Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 22 grudnia 2005, 13:57

autor: Krzysztof Gonciarz

Buzz! Muzyczny Quiz - recenzja gry

Sony kontynuuje swą multimedialną kampanię, mającą przyciągnąć do PlayStation2 osoby bez doświadczenia w świecie gier wideo. BUZZ: Muzyczny Quiz to pozycja zarówno dla nich, jak i dla starych wyjadaczy. Muzyka ponad podziałami.

Recenzja powstała na bazie wersji PS2.

Gry oparte na idei „quizu” nigdy nie były zabawą na długo. Czy to w słynnym You don’t know Jack, czy w kolejnych wariacjach na temat Milionerów, zawsze brakowało skutecznego wyeksploatowania tematu oraz przede wszystkim żywotności. Na ograniczonym nośniku, nie wspieranym regularnie przez Internet, siłą rzeczy nikt nie jest w stanie zmieścić ilości pytań, które nie zaczną się po pewnym czasie powtarzać. A kiedy odpowiedzi znamy na zasadzie luźnego kojarzenia, że już to gdzieś widzieliśmy, gra-program automatycznie trafia do przysłowiowego śmietnika. BUZZ: Muzyczny Quiz, przedświąteczny pomysł Sony na zabawę dla całej rodziny, na pewno nie obejdzie tego tematu. Stosunkowo krótka żywotność nie ma prawa zostać zniwelowana, developerom pozostało więc zadbać o maksymalizację grywalności we wczesnym stadium obcowania z tym tytułem. Postarano się więc o atrakcyjną tematykę, specyficzny klimat oraz przede wszystkim udziwnione kontrolery, zwane brzęczkami, których obecność w konsolowym porcie USB niezbędna jest do odpalenia płytki.

W kupie raźniej – nie próbujcie nawet grać w BUZZA bez towarzystwa.

BUZZ wydaje się być logiczną kontynuacją zauważalnej od pewnego czasu polityki Sony (a głównie europejskiego SCEE), polegającej na znajdowaniu coraz to nowych zastosowań dla PlayStation2, innych niż same „konwencjonalne” gry. W porównaniu do Eye Toya i Singstara eksperymentalizm Muzycznego Quizu nie jest może szczególnie uderzający, ale i tak jest to kolejny gadżet do Czarnuli odbiegający od mainstreamowych w świecie gier wideo schematów. Podobnie jak czarnulkowe karaoke, jest to produkt w 100% nastawiony na zabawę w kilka osób i w tym celu sprawdza się doskonale. Quizowanie się w pojedynkę nie dość, że pozbawione jest emocji niemal całkowicie, to przyczynia się do poznania przez grającego zbyt dużej ilości pytań, by pozwolić w przyszłości na sprawiedliwą rozgrywkę wieloosobową.

W grze zawarto ponoć 5000 pytań, opartych na przeszło tysiącu kilkusekundowych próbek utworów. Te ostatnie, ku ogólnej dezaprobacie, w przytłaczającej większości nie pochodzą z oryginalnych wykonań, ale odegrane zostały przez wynajęty w tym celu przez Sony zespół (coś jak w naszym „Jaka to melodia?”). Czasami trudno jest się połapać w ich interpretacji piosenek, gdyż brzmienie nie zawsze przywodzi na myśl to, co powinno. Oczywiste jest jednak, że zapewnienie sobie pełnego wsparcia ze strony firm fonograficznych wiązałoby się z gigantycznymi kosztami, a BUZZ nie jest inwestycją o aż tak wielkiej oczekiwanej stopie zwrotu.

Wśród nagród, które prezentowane są na koniec „programu” znajduje się np. pokój na świecie. Bah!

Podczas gdy znakomita większość pytań polega na poprawnym odgadnięciu tytułu lecącej w tle piosenki, zdarzają się też rodzynki dla hardcore’owców w stylu „czyją żoną była wokalistka tej kapeli”. Fakt, można by oczekiwać czegoś więcej – udzielania odpowiedzi z udziałem grafik (zdjęcia artystów, covery płyt), jakichś rebusów, łamigłówek, czegokolwiek bardziej zróżnicowanego. Da się tu odczuć lekkie pójście na łatwiznę, podyktowane zapewne koniecznością skomasowania bazy pytań w jedną całość, celem ograniczenia ich powtarzalności. W sumie rozsądne.

Rozstrzał gatunkowy i chronologiczny muzyki, z której jesteśmy przepytywani, zadowoli każdego melomana pozbawionego klap na oczach w postaci „słucham tego, co niezależne”. Nie znajdziemy tu bowiem rzeczy zbyt oddalonych od szeroko pojętego nurtu pop (w rozumieniu muzyki popularnej, nie stylistyki obecnie tytułowanej tym mianem), ale już w jego obrębie lawirujemy po bardzo zróżnicowanych klimatach. Od Beatlesów po Chemical Brothers, od Madonny po Blur, od Genesis po Faithless, z pytania na pytanie podróżujemy w czasie i przestrzeni. Gdy rozpoczynamy nową partię, możemy zdecydować się na tematykę staroci, nowości bądź wrzucić wszystko do jednego wora. Gdyby tylko jeszcze dane nam było wybrać gatunek, z jakiego będziemy zdawać wirtualny egzamin, trudno byłoby się do czegokolwiek przyczepić. I znowu, na płycie nie znalazło się *aż* tyle pytań, by dodatkowe wprowadzanie podziałów nie groziło zbyt szybkim powtarzaniem się pytań.

Z początku trudno może ogarnąć, o co w zasadzie cały ten szum wokół wymaganych przez grę Buzzerów. Przecież równie dobrze można by sterować za pomocą dwóch/czterech padów a i tak wszyscy byliby zadowoleni (nie jest to możliwe). Ale, ale. Wyobraźcie sobie sytuację, w której chcecie namówić do gry kogoś, kto dajmy na to w życiu nie siedział przed konsolą i nie miał Duala w ręce. Czy niewinny, prosty brzęczek z czterema przyciskami i czerwonym grzybkiem nie wygląda bardziej strawnie, niż 8-przyciskowe monstrum z d-padem i dwoma analogami? W tym właśnie tkwi sekret, istota family entertainment, obmyślonego przez Sony. PS2 stać ma się przyjazną zabawką, która nie odstraszy ani rodziców, ani dziadków, ani dziewcząt, a celem produkcji takich jak BUZZ jest ściągnięcie przed ekrany telewizorów przede wszystkim osób, które w żadnym wypadku nie tytułują się mianem gracza. Na Zachodzie wydano nawet w tym celu specjalnego boxa PS2, zawierającego konsolę w zestawie z BUZZEM oraz kontrolerami.

Cały ten asortyment wtykamy w port USB konsoli.

Tempo gry cierpi z powodu zbyt licznych wstawek prezentujących nam animacje zawodników oraz rozgadanego prowadzącego, z czasem coraz bardziej nużących. Nie przeszkadza to jednak we współzawodniczeniu ze znajomymi w kilku rundach o zróżnicowanych zasadach. Pod tym względem bardzo dobrze wykorzystano potencjał, jaki dają buzzery. Raz musimy po prostu jak najszybciej odpowiedzieć na pytanie wciskając jeden z czterech „kolorków”, raz uderzyć czerwonego grzybka w momencie, gdy zaświeci się wbudowana weń dioda, raz zgłosić się do odpowiedzi na pytanie powoli pokazujące się od lewej strony ekranu. Różnorodność ta bardzo kontrastuje z ascetycznym trybem dla pojedynczego gracza, składającego się z dwóch tylko rund, w dodatku o wiele mniej wymyślnych. Wujek Dobra Rada rzecze: jeśli nie macie z kim grać, lepiej odpuśćcie sobie ten tytuł.

Polska wersja językowa BUZZA ogranicza się do strony pisanej. Wszystkie mówione teksty prowadzącego oraz hostessy pozostały w angielskim oryginale. Zrobienie takiej „kinowej” lokalizacji nie było zadaniem szczególnie trudnym i w związku z tym nie ma tu żadnych większych wpadek. Śmieszą co prawda niektóre nazwy rund, z „Najszybszym palcem” na czele (dała radę prezenterka MTV, która prowadziła finał turnieju BUZZA na Playstation Experience, rozwodząc się przy okazji tej części gry nad tym, że to mężczyźni powinni mieć szybkie palce), ale grunt że pytania pozostają zrozumiałe i jasne. Na tym polu jedyne problemy wypływają, gdy gra oczekuje od nas znajomości tekstu piosenki. Jako że warianty odpowiedzi zostały przetłumaczone na polski, poprzeczka trudności podniosła się o dodatkowy stopień.

Czy widzieliście kiedyś bardziej funky bohatera gry?

Grafikę BUZZA ogólnie rzecz biorąc można by sklasyfikować jako dość umowną. Postacie, choć względnie estetyczne, nie są niczym specjalnym ani w kwestii designu, ani wykonania technicznego. Wybór zawodników jest miłą, ponadprogramową atrakcją i ubarwieniem rozgrywek wieloosobowych. Nasze wirtualne ego (a przy okazji jedna z karykatur postaci muzycznych takich jak Elvis, Kylie, Barry White czy Bob Marley) ma kilka odzywek i gestów, które wykorzystać możemy w trakcie przerw między kolejnymi pytaniami do popisania się przed przeciwnikami. Tego rodzaju bonusy szybko się jednak nudzą, a cała oprawa graficzna schodzi na dalszy plan, gdyż akurat w tego rodzaju programie stoi ona na dalekim planie. Grunt, że nie jest aż tak toporna, by przeszkadzać.

Jak dowiadujemy się ze znajdującej się w extrasach cut-scenki, Muzyczny Quiz jest początkiem całej rodziny produktów wykorzystujących nowy rodzaj kontrolera do PS2. Z miejsca zapowiedziano więc quizy o tematyce filmowej, sportowej oraz „ogólnej” (pod tytułem Uber Quiz). Otoczka klasycznego, amerykańskiego teleturnieju sprzed 2 dekad nie jest może szczególnie przemawiająca do świadomości polskiego gracza, ale sama perspektywa przeciwstawienia znajomym swojej wiedzy muzycznej musi wydawać się kusząca. W końcu to taki szpan, znać się na muzyce.

Krzysztof „Lordareon” Gonciarz

PLUSY:

  • duża baza pytań;
  • buzzery-brzęczyki;
  • polska wersja językowa;
  • oryginalność i świeżość pomysłu.

MINUSY:

  • nieoryginalne wykonania piosenek;
  • monotonne pytania;
  • beznadziejny single player;
  • słaba grafika.
Recenzja gry Super Mario Party Jamboree - jesteście zaproszeni na najlepszą imprezę roku
Recenzja gry Super Mario Party Jamboree - jesteście zaproszeni na najlepszą imprezę roku

Recenzja gry

Seria Mario Party nie należała nigdy do pozycji wybitnych, Super Mario Party Jamboree ma jednak szansę to zmienić. To napakowana akcją, aktywnościami i zawartością gra dla wszystkich - nie zawaham się jej polecić nawet niedzielnym graczom.

Recenzja gry Rocksmith 2014 - pogromca Guitar Hero powraca
Recenzja gry Rocksmith 2014 - pogromca Guitar Hero powraca

Recenzja gry

Reklamy Rocksmitha 2014 głoszą, że jest to „najszybszy sposób nauki gry na gitarze”. Tym razem produkcja Ubisoftu jeszcze bardziej odchodzi od schematów znanych z Guitar Hero, kładąc większy nacisk na walory edukacyjne.

Recenzja gry Rocksmith - Guitar Hero bez plastiku
Recenzja gry Rocksmith - Guitar Hero bez plastiku

Recenzja gry

Potencjalnie przełomowa gra muzyczna Ubisoftu zadebiutowała w końcu na naszym rynku. W recenzji sprawdzamy, czy szarpanie za struny prawdziwej gitary dostarcza tyle samo frajdy co zabawa plastikowymi atrapami.