Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 16 stycznia 2001, 10:37

autor: Maciej Krakowiak

Call to Power II - recenzja gry

Czy Call to Power 2 zasługuje na postawiony w tytule numerek? Czy może jest to jedynie nieco ulepszona i poszerzona część pierwsza i powinna być raczej oznaczona jako „Gold”? Autor niniejszej recenzji postara się odpowiedzieć na powyższe pytania.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Nie ma chyba gracza, który by nie słyszał albo nie zetknął się z „Cywilizacją”. Jednak dla tych, którym tytuł ten nic nie mówi przypomnę kilka faktów. Twórcą pierwszej „Cywilizacji” był Sid Meier i została ona wydana w 1990 roku przez Microprose. Naszym zadaniem było wcielić się w przywódcę małego plemienia i na przestrzeni wieków stworzyć z niego supermocarstwo zdolne do kolonizacji innych planet. Gra była czystą strategią z podziałem na tury i działała pod DOS’em (tak był kiedyś taki system operacyjny). Na pewno autorzy nie spodziewali się tak wielkiego sukcesu, jednak „Cywilizacja” biła wszystkie rekordy popularności zdobywając przy tym liczne prestiżowe nagrody. Było jasne, że tak wielki hit musi doczekać się kontynuacji. Ale na drugą część przyszło wszystkim graczom poczekać ładnych kilka lat. Dopiero w 1996 roku światło dzienne ujrzała najbardziej wyczekiwana gra – „Sid Meier’s Civilization II”. Wprowadzono kilka zmian, dodano kilka nowych pomysłów, ale przede wszystkim poprawiono grafikę dostosowując ją do panujących standardów. Jednak mimo upływu lat także druga część nie straciła nic z magii oryginału. W następnych latach nad naszą ukochaną grę nadciągnęły czarne chmury. Microprose popada w kłopoty finansowe, a Sid Meier nie mogąc dojść do porozumienia ze swoimi pracodawcami zmuszony jest odejść. Jednakże, aby kontynuować nowy projekt zakłada własną firmę – Firaxis. Tam też tworzy swoją nową grę pt. Alpha Centauri, która miała być ścisłą kontynuacją Cywilizacji rozgrywającą się tylko w kosmosie. Natomiast Microprose zostaje wykupione przez Hasbro, które ma własne plany, co do kontynuacji serii – Civilization 2: Test of Time. W tym samym momencie także Activision chce wprowadzić na rynek własną odmianę cywilizacji. Powstaje dylemat, kto właściwie ma prawo do posługiwania się nazwą „Civilization”. Obie firmy rozpoczynają długotrwały proces sądowy, w który wmieszał się jeszcze Avalon Hill (to oni wydali wcześniej grę planszową pod tym samym tytułem, z której Sid zaczerpnął kilka pomysłów). Po długotrwałych starciach, gdyż walka szła przecież o duże pieniądze doszło do porozumienia, na mocy, którego prawa do nazwy pozostały przy Microprose/Hasbro, natomiast, Activision otrzymało zgodę-licencję na wydanie własnej gry. Dzięki temu w 1999 wszyscy miłośnicy strategii mogli stać się posiadaczami dwóch tytułów prawie równocześnie. Microprose wydał „Civilization 2: Test of Time”, (która dzięki CD Projektowi już niedługo ukaże się w pełnej polskiej wersji językowej), a Activision „Civilization: Call to Power”. Pierwsza gra była praktycznie odświeżeniem starego hitu, natomiast druga była zupełną innowacją w podejściu do tematu. Wprowadzono własny interfejs (przez wielu graczy był krytykowany, gdyż trudno było się do niego przyzwyczaić), oraz kilka nowinek jak system granic czy odmienny sposób prowadzenia walki (oddzielne okno). Wszystkie wprowadzone zmiany czyniły tę grę zupełnie inną od pierwowzoru, przez co prześcignęła ona o kilka długości konkurencję. Jak to zwykle bywa jedni gracze byli wprost zachwyceni wprowadzonymi zmianami i udogodnieniami, których brakowało im w pierwotnej wersji, inni narzekali nie mogąc się przyzwyczaić do nowych zasad gry, więc zostali przy Test of Time. Nowa gra odniosła niewątpliwie spory sukces i Activision po półtora roku zdecydował się na wydanie drugiej części swojego tytułu.

Na początek przyjrzyjmy się procesowi instalacji, który praktycznie niczym nie różni się od swojego poprzednika. Intro też podobne, jednak moim zdaniem jest już trochę gorsze niż poprzednio. Znowu czeka nas oglądnięcie czterech najważniejszych okresów w dziejach cywilizacji (czasy egipskie, okres renesansu, czasy współczesne oraz przyszłość). W tym miejscu napotykamy pierwszą poważną zmianę. W przyszłości nie będzie nam dane podbijać kosmosu jak poprzednio tylko skupimy się na eksploracji morskich głębin (ma to sens - przecież większość powierzchni ziemskiej stanowi woda). Następnie stajemy przed wyborem jednej z 41 dostępnych narodowości. W tym miejscu twórcą należą się wielki brawa, gdyż wreszcie są Polacy. Nie podoba mi się tylko dobór naszego lidera, którym został Lech Wałęsa. Osobiście nie mam nic do Lecha tylko moim zdaniem powinien być nim jeden z bardziej zasłużonych królów. Gdy staniesz się już przywódcą tylko od Ciebie będzie zależało jak pokierujesz losami swojego plemienia, aby stało się ono potężnym mocarstwem. A masz na to bardzo dużo czasu. Rozpoczynasz grę w roku 4000 pne. a kończysz w 2300. Swoją władzę możesz oprzeć na jednym z 12 dostępnych ustrojów politycznych (zaczynając od tyranii a na wirtualnej demokracji kończąc). Jako nowy władca zaczniesz budowę od podstaw swojego państwa, przekształcając je na przestrzeni lat z małego plemienia aż do potężnego mocarstwa. Musisz dbać także o wygląd miast starając się je ciągle unowocześniać i rozwijać dzięki nowej infrastrukturze użyteczności publicznej, oraz zapewniając odpowiednią ochronę zbrojną przed najazdami nieprzyjaciela. Trzeba będzie skupić się szczególnie na odkrywaniu nowych technologii i dbać o rozwój nauki, prowadzić zręczną politykę z sąsiadami a w ostateczności wypowiedzieć im wojnę. Nie możesz przy tym zapomnieć o szarych obywatelach. Aby uszczęśliwić swój naród możesz pokusić się o wybudowanie jednego z 30 cudów świata. Oprócz standardowych budowli jak Piramidy Egipskie i Chiński Mur jest też kilka nam współczesnych – Empire State Building czy Hollywood!. Jak zwykle podstawą Twoich poczynań będą dostępne fundusze. Wiadomo, że brak pieniędzy uniemożliwi szybki rozwój zarówno naukowy jak i gospodarczy. Ale przecież o tym wiedzą wszyscy gracze, którzy choć raz mieli styczność ze wcześniejszymi tytułami dotyczącymi cywilizacji. Cóż, więc nowego panowie z Activision nam tym razem zaproponowali w drugiej część Call to Power? Przede wszystkim całkowitej zmianie uległ interfejs sterowania (tak krytykowany w poprzedniej części). Stał się bardziej przejrzysty i czytelny. Wszystkie funkcje związane z zarządzaniem naszym państwem zostały zgrupowane na jednej paletce. Teraz szybko mamy dostęp do tak istotnych opcji jak: zmiana długości dnia pracy - co automatycznie wpływa na wydajność produkcji w państwie, wysokość podatków, itp. Jednak najwięcej zmian wprowadzono w opcjach związanych z dyplomacją. Oprócz zawierania standardowych paktów, sojuszy i wypowiadania wojen możemy teraz prowadzić negocjacje z przeciwnikiem stosując różne tony wypowiedzi (od przyjacielskiego do wrogiego). Można używać gróźb, zastraszać, nałożyć embargo, żądać od przeciwnika oddania miasta lub części swojego terytorium. W tym wypadku nasze słowa muszą mieć poparcie w silnej armii czekającej na nasz rozkazy przy granicy wrogiego nam państwa. Zauważyłem, że znacznie zwiększono realizm prowadzenia bitew oraz poprawiono SI wszystkich jednostek, które mogą teraz awansować oraz zdobywać doświadczenie zbrojne. Jednak mnie najbardziej spodobało się wprowadzenie współczynnika określającego opancerzenie jednostki. Dzięki tej wartości zapewne unikniemy głupawych sytuacji, kiedy to nasz czołg przegrywa walkę z oddziałem weteranów pamiętających jeszcze czasy średniowiecza.

Także istotną zmianę wprowadzono w dziedzinie handlu. Nasi komputerowi doradcy oprócz ustalania szlaków handlowych mogą zawierać kontrakty na import/eksport najbardziej atrakcyjnych towarów. Ciekawym rozwiązaniem jest możliwość mianowania w każdym z naszych miast burmistrzów. Będą oni automatycznie sprawować nadzór na rozwojem i produkcją, choć niekiedy trochę im to nie wychodzi. Na pewno rozczarowały mnie zmiany w grafice, gdyż można je określić jako kosmetyczne. Wszystkie jednostki są wprawdzie wyraźne, w pełni animowane i poruszają się płynnie po zróżnicowanym krajobrazie, jednak w tej dziedzinie oczekiwałem od twórców jakiegoś postępu.

Nadeszła pora na podsumowanie. Moim głównym zarzutem dotyczącym tej gry jest to, że jest ona raczej wersją deluxe pierwowzoru. Chyba uczciwiej byłoby gdyby producent wydał obszernego patcha lub jakiś dodatek niż zupełnie nową grę. Wprawdzie zmieniono interfejs, dodano kilka nowych jednostek i budynków, poprawiono SI, jednak te kilka zmian nie wpływają na ten produkt w taki sposób, aby można było o nim powiedzieć, że jest istotnym krokiem naprzód. Może tylko dodanie przez twórców edytora do tworzenia własnych mapek wpływa na podniesienie oceny. Osobiście mogę polecić tę grę tylko tym wszystkim, którym część pierwsza przypadła do gustu.

Z pewnością po blisko rocznej przerwie zechcą na nowo zagrać w nową wersje Call to Power. Natomiast pozostali będą raczej ten produkt omijać z daleka wyczekując na nadejście klasycznej Cywilizacji 3.

Maciej „KrakMan” Krakowiak

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?