A nasi szefowie działów pozagrowych? Co z nimi?. W co grała redakcja GRYOnline.pl w 2021 roku?
Spis treści
A nasi szefowie działów pozagrowych? Co z nimi?
Marcin próbuje wszystkich przekonać, że Webbed to gra roku
Marcin zaliczył spokojny rok pod względem liczby wypróbowanych gier (23 pozycje), ale sięgał po tytuły nieoczywiste. Zastanawia szczególnie fakt, że jako jedyny z całej redakcji dał szansę uroczej pajęczej przygodówce pod tytułem Webbed. Niech on sam opowie o niej nieco więcej.
Nie zainstalowałem Webbed na komputerze dla siebie, ale szybko okazało się, że jest to produkcja, która może zachwycić człowieka grającego w gry już 30 lat. Biegamy tu po dwuwymiarowej mapie małą pajęczycą. Wydaje się, że to jakiś gatunek skakunowatych, a to bardzo inteligentne pająki. Znacznie mądrzejsze od ptaszników, wiedzieliście o tym? Wielki ptak porywa naszą pajęczą drugą połówkę, a my ruszamy w świat z misją ratunkową. Pierwsze, co wyróżnia tę pozycję, to całkowity brak walki w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Za to mamy masę pomysłowych zagadek środowiskowych, które rozwiązujemy dzięki pajęczym umiejętnościom – tkaniu sieci (dużo radochy), bujaniu się na sieci (jeszcze więcej radochy), łapaniu much (mniej więcej tyle radochy, co przy tkaniu) i tak dalej.
To krótka i pomysłowa gra, która jednocześnie jest prostą, ale sprawnie skonstruowaną opowieścią o świecie owadów. Świecie, w którym dzieją się dość niezwykłe rzeczy. Sporą część zabawy spędzamy w mrowisku i pomagamy mrówkom zbudować wielką „robomrówkę”, która ma posłużyć do wojny z sąsiednim mrowiskiem. A wszystko to w całkiem przyjemnej oprawie, jeśli ktoś oczywiście lubi pikselozę.
Co do pozostałych gier tego roku, na pewno sporo czasu poświęciłem Valheimowi – pozycji, która ma przede wszystkim fascynujący klimat odkrywania nieznanego, ruszania w pierwotną głuszę i poznawania groźnego świata. Muszę do niej wrócić. W gruncie rzeczy na moim monitorze królowały jednak starsze tytuły, znowu pierwsze Dark Souls i w kółko Factorio. Znalazło się również miejsce dla Mount and Blade, Minecrafta: Dungeons i Planet Zoo.
Marcin Strzyżewski
Hubert, klasycznie, „przyerpegował”. Ale też trochę sobie pojeździł
Trzydzieści gier, w tym co najmniej kilka potężnych „erpegów” wystarczających na kilkadziesiąt godzin zabawy każdy – Hubert z pewnością trochę w tym roku pograł, co wcale nie jest takie oczywiste, biorąc pod uwagę fakt, że przewodzi działowi filmowego, a więc najwięcej czasu spędza w kinie bądź przed ekranem telewizora. Jak sam jednak twierdzi – brał się głównie za te growe tytuły, na temat których miał wypowiedzieć się w jakiejś recenzji, felietonie bądź zapowiedzi.
W tym roku przetestowałem sporo RPG, głównie z uwagi na teksty pisane dla GOL-a. Sprawdziłem Solastę, pobawiłem się przedpremierowo w trzecim „Baldurze” (zapowiada się naprawdę dobrze!), przeszedłem pierwsze Divinity: Original Sin oraz odpaliłem alternatywną ścieżkę Divinity: Original Sin 2, sporo czasu zabrało mi też Sekiro, choć go nie ukończyłem. Wypróbowałem sieciowe Lost Ark, na które czekałem od dawna. Przerąbałem się przez znajdującego się na styku gatunków Hadesa, zagrałem w Diablo 2: Resurrected do recenzji, ale najwięcej frajdy zapewnił mi chyba Cyberpunk 2077, którego kończyłem w styczniu. Tak, wiem, błędy, bla, bla, bla, współczuję wszystkim, którzy je mieli, ale w moim odczuciu jest to gra bardzo dobra, która mnie wciągnęła i poruszyła swoją historią, więc pewne mankamenty jakoś mi nie przeszkadzały. Nawet misje samochodowe były fajne.
A skoro przy nich jesteśmy, to powiem Wam, że trochę czasu z wózkami spędziłem. Czekając na Forzę Horizon 5, nabyłem „czwórkę” i dotarłem w niej dość daleko. W najnowszą odsłonę cyklu pogrywam co jakiś czas. I choć przeszkadza mi niewyraźny styl, gameplay zapewnia przyjemną, niezobowiązującą rozrywkę, idealny masaż mózgu. No i fajnie się przejechać jednym z samochodów marzeń.
Hubert Sosnowski