Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 9 sierpnia 2020, 11:36

Model Netflixa. Mroczna przyszłość pod znakiem abonamentów

Spis treści

Model Netflixa

Analizując rynek VoD, możemy zauważyć, że różne firmy do produkcji materiałów na wyłączność podchodzą w odmienny sposób. HBO GO i Amazon Prime Video zdają się stawiać na jakość – w ciągu roku w ofercie tych serwisów pojawia się stosunkowo niewiele własnych filmów i seriali, ale są to produkcje o wysokiej jakości technicznej i wyrazistej tematyce. Często okazują się również po prostu dobrymi tytułami.

Netflix tymczasem od dłuższego czasu stawia przede wszystkim na ilość. Każdego miesiąca do usługi tej trafia po kilkadziesiąt filmów i sezonów seriali. Znakomita większość z nich to kompletne średniaki o raczej niskim budżecie, na dodatek tworzone wedle konkretnych wytycznych, przez które – mimo pozornie różnych ram gatunkowych czy założeń fabularnych – mają sporo cech wspólnych i zlewają się w jedną wielką masę przeciętności. Raz na jakiś czas wśród tych szablonowych produkcji trafia się prawdziwa perełka, ale nie dzieje się to tak często, jak byśmy sobie tego życzyli. Ponadto netflixowe seriale nie mają długiego życia – nawet te najlepsze z reguły kończą się na trzech, czterech sezonach, po góra 13 odcinków każdy.

Strategia ta wygląda tak, a nie inaczej, gdyż ukierunkowana jest przede wszystkim na zachęcenie do korzystania z usługi jak największej liczby nowych abonentów. Kolejne sezony nawet świetnie przyjętych produkcji głównie podtrzymują zainteresowanie osób już przekonanych, niespecjalnie radząc sobie z przyciąganiem nowych widzów, którzy – gdyby na tę konkretną ofertę reflektowali – skorzystaliby już zapewne za pierwszym, drugim, ostatecznie trzecim razem, a nie przy premierze siódmego sezonu. Nowości potrafią natomiast przykuć uwagę kogoś, kto wcześniej nie został proponowanymi przez Netflix tytułami kupiony, jednocześnie będąc wciąż atrakcyjną ofertą dla stałych abonentów. Gdy świeżych pozycji jest tak wiele, jakość przestaje być aż tak istotna – ważniejsza staje się różnorodna tematyka, by każdy miał szansę znaleźć coś dla siebie.

Zostało jeszcze 49% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...

... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium

Abonament dla Ciebie

Michał Grygorcewicz

Michał Grygorcewicz

W GRYOnline.pl najpierw był współpracownikiem, w 2023 roku został szefem działu Produktów Płatnych, a od 2024 roku zarządza działem sprzedaży. Tworzy artykuły o grach od ponad dwudziestu lat. Zaczynał od amatorskich serwisów internetowych, które sam sobie kodował w HTML-u, potem trafiał do coraz większych portali. Z wykształcenia inżynier informatyk, ale zawsze bardziej go ciągnęło do pisania niż programowania i to z tym pierwszym postanowił związać swoją przyszłość. W grach przede wszystkim szuka opowieści, emocji i immersji, jakich nie jest w stanie dać inne medium – stąd wśród jego ulubionych tytułów dominują produkcje stawiające na narrację. Uważa, że NieR: Automata to najlepsza gra, jaka kiedykolwiek powstała.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Korzystasz z Game Passa?

Tak
46,6%
Nie
46%
Może skorzystam...
7,4%
Zobacz inne ankiety
Życie na abonament. Płać co miesiąc i niczego nie posiadaj
Życie na abonament. Płać co miesiąc i niczego nie posiadaj

Zaczęło się niewinnie. Netflix do seriali, Spotify do muzyki. Potem jeszcze Game Pass do gier. Abonamenty dają swobodę wyboru i wygodę, są też korzystne dla firm. Idealny sposób na działanie świata? Wręcz przeciwnie.

Kogo zaboli Game Pass? Microsoft wypowiada wojnę totalną
Kogo zaboli Game Pass? Microsoft wypowiada wojnę totalną

Producent konsol Xbox wytacza w tej generacji ciężkie działa i szykuje potężne uderzenie. W kogo wycelowane są jego lufy i kogo dosięgną pociski? Nie tylko PS5.

Zmierzch Steama? Netflix gier wideo coraz bliżej, a Valve milczy
Zmierzch Steama? Netflix gier wideo coraz bliżej, a Valve milczy

Choć dziś pozycja Steama wydaje się niezagrożona, istnieje możliwość, że w ciągu najbliższych kilkunastu lat spotka go podobny los, jaki on sam zgotował pudełkowym wersjom gier.