Od GTA Online do RDR Online. RDR2 pod lupą: czym będzie western Rockstara?
Spis treści
Od GTA Online do RDR Online
Choć szczegóły rozgrywki w Red Dead Redemption 2 trzymane są w tajemnicy, jedno zakomunikowano nam bardzo wcześnie – gra będzie oferować mocno rozbudowany tryb zabawy sieciowej. Nie powinno to nikogo dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę gigantyczny sukces GTA Online (podwaliny pod który położono notabene w multiplayerze pierwszego Red Dead Redemption) oraz olbrzymie profity, jakie generuje ten sieciowy moduł GTA V. Rockstar Games z pewnością będzie chciało ponownie stworzyć perfekcyjną maszynkę do robienia olbrzymich ilości pieniędzy, co oprócz wielu wciągających atrakcji oznacza jedno bardzo niepopularne słowo – mikrotransakcje.
W trybie sieciowym oryginalnego RDR byliśmy rzucani do tego samego otwartego świata, który zwiedzaliśmy w kampanii fabularnej. Mogliśmy wchodzić w interakcje z piętnastoma innymi graczami, rozwijać się, zdobywając punkty doświadczenia, tworzyć większe drużyny oraz przechodzić do bardziej tradycyjnych i rozgrywanych na mniejszych obszarach wariantów zabawy, jak chociażby deathmatch. Z czasem do listy aktywności doszły jeszcze misje kooperacyjne.
GTA Online rozwinęło te pomysły, prawie dwukrotnie zwiększając limit bawiących się wspólnie na jednej mapie graczy oraz oferując olbrzymie ilości pojazdów, ubrań czy broni do zakupienia w celu wyróżnienia się z tłumu. Mimo licznych problemów technicznych trapiących ten moduł w jego szczenięcych miesiącach zabawa cieszyła się bardzo dużą popularnością, a Rockstar Games stale dbało (i dba zresztą nadal) o dopływ nowych trybów, misji, pojazdów czy przedmiotów, dzięki czemu liczba aktywnych graczy wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie.
Dwa lata po premierze GTAV tryb online doczekał się wielokrotnie opóźnianej własnej wersji napadów, które były szczególnie wypatrywane, spełniły oczekiwania i okazały się równie interesujące jak rabunki z podstawowej wersji gry. Jeśli tryb single player Red Dead Redemption 2 faktycznie posiadać będzie taką aktywność, to spokojnie możemy spodziewać się jej również w multiplayerze. Podobnie jak równie silnego co w GTA Online nacisku na rozwijanie postaci i dokupywanie nowych atrakcji, także za realną gotówkę – może na helikoptery i jachty nie ma co w tym wypadku liczyć, ale już wypasiony dyliżans, automobil, wyjątkowy koń czy prototyp karabinu maszynowego są całkiem możliwe.
Red Dead Online będzie zapewne, wzorem GTA Online, rozwijane przez wiele lat, stopniowo otrzymując nową, niekoniecznie pasującą do klimatu bazowej gry zawartość. W zasadzie pewnym dodatkiem jest coś tematycznie zbliżonego do Undead Nightmare – jedynego dużego rozszerzenia do pierwszego Red Dead Redemption, które wprowadziło do gry chmary zombie oraz kilka innych paranormalnych elementów. Patrząc jednak na DLC, jakie dostawało GTA Online – początkowo całkiem nieźle pasujące do realiów i dopiero z czasem coraz bardziej od nich odchodzące – nie spodziewałbym się tego urozmaicenia zabawy zbyt wcześnie.