Brightburn – Brightburn: Syn ciemności (2019). Superbohaterowie, których należy się BAĆ
Spis treści
Brightburn – Brightburn: Syn ciemności (2019)
- Inne ekranowe występy: Póki co brak
- Gdzie obejrzeć: iTunes, Netflix, Chili, Rakuten
W popkulturze tak się zdarza, że wybrańcy spadają z nieba jako dzieciaki zapakowane w statek kosmiczny. Było tak z Goku czy Clarkiem Kentem. Wyrośli na lepszych lub gorszych (zależy w której wersji), ale jednak obrońców. Inaczej ma się sprawa z młodzieńcem, którego poznamy jako Brandona Breyera. Rodzice znaleźli go w kapsule z kosmosu niczym Kentowie Kal-Ela.
Przez lata dzieciak nie przejawiał żadnych nadnaturalnych właściwości poza piekielnym intelektem oraz odpornością na choroby i zadrapania. Wszystko zmienia się, gdy odpowiada na zew upiornego statku, w którym został znaleziony. Odkrywa w sobie siłę i zdolności, których nie powstydziłby się Superman. Zaczyna je jednak wykorzystywać w bardzo egoistyczny sposób. Próbuje kontrolować tych, na których mu zależy. Krzywdzi ludzi, gdy się złości, a potem zabija ich, jeśli nie chcą milczeć i nie traktują go poważnie. A już wcześniej zdradzał niepokojącą fascynację ludzką anatomią – niczym rasowy psychopata.
W końcu chłopak przybiera miano Brightburna i bardziej przypomina kata niż zbawcę. Scenki podczas napisów końcowych sugerują, że kariera chłopaka dopiero się rozkręca i że może znaleźć współpracowników. Szkoda, że film nie pogłębił nieco procesu przemiany, stawania się złym przez młodego. Zwłaszcza że tym horrorem jako producent opiekował się James Gunn, który zazwyczaj daje swoim bohaterom sporo miejsca. Niemniej jedno pozostaje pewne – z takim Supermanem mielibyśmy przerąbane.