatne). Prace nad kolejnymi mapami są w toku.

Beta nie udostępniała trybu single player. W pełnej wersji samotnicy mogą skorzystać z opcji Skirmish i Tournament. O pierwszym trybie rozgrywki nie ma potrzeby się rozwodzić, drugi może być wprawką przed „prawdziwą” grą. Turniej w trybie single player pozwala na walkę drużynową z i przeciwko komputerowi. Demigod z założenia miał skupiać się na rozgrywce multiplayer. Single jest jedynie preludium do głównego trybu gry, czyli multiplayerowego Pantheonu. Jak łatwo się domyśleć, walka z AI nie przynosi takiej satysfakcji jak zmagania z żywym przeciwnikiem. Gracze z jednej drużyny powinni ze sobą współpracować oraz uzupełniać się w boju, korzystając z mocy różnych bohaterów. Dlatego tworzenie drużyn składających się z kilku takich samych demigodów, ogólnie rzecz biorąc, mija się z celem, chociaż jest oczywiście możliwe.

Wizytówka gry – potężny The Rook.

Gra w trybie Pantheon oznacza wzięcie udziału w turnieju z graczami z całego świata. Turnieje toczą się do zdobycia przez stronę Światła lub Ciemności określonej liczby punktów. W pierwszym turnieju o nazwie The Beginning zwycięstwo odnieśli wojownicy Światła (4090 graczy po stronie dobra i 3657 po stronie zła), którzy pierwsi przekroczyli magiczną granicę 500 tysięcy punktów. W drugim turnieju o nazwie Ancients of The Deep triumfowali zwolennicy Ciemności. Tym razem do zwycięstwa potrzebna była zdobycz aż miliona punktów, ale i liczba graczy odpowiednio się zwiększyła (7079 graczy po stronie dobra i 7178 po stronie zła). Kolejny turniej rozpoczął się 8 maja. Nie oznacza to oczywiście, że w czasie przerw między turniejami nie można rozegrać kilku niezobowiązujących gier w trybie Custom. Zawsze można znaleźć kogoś chętnego do treningu przed „otwarciem sezonu” bądź samemu założyć nową grę.

Obecnie najpopularniejszą, czyli najczęściej wybieraną przez graczy postacią jest chodząca forteca The Rook (po którą sięgnęło ponad 5500 osób). Na drugim miejscu rankingu popularności uplasował się Unclean Beast, a na trzecim Regulus. Najmniej popularną postacią okazała się Queen of Thorns (niecałe 3 tysiące graczy). Muszę przyznać, że nieco mnie to zaskoczyło, bowiem już podczas rozgrywki w betę jawiła się ona jako naprawdę ostra zawodniczka. Nie chodzi tu bynajmniej tylko o wygląd, ale o potężne ataki obszarowe i duże umiejętności obronne.

Producenci faktycznie popracowali nad zbalansowaniem postaci. Poprawiono szybkość poruszania się demigodów, tak aby rozgrywka była bardziej dynamiczna. Wszędzie widać drobne poprawki: dla przykładu Unclean Beast nie może już używać szału bojowego wraz z innymi umiejętnościami. Zmieniła się wartość cennych artefaktów, tak aby nie były one zbyt łatwo dostępne. Pojawiły się nowe przedmioty, na przykład takie, które skuteczniej chronią przed ogłuszeniem, które okazało się zbyt mocną bronią. Zmiany pojawiły się też oczywiście w systemie zarządzania Cytadelą. Nie można wprawdzie powiedzieć, że zbalansowanie przebiegło idealnie, ale z pewnością rozgrywka jest teraz bardziej wyważona.

Arena Mandala.

Muszę przyznać, że zabawa w trybie Pantheon naprawdę mnie wciągnęła. Demigod jest grą drużynową, współdziałanie w zespole jest znacznie bardziej efektywne i przynosi zdecydowanie więcej korzyści. Jeśli chcesz skupić się głównie na rozwoju postaci, nic nie stoi na przeszkodzie, byś to uczynił. Nie warto jednak całkowicie zaniedbywać rozbudowy Cytadeli, bo ta niefrasobliwość może się na nas zemścić. Warto w nią chociaż trochę zainwestować, a dodatkowe wojska na pewno dadzą parę minut więcej wytchnienia, choćby na wizytę w sklepie z artefaktami czy odnowę energii przy krysztale regeneracji. Mimo że pojedynki pomiędzy półbogami są z pewnością najbardziej emocjonujące, zabijanie wrogich demigodów nie jest celem gry (chociaż oczywiście przynosi wymierne korzyści). Naszym celem jest wygranie bitwy na arenie, co można przecież osiągnąć na różne sposoby, w zależności od misji. Pomimo że po śmierci naszego bohatera następuje po prostu respawn, bardzo ważne jest, aby nie dać się zabić. Dobrym pomysłem na początku jest ostrożna gra defensywna. Zginąć jest tu naprawdę bardzo łatwo, a przeciwnicy zdobywają na naszych porażkach złoto, które wykorzystują w walce przeciwko naszej drużynie. Czasami ważniejszy od satysfakcji zabicia przeciwnika jest fakt, że na skutek starcia musiał się on wycofać do kryształu regenerującego. Równie ważny jest odpowiedni dobór umiejętności. Nie warto brać ich wszystkich jak leci, ale starannie wybierać te, które są najbardziej przydatne. Niektóre z umiejętności bywają też po prostu kiepskie, więc dobrze na ich temat co nieco poczytać, zanim zdecydujemy się dokonać wyboru.

Nie można powiedzieć, aby ludzie ze Stardock i Gas Powered Games stworzyli grę przełomową i rewelacyjną. Jednak dla miłośników rozgrywek multiplayer jest ona całkiem niezłą gratką. Oprawa audiowizualna prezentuje przyzwoity poziom i pozwala cieszyć się wysokimi detalami na nieco starszym sprzęcie. Charakter rozgrywki może jednak sprawić, że gra po jakimś czasie zacznie nużyć. Zanim to się jednak stanie, czeka nas sporo naprawdę niezłej zabawy. Na starcie Demigod przechodził dość poważne problemy spowodowane olbrzymim zainteresowaniem ze strony użytkowników pirackiej wersji. Jeśli tylko kłopoty z trybem multiplayer (których sam już nie doświadczyłem) przeszły ostatecznie do historii, a twórcy rychło podrzucą graczom nieco interesujących dodatków, produkcja jeszcze długo powinna cieszyć się zainteresowaniem fanów wieloosobowych rozgrywek w sieci.

Marcin „lhorror” Jaskólski

PLUSY:

  • gra zarówno dla miłośników RTS, jak i RPG;
  • ośmiu bohaterów o zróżnicowanych umiejętnościach;
  • rozsądne wymagania sprzętowe.

MINUSY:

  • mało aren;
  • brak fabularnej kampanii single player;
  • balans rozgrywki wciąż nie jest idealny.
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?