Towarzysze z gier RPG, o których nigdy nie zapomnimy
Są tacy towarzysze z gier, których zapomnieć po prostu się nie da. Nawet, kiedy nie wiemy już, o co walczył/a bohater/ka i o co tak naprawdę w głównym wątku chodziło. Najlepiej widać to chyba w RPG-ach.
Spis treści
Pomijając takie nastawione na samotne przygody potężnego herosa gry jak Wiedźmin czy Skyrim, jedną z najważniejszych składowych dobrego RPG jest ciekawa drużyna. Niestety, nie zawsze wychodzi ona poza eksploatowane już od lat, wytarte schematy pyskatych magów, rubasznych krasnoludów i wytwornych paladynów. Czasami zaś i postacie uciekające od stereotypów nie stają się dzięki temu bardziej interesujące.
Bądźmy szczerzy – nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę jedynie najbardziej znane tytuły z ostatnich 25 lat, okaże się, że mamy do czynienia z grubo ponad dwiema setkami ludzi, elfów i inszych humanoidów. Niełatwo zaskoczyć dziś gracza bohaterem naprawdę nietuzinkowym. Tych, którzy wydają nam się najbardziej interesujący, przedstawiamy poniżej. Dajcie znać w komentarzach, czy zgadzacie się z naszym wyborem, a jeżeli nie – kto jeszcze powinien znaleźć się na tej liście.
UWAGA, okazjonalne spoilery!
Sulik z Fallouta 2
- Debiut: 1998
- Ostatnie pojawienie się: 1998
- Przydatność w walce: nieoceniona
Fallouty zrewolucjonizowały gatunek postapo w podobnym stopniu co Baldur’s Gate’y fantasy. W zasadzie na nowo go utworzyły, zarówno pod względem mechaniki (która nawet po tylu latach od premiery wciąż jest grywalna!), jak i fabuły czy easter eggów. Tych ostatnich mamy tu tyle, że w zasadzie trudno się o nie potknąć, nawet nie będąc nałogowym pochłaniaczem popkultury. Fallout 2 (podobnie jak część pierwsza) regularnie przełamuje czwartą ścianę, nie obawiając się zakłócenia immersji. I trzeba przyznać, że sprawdza się to naprawdę wyśmienicie.
Falloutowi towarzysze zapadają w pamięć na długo – zarówno ze względu na oryginalny design, jak i naprawdę bawiące linie dialogowe (a z nieżenującym humorem bywa przecież w RPG różnie). Paradoksalnie najlepszym z nich jest ten na pozór najbardziej sztampowy. Sulik to potężny i niezbyt inteligentny wojownik. Jego prostota i bezpośredniość sprawiają jednak, że po prostu nie sposób go nie lubić.
Przez lata wśród fanów krążyły legendy o możliwości pozytywnego finału związanego z nim questa. Sulik od początku szuka bowiem swojej siostry, prawdopodobnie porwanej do pracy niewolniczej. Niestety, w rzeczywistości nie ma szansy jej znaleźć, ponieważ twórcy wycięli ją z ostatecznej wersji gry. Miała się pojawić jako towarzyszka gracza w anulowanej „trójce” – słynnym Falloucie Van Buren, tymczasem z planów wydania zwieńczenia postapokaliptycznej trylogii nic nie wyszło, a Sulik musiał pozostać bohaterem niemogącym wypełnić swojej najważniejszej misji.
Miria i Davin to rodzeństwo – jedno z nich (w zależności od płci gracza) łatwo może wejść z nim (lub z nią) w związek małżeński. Możemy wtedy zobaczyć nieprzesadnie wzruszającą ceremonię zaślubin. Romantycznie, prawda? Gorzej, kiedy miesiąc miodowy się kończy i trzeba znowu wyruszyć na pustkowia. Zarówno Miria, jak i Davin są kompletnie nieprzydatni w walce. Nie da się ich też odłączyć od drużyny. Jeżeli więc nie poczuliście miłości od pierwszego wejrzenia i nie zamierzacie w nieskończoność wczytywać gry, byle tylko małżonek nie znalazł się przypadkiem na linii ognia, jesteście skazani na szybkie owdowienie. Taaak, twórcy z Black Isle mieli znacznie bardziej cyniczne podeście do relacji romantycznych niż większość ich branżowych konkurentów.
Ochłap to jeden ze znaków rozpoznawczych serii. Może i trudno z nim porozmawiać, ale wiernie podąża za graczem od początku do końca, słucha poleceń i często przydaje się w walce. Nie mówimy tu wprawdzie o jednym Ochłapie, bo musiałby on chyba dożyć jakichś 2000 psich lat, by pojawić się zarówno w pierwszym Falloucie, jak i Falloucie 4, ale każdy z nich jest podobnie słodki dla właściciela i groźny dla jego wrogów, więc kto kłóciłby się o szczegóły (oficjalnie każdy z Ochłapów należy do tej samej rodziny, choć ich wygląd mocno się różni).