Jaszczurki blokujące Moc. Skasowanie Expanded Universe to była dobra decyzja
Spis treści
Jaszczurki blokujące Moc
Wśród fanów gwiezdnowojennych powieści status kultowej ma trylogia o admirale Thrawnie. Tak, przeczytałem ją od deski do deski i nie jestem w stanie wykrzesać z siebie żadnego entuzjazmu. Można by wymienić sporo dziwacznych motywów wymyślonych przez Timothy’ego Zahna, jak klon Luke’a Skywalkera o imieniu Luuke, stworzony przez klona mistrza Jedi, Jorusa C’baotha, o imieniu Joruus czy zapomniana republikańska flota ogromnych okrętów kosmicznych i tak dalej. Najdziwniejsze wydają się jednak ysalamiry.
Te półmetrowe jaszczurki tworzyły wokół siebie, uwaga, trzymajcie się stołków, pęcherzyki przestrzeni, w których Moc nie działała. Tak, Moc, „pole energii żywych istot, które nas otacza i przenika... I spaja galaktykę w jedną całość” omija te jaszczurki. Dlaczego, jak to możliwe? Ewolucja. Ysalamiry po prostu nauczyły się tak robić, żeby bronić się przed korzystającymi z Mocy drapieżnikami, logiczne, prawda?
Oczywiście zły Thrawn wykorzystuje ysalamiry z planety Myrkr do swoich celów, czyli do naprzykrzania się Luke’owi Skywalkerowi, który niestrudzenie walczy z resztkami Imperium (jeszcze zanim Imperator wrócił z wakacji jako klon i przeciągnął go na swoją stronę, pamiętajmy).
SUPER BROŃ PRZECIWKO JEDI, MOŻE JEJ NIE UŻYWAJMY?
Jedi bronili Republiki przez przynajmniej tysiąc lat, co jest wspomniane w filmach. I przez ten czas nikt nie wpadł na pomysł, żeby użyć przeciwko nim ysalamirów? A Republika nie wpadła na to, żeby usunąć te jaszczurki raz na zawsze i pozbyć się zagrożenia? To mniej więcej tak samo jak z okrętem, który w Ostatnim Jedi staranował statek Najwyższego Porządku, wchodząc w hiperprzestrzeń. Skoro tak się da i to takie skuteczne, to czemu nikt nie używa w uniwersum hiperprzestrzennych torped?
Myślicie, że to koniec?
Takich durnot można by wymienić więcej. W komiksie Star Wars 81: Jawas of Doom widzimy, jak Sarlacc wypluwa Bobę Fetta, który oczywiście cierpi na amnezję, zostaje znaleziony przez Jawów i – uwaga! – wzięty za droida. Niby jak? Oni gadają w dziwnym języku, ale nic nie wskazywało na to, że są niewidomi. Dodajmy, że komiks kończy się, gdy pojazd Jawów z Bobą na pokładzie... wpada do paszczy Sarlacca.
W innym dziele poznajemy historię Skippy’ego – droida, który... włada Mocą. Przeczytajcie to jeszcze raz. Przeczytaliście? OK, to słuchajcie dalej. Skippy to czerwony droid, który zepsuł się na początku Nowej nadziei na Tatooine. Tak, ten którego chciał kupić wujek Luke’a, ale nie kupił, bo droid się zepsuł. A zepsuł się celowo bo przewidział przyszłość i wiedział, że Rebelia upadnie, jeśli Luke nie będzie mieć przy sobie R2-D2. Fabuła Gwiezdnych wojen i bez tego pełna jest niezwykłych przypadków, ale to to już zdecydowana przesada.