Najmniejsze sandboksy - czyli nie zawsze rozmiar ma znaczenie
Wśród twórców gier z otwartymi światami panuje wielki wyścig o to, kto zrobi najbardziej gigantyczną wirtualną makietę. Tymczasem serca graczy często zdobywają twórcy, którzy zamiast na rozmiar, stawiają na wypełnienie niewielkich przestrzeni atrakcjami.
Spis treści
Gry z otwartym światem i sandboksy wykroiły sobie całkiem spory kawałek growego tortu. Między deweloperami i wydawcami trwa nieustający wyścig o to, kto stworzy największą mapę w swojej produkcji. Bierze się to oczywiście z poglądu, że gracz musi mieć pierdyliard punktów zainteresowania do odhaczenia i najlepiej, jakby spędzał z danym tytułem cały swój wolny czas. W moim odczuciu to błędny kierunek, który prowadzi tylko do zmęczenia materiału i nudności, gdy słyszy się określenie „otwarty świat” lub „sandbox”.
Niemniej w zalewie gier oferujących tego typu rozgrywkę można znaleźć perełki, które nad rozmiar mapy stawiają pomysłowy gameplay lub skondensowanie akcji bez rozwlekania jej pomiędzy pustymi przestrzeniami. W tym zestawieniu wybraliśmy osiem tytułów, które swoją konstrukcją udowadniają, że otwarte światy nie muszą być nudne.
Otwarty świat czy sandbox?
Nazewnictwo tego gatunku sprawia wiele problemów. Gracze i media podzielili się niejako na dwa obozy – jedni korzystają z określenia „sandbox”, inni preferują „otwarty świat”. Sam stoję na stanowisku, że powinno się nazywać tego typu produkcje „grami z otwartym światem”, a miano „sandboksa” (czyli „piaskownicy”) pozostawić tytułom pokroju Minecrafta czy No Man’s Sky, które pozwalają na ogromną dowolność w kreowaniu rozgrywki, bez ograniczenia ramami gatunkowymi.
Gothic
Data premiery: 15 marca 2001
Platforma: PC
Producent: Piranha Bytes
Wydawca: Egmont Interactive
Gothic, pomijając fakt, że ma w tym kraju gigantyczne grono oddanych fanów, zasłynął z ogromnej swobody, jaką zaoferowali twórcy. Fabuła tej niemieckiej produkcji jest częściowo liniowa i nie pozwala na dowolną kreację bohatera (postać Bezimiennego jest ustalona z góry). Na tym jednak kończą się ograniczenia. Praktycznie od samego początku zabawy możemy zwiedzać całą dostępną mapę, co oczywiście nie wydaje się dobrym pomysłem, gdy weźmie się pod uwagę, że za rogiem często czają się przeciwnicy zdolni pokonać nas jednym ciosem.
Rzecz jasna, otwarte światy w gatunku cRPG nie były niczym nowym nawet w dniu premiery Gothica dwadzieścia lat temu. Jednak w porównaniu chociażby z grami z serii The Elder Scrolls świat w tytule studia Piranha Bytes był niewielki. Kolonia karna w dolinie Khorinis zajmuje według szacunków około 1,1 kilometra kwadratowego. Dzięki tak małemu rozmiarowi mapy każda lokacja jest przemyślana i nawet przez chwilę nie czujemy, że przemierzamy te tereny bez konkretnego celu. Oczywiście Gothic w 2021 roku nie robi aż tak dużego wrażenia, niemniej trudno pominąć ten kultowy w naszym kraju tytuł. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zagrać w tą klasyczną produkcję, a odstrasza Was archaiczność wielu jej rozwiązań, warto wyczekiwać nadchodzącego remake’u, który zapowiada się na całkiem udaną próbę odtworzenia przygód Bezimiennego.