autor: Marek Grochowski
Poprzednio w Mafii
W dniu premiery Mafii II postanowiliśmy przypomnieć Wam fabułę i przebieg misji pierwszej odsłony gangsterskiej serii.
Spis treści
W dniu premiery Mafii II postanowiliśmy przypomnieć Wam fabułę i przebieg misji pierwszej odsłony gangsterskiej serii. Mamy nadzieję, że opowieść o tym, jak zwykły taksówkarz awansuje w szeregach przestępczej organizacji, przypadnie Wam do gustu.
Prolog
Jesiennym popołudniem detektyw Norman czekał w restauracji na nowego informatora Tommy'ego Angelo. Nieznajomy mężczyzna nalegał na spotkanie już od kilku dni, utrzymując, że znajduje się w posiadaniu kilku sensacyjnych wieści. Kiedy Tommy dotarł do lokalu, przywitał się z Normanem, a następnie zdjął płaszcz, zamówił kawę i pokrótce wyjaśnił, kim właściwie jest:
- Powiedzmy, że zajmuję wysokie stanowisko w pewnej nie do końca legalnej organizacji.
Norman miał więc przed sobą kolejnego skruszonego gangstera, który dla ratowania rodziny gotów był sprzedać swych dawnych przyjaciół i powiedzieć cokolwiek, byleby uratować się przed więzieniem. Dla detektywa Tommy był zwykłym bandziorem, jakich pełno na ulicach Lost Heaven. Gdy jednak z ust Angelo padło słowo „Salieri”, Norman dobrze nadstawił uszu. Nazwisko największego z Donów w tej części Ameryki musiało wiązać się z ciekawą historią.
Propozycja nie do odrzucenia
Znajomość Tommy'ego z Rodziną, a przez to pośrednio z Donem Salieri, rozpoczęła się jesienią 1930 r. w dzielnicy Hoboken. To tam zwykły taksówkarz, który późnym wieczorem zrobił sobie przerwę na papierosa, niechcący wplątał się w gangsterskie porachunki. Wszystko z powodu wypadku samochodowego, jaki przytrafił się dwójce mafiozów. Otóż zabytkowy Falconer, którym gangsterzy – Paulie i Sam – uciekali przed pościgiem, uderzył w słup i przestał nadawać się do jazdy. Stojący nieopodal Tommy i jego gablota byli ostatnią deską ratunku dla uzbrojonych gości w garniturach. Widząc w ich rękach naładowane pistolety, Angelo nie kazał się długo prosić. Wszyscy trzej wspólnie wsiedli do auta i ruszyli na zachód, starając się zgubić ogon.
Pozbycie się pościgu nie było wielkim wyzwaniem dla, bądź co bądź, zawodowego kierowcy, dlatego już po chwili Tommy mógł spokojnie odwieźć pechowców do bazy wypadowej w barze Salieri. Panowie postanowili się odwdzięczyć i nakazali, by szofer zaczekał chwilę w samochodzie, podczas gdy oni porozmawiają na zapleczu z bossem. Minutę później z restauracji wyszedł Sam, niższy i bardziej krępy z gangsterów. Podszedł do taksówki i gestem, jakby miał wyjąć obrzyn, wyciągnął z kieszeni marynarki kopertę z gotówką.
- To rekompensata za uszkodzenie samochodu i zapłata za usługi. Myślę, że wystarczy.
Pieniędzy było aż nadto, jednak Tommy wiedział, że nie mogą pochodzić z legalnego źródła. Wówczas łudził się jeszcze, że spotkanie z mafią to tylko jednorazowy epizod, dlatego propozycję pracy dla Dona potraktował jako zwykłą kurtuazję. Odrzekł Samowi, że bardzo dziękuje panu Salieri za hojność, ale musi już jechać, by do rana naprawić auto.