autor: Daniel Stroński
Śródziemie: Cień wojny – „prawdziwe” zakończenie za barierą grindu lub po sypnięciu groszem. 7 wkurzających mikropłatności w grach singlowych
Spis treści
Śródziemie: Cień wojny – „prawdziwe” zakończenie za barierą grindu lub po sypnięciu groszem
Seria osadzonych w świecie Tolkiena gier autorstwa Monolith Productions miała świetny start wraz ze Śródziemiem: Cieniem Mordoru w 2014 roku, a po trzech latach wróciła z podobnym, ale znacznie bogatszym Cieniem wojny. Kontynuacja raz jeszcze zaoferowała arcyciekawy system nemesis, który symulował ciągłe zmiany w hierarchii orczej armii, i rozwinęła go, wprowadzając fortece kontrolowane przez siły Saurona, które mogliśmy przejmować, a następnie bronić ich przed próbami ponownego zdobycia. I wszystko (może za wyjątkiem dziwacznej fabuły) wyszło świetnie... do momentu finału historii. Nagle rozpoczynały się wojny cieni – obrona wielu twierdz z rzędu przed stale rosnącym w siłę przeciwnikiem. Dopiero po zaliczeniu ich wszystkich mogliśmy zobaczyć dodatkowe zakończenie – to, które przez sporą liczbę osób uznane zostało za właściwe, łącząc wydarzenia z gry z historią znaną z książek i filmów.
Jaki był problem z twierdzami? Otóż wróg atakował z kilku storn jednocześnie. W obronie pomagali nam wyznaczeni do tego orczy przywódcy, jednak ulepszanie ich było długotrwałym zajęciem, a i tak ustępowali siłą i wytrzymałością tym pozyskiwanym ze specjalnych skrzyń – loot boksów. Zatem albo otwieraliśmy skrzynki, albo byliśmy skazani na wiele godzin powtarzalnej rozgrywki. Być może owo zakończenie ukryte za ścianą grindu jeszcze by przeszło, historia zna podobne przypadki, ale alternatywa w postaci mikropłatności przelała czarę goryczy. W końcu sugeruje to celowe przesadzenie z grindem, a nikt nie lubi być zmuszany do płacenia.
LOOTBOKSOWA PIEŚŃ PRZESZŁOŚCI
Ponad pół roku po premierze Cienia wojny mikrotransakcje zostały zupełnie wycofane z gry, a końcowy etap produkcji skrócony i urozmaicony. Zwycięstwo graczy? Cóż, kto miał kupić loot boksy, ten zapewne zdążył to zrobić po premierze, toteż nie widać tu większej troski o klienta. Na szczęście ci, którzy przezornie poczekali z zakupem, mogli nabyć grę znacznie taniej i bez szemranych zagrywek pod koniec zabawy. Ale niesmak pozostał...