Nie spać, zwiedzać, levelować. Odkopałem zapomniane mechaniki hack’n’slashów
Spis treści
Nie spać, zwiedzać, levelować
Analizując to, do jakich światów zabierają nas zwykle twórcy hack’n’slashy, można by wysnuć przypuszczenie, że mapy, z których wszyscy korzystają, wypełnione są w dużej mierze bielą i mgłą wojny, a niewielu z odwagą podchodzi do odkrywania nowych obszarów i wypełniania owych białych plam. Kanon, jaki lata temu wyznaczyło Diablo 2 (równiny, pustynia, dżungla, piekło / zimowa kraina), przez lata był matrycą dla każdego kolejnego tytułu. Fajnie, gdy ktoś próbuje się z tego marazmu wyrwać, i choć nowe tytuły zdecydowanie z tych torów zjechały, to zestawiając ze sobą realia Path of Exile, Wolcena: Lord of Mayhem czy Last Epoch, można od uczucia deja vu zwariować.
Głębszy oddech pozwalają złapać takie pozycje, jak Space Siege (setting SF), Incredible Adventures of Van Helsing (świat rodem z Drakuli Brama Stokera) czy choćby niewytłumaczalnie kołaczący w moim hipokampie potężnym dzwonem nostalgii Frater, oferujący co prawda sztampę kropka w kropkę kopiującą schemat kolejnych aktów Diablo, ale podlaną steampunkowym sosiwem.
Zostało jeszcze 66% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie