autor: Paweł Woźniak
60. Final Fantasy VII Rebirth (FF 7 Rebirth). 100 najlepszych gier z otwartym światem
Spis treści
60. Final Fantasy VII Rebirth (FF 7 Rebirth)
Tej serii chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Final Fantasy znają nawet gracze stroniący od japońskich RPG-ów. Final Fantasy 7 Rebirth jest drugą z trzech części zremake’owanego Final Fantasy 7. To też jedna z najnowszych produkcji w zestawieniu. „Dwójka” zadebiutowała 29 lutego 2024 roku. Historia zawarta w remake’u w zasadzie pokrywa się z fabułą oryginału. Znacznie bardziej rozszerzono za to możliwości eksploracji otwartego świata. A lokacje na planecie Gaia – trafiamy na nią z miasta Midgard, które poznaliśmy w pierwszej części trylogii – są przepiękne. Przerzucenie FF 7 na silnik Unreal Engine okazało się strzałem w dziesiątkę.
59. Mount & Blade: Warband
Warband to wersja ulepszona Mount & Blade, swoiste rozszerzenie oryginału, w ramach którego otrzymujemy podstawową wersję gry z wieloma usprawnieniami i nowymi elementami. Podobnie jak poprzednio rozgrywka polega na rozwijaniu naszego bohatera i jego drużyny oraz budowaniu reputacji poprzez branie udziału w potyczkach i bitwach. Zabawa podzielona jest na dwa segmenty: strategiczny, gdzie podróżujemy, zarządzamy zespołem oraz ekwipunkiem, i akcji, w ramach którego kontrolujemy przebieg każdej walki. W porównaniu z oryginałem Warband rozwinął wiele elementów – to nie tylko poprawiona oprawa graficzna, ale także m.in. usprawnienia możliwości dyplomatycznych czy też wprowadzenie obsługi modyfikacji tworzonych przez graczy.
58. Far Cry 3
Po dziś dzień wielu graczy uważa trzecią odsłonę Far Crya za tę najlepszą. Odzwierciedla to również jej pozycja w naszym rankingu. Trudno się temu dziwić, bo w czasach premiery wiele jej elementów zostało zaprojektowanych niemal perfekcyjnie. Sporych rozmiarów otwarty świat, swoboda działania i mnóstwo pobocznych aktywności to rzeczy, które obecnie zawiera już każdy kolejny Far Cry. Lata temu było to jednak czymś niesamowitym i robiło na nas ogromne wrażenie.
57. Divine Divinity
Rok 2002, mało znane belgijskie studio Larian i początek serii, która w najbliższym czasie miała stać się jednym z najlepszych ówczesnych RPG. Mowa oczywiście o Divine Divinity, które – mimo że jeszcze wtedy nie było niczym rewolucyjnym – okazało się niezwykle przyjemnym i przemyślanym tytułem. Trafialiśmy tu po raz pierwszy do krainy Rivellon i wcielając się w jednego z pomazańców, stawaliśmy przed zadaniem uratowania świata przed zagładą. Divine Divinity cechowała głównie nieliniowość rozgrywki, otwarty świat i swoboda w działaniu oraz kreowaniu własnego bohatera.
Zdaniem redakcji
Oto prapoczątek serii Divinity, bez której dziś nie wyobrażamy sobie krajobrazu RPG. Divine Divinity wyglądało jak szara myszka – acz obdarzona urokiem Diablo bardziej niż Diablo 3 – ale za przestarzałą już w dniu premiery grafiką kryła się prawdziwa perełka. Humorystyczne podejście pozwalało odgrywać autentycznego dupka, walka była fajna i umożliwiała mnóstwo kombinacji, a w otwartym świecie dało się zanurzyć się po uszy. Pocięta raptem dwoma loadingami (nie licząc zejść do podziemi) ogromna kraina oferowała mnóstwo sekretów, zakamarków, miasteczek, zadań i wyzwań. Na tle innych sandboksów wydanych wcześniej i później Divine Divinity wyróżniało się naciskiem na fabułę – niby sztampową, ale opowiedzianą w szaleńczo-wisielczy sposób. Do dziś zadziwia opcjami interakcji z otoczeniem na poziomie, którego mogłyby pozazdrościć bardziej zaawansowane tytuły, jak chociażby Skyrim. Bo to w sumie jest dwuwymiarowy Skyrim, gdzie naszą swobodę po opuszczeniu pierwszej lokacji ogranicza tak naprawdę tylko nasz spryt – jeśli zbyt wcześnie zejdziemy ze względnie bezpiecznych traktów, istnieje ryzyko, że dostaniemy po twarzy. Ale i na to znajdzie się sposób. W Divinity na wszystko można znaleźć sposób. Swoboda i mnogość opcji to coś, czego nowsze sandboksy też mogą tej niedoskonałej przecież grze (bugi bywały naprawdę wkurzające) pozazdrościć. Nic dziwnego, że Divinity uznano za godnego spadkobiercę Ultimy.
Hubert Sosnowski
56. Arcanum: Przypowieść o maszynach i magyi
Produkcja studia Troika Games (w skład którego wchodzili deweloperzy pracujący wcześniej m.in. nad Falloutem) to odpowiedni wybór dla fanów izometrycznych RPG, którym z jakiegoś powodu nie podszedł klimat klasyki pokroju Baldur’s Gate. Świat przedstawiony w Arcanum stanowi ciekawą mieszankę magii oraz technologii. Niestety, tytuł ten zestarzał się dość kiepsko, więc gracze chcący spróbować go po raz pierwszy powinni do niego podchodzić z pewną dozą ostrożności.
Zostało jeszcze 57% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie