autor: Daniel Stroński
Metal Gear Survive – opłata za slot na postać. 7 wkurzających mikropłatności w grach singlowych
Spis treści
Metal Gear Survive – opłata za slot na postać
Kiedy w 2015 roku legenda branży Hideo Kojima odszedł z Konami, fani ojca serii Metal Gear byli wściekli. Japoński wydawca nie tylko zachował prawa do najpopularniejszej marki stworzonej przez Kojimę, ale zaczął też wymazywać jego nazwisko z okładek i grafik promocyjnych gier. Jakby tego było mało, zapowiedziano dojenie serii w postaci dziwacznego Metal Gear Survive. I nawet jeśli kogoś nie zniechęciły mało interesujące założenia rozgrywki ani nie poparł bojkotu Konami i kupił grę, natknął się na coś jeszcze bardziej niedorzecznego – możliwość zakupu dodatkowego miejsca na zapis postaci.
Chcesz zacząć nową survivalową przygodę i nie tracić zapisów w poprzedniej? Zapłać 1000 SV, co tutaj jest walutą premium. W przeliczeniu na złotówki oznacza to pakiet za około 40 zł, chociaż możemy „zaoszczędzić” i logować się codziennie przez ponad miesiąc, zgarniając po 30 SV. Co prawda jeszcze przed premierą wiadomo było, że pojawią się mikropłatności, jednak żeby sprzedawać coś tak podstawowego jak miejsce na save...? Wśród innych rzeczy do nabycia za prawdziwe pieniądze znalazło się też powiększenie skrytki na przedmioty (ok. 20 zł), zwiększenie liczby znajdowanych surowców (ok. 8 zł za dobę) oraz gesty wykonywane przez naszego bohatera (od kilku do kilkunastu złotych).
KOJIMA TEŻ MA SWOJE ZA USZAMI
Chociaż Hideo Kojima nie ma nic wspólnego z Metal Gear Survive, nie znaczy to, że w serii Metal Gear nie było wcześniej idiotycznych mikropłatności. W Metal Gear Solid V: The Phantom Pain pojawił się tryb sieciowy, w którym mogliśmy zbudować własną bazę i napadać na bazy innych graczy. A jeśli kogoś denerwowały ciągłe straty w ludziach i sprzęcie po atakach innych osób, można było wykupić ubezpieczenie (ang. FOB Insurance) – od 50 monet MB za dzień do 300 MB za dwa tygodnie. Na szczęście waluta ta była też w niewielkich ilościach dostępna w samej grze, jeśli jednak ktoś był skłonny skorzystać ze swojej karty kredytowej, na czternastodniowe ubezpieczenie musiał wydać około 13 zł.